Tak Aston Villa cieszyła się z awansu do Ligi Mistrzów. Zespół Matty'ego Casha wraca do tych rozgrywek po 42 latach

We wtorek w Premier League został rozegrany prawdopodobnie najważniejszy mecz sezonu potrzebny do ustalenia końcowego układu tabeli. Tottenham zmierzył się z Manchesterem City. Ci pierwsi walczyli o prawo gry w Lidze Mistrzów, a drudzy nadal rywalizują z Arsenalem o mistrzostwo Anglii.

Górą byli "Obywatele" (2:0), którzy strzelali gole tylko w drugiej połowie. Bohaterem okazał się jednak bramkarz Stefan Ortega, który wszedł na boisko, aby zmienić kontuzjowanego Edersona. Niemiec wybronił wszystkie sytuacje Tottenhamu, w tym okazję sam na sam z Sonem.

Kibice Tottenhamu po takim wyniku nie są do końca zrozpaczeni. Trzy punkty dla Manchesteru City oznaczają, że Arsenal prawdopodobnie nie zdobędzie mistrzostwa. Jest jednak aspekt tego spotkania, który fanów "Kogutów" może wyjątkowo boleć - ich zespół na pewno nie zagra w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Porażka z City oznacza, że sezon 2023/24 na 4. miejscu w tabeli zakończy Aston Villa, czyli zespół Matty'ego Casha. "Lwy" po 42 latach wracają do elitarnych europejskich rozgrywek!

Media społecznościowe ekipy z Birmingham zalała fala zdjęć i filmików ze świętowania. Cały zespół oglądał mecz Tottenham - City na sali bankietowej, dlatego od razu po końcowym gwizdku zaczęło się fetowanie największego sukcesu w XXI wieku.

W obecnym sezonie Aston Villa grała w Lidze Konferencji, co jest dobrym "przetarciem" przed wymagającą Ligą Mistrzów. Piłkarze zawiedli na całej linii przegrywają z Olympiacosem w półfinale aż 6:2 (dwumecz). Kibice jednak tego nie rozpamiętują i cieszą się, że ich drużyna niedługo zagra w najważniejszym międzynarodowym turnieju.

Największe zaskoczenia w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie:

• Bologna (Włochy)

• Girona (Hiszpania)

• Stuttgart (Niemcy)

• Brest - kwalifikacje (Francja)

• Aston Villa (Anglia)