Autorka: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska
W Krakowie brakuje ponad trzech tysięcy szczepionek dla dzieci przeciwko tężcowi, błonicy i krztuścowi. Rodzice martwią się o zdrowie swoich pociech, bo szczepienia sześciolatków są przesuwane. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że z końcem września i w październiku preparaty zostaną dostarczone.
Zator powoli maleje
Chodzi o brak tzw. szczepionki DTaP. Podaje się ją dzieciom w wieku sześciu lat. Jest to szczepienie uzupełniające przeciwko tężcowi, błonicy i ksztuścowi. Pierwotne szczepienie przeciwko tym chorobom odbywa się do drugiego roku życia i jest podzielone na cztery dawki. Pierwszą z nich otrzymują już dwumiesięczne maluchy.
- Faktycznie mamy problem z dostarczeniem odpowiedniej ilości preparatów do szczepień uzupełniających - przyznaje Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. To właśnie ta instytucja jest odpowiedzialna za dystrybucję leku. - Zrobił się mały zator w dostawie, ponieważ problem z produkcją był w całej Europie. Jednak pomału wszystko wraca do normy - wyjaśnia rzecznik. I dodaje, że szczepionki nigdy nie zabrakło dla dzieci z tzw. grupy ryzyka (np. noworodków mających niedobór wagi).
Tymczasem tylko w Małopolsce Wojewódzki Inspektorat Sanitarny zgłosił zapotrzebowanie na 22 tysiące preparatów. Ciągle brakuje 14 tysięcy, z czego ponad trzy tysiące ma trafić do Krakowa. Kiedy? Główny Inspektorat Sanitarny zapewnia, że w ciągu najbliższych tygodni.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia pozyskuje potrzebne szczepionki. - Do końca września do Centralnej Bazy Rezerw ma trafić 100 tysięcy szczepionek przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi. Taka sama ilość ma być dostarczona w październiku. W listopadzie zaplanowana jest kolejna dostawa. Tym razem będzie to 104 tysiące preparatów - wyjaśnia Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy minister zdrowia.
Martwią się o dzieci
Zapewnienia urzędników jednak nie do końca przekonują rodziców. - Zbliża się termin szczepienia mojego syna. Jestem zaskoczona, że brakuje szczepionek. Liczę jednak na to, że do tego czasu zostaną one dostarczone - mówi Monika Kulesza, matka sześcioletniego Patryka. Podobne obawy ma Monika Bielecka. Jej córka Patrycja ma być zaszczepiona w grudniu. - Słyszałam coś o braku szczepionek, ale Patrycji jeszcze trochę czasu do szczepienia zostało. Jestem dobrej myśli. Choć odrobina niepewności istnieje - mówi Bielecka.
Wątpliwości kobiet nie są nieuzasadnione. W tym roku już raz z powodu braku preparatu przesunięto szczepienie sześciolatków. - Jaką mamy pewność, że tym razem nie będzie podobnie? Żadnej, tym bardziej że nam raz już termin przesunięto - mówi Rafał Kuś, ojciec sześcioletniego Filipa. - A tu chodzi przecież o zdrowie naszych dzieci. - mówi.
Obawy rodziców rozumie doktor Hanna Czajka, lekarz pediatra z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie. Uspokaja jednak. - Te szczepionki podaje się jako ostatnie z całego cyklu. Szczepienie przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi w szóstym roku życia jest jedynie szczepieniem przypominającym - mówi. - Podstawowy cykl jest podawany w pierwszym i drugim roku życia. Wysoka odporność utrzymuje się do ok. 8-10 lat - tłumaczy. Oznacza to, że kilkumiesięczne przesunięcie terminu szczepienia przypominającego nie powinno wpłynąć na poziom uodpornienia przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi.
Wzrosła zachorowalność
Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła w Małopolsce zachorowalność na krztusiec. W 2013 r. odnotowano 133 takie przypadki. Rok temu już ponad 168. Od stycznia do kwietnia 2015 roku było ich już 121. Oznaczać to może, że w tym roku padnie rekord. Jest to o tyle niebezpieczne, że choroba ta może doprowadzić u małych dzieci do groźnych powikłań, m.in. do zapalenia płuc i uszkodzenia mózgu. - Na bieżąco dokonujemy oceny sytuacji. Dzieci mają być systematycznie zapraszane na szczepienia - zapewnia Jan Bondar.