Grażyna Starzak

20 tysięcy Polaków, którzy zostali zesłani przez Sowietów na Syberię, dotarło do Afryki. Tam znaleźli raj

Pamięć o Polakach wciąż jest w Koi żywa Fot. CENTRUM DOKUMENTACJI ZSYŁEK, WYPĘDZEŃ I PRZESIEDLEŃ Pamięć o Polakach wciąż jest w Koi żywa
Grażyna Starzak

W latach 1942-43 prawie 20 tysięcy Polaków zesłanych przez Sowietów na Syberię, wydostało się stamtąd z armią polską i dotarło na Czarny Ląd. Mieli tam polskie szkoły, harcerstwo, kościół, teatr. O tym kawałku naszej historii pewnie by zapomniano, gdyby nie krakowianie: profesor Hubert Chudzio i jego studenci.

Do osiedla Koja, pięknie położonego nad jeziorem Wiktoria, pierwsi Polacy dotarli w listopadzie 1942 r. Zamieszkało tam w sumie ok. 3 tys. naszych rodaków. Głównie kobiet i dzieci. Wśród nich Danuta Sedlak, obecnie członek prezydium zarządu głównego Związku Sybiraków. - Po traumatycznych przeżyciach - Afryka stała się dla nas rajem, krainą sytości, miejscem, gdzie koszmar Syberii oddalił się i zatarł w pamięci, gdzie zabliźniły się rany z wczesnego dzieciństwa - wspomina, przyznając, że po powrocie do kraju tęskniła za Ugandą.

Gdy tylko stało się to możliwe, wybrała się w podróż do Afryki. Tam, ze smutkiem stwierdziła, że po Polakach pozostał jedynie zdewastowany cmentarz. Już w 2009 roku ekspedycja Uniwersytetu Pedagogicznego do Afryki Wschodniej wraz z polskim misjonarzem ks. Ryszardem Józwiakiem postanowiła odbudować nekropolię. W listopadzie 2010 r. powołano Komitet Odbudowy Cmentarza w Koi, w którym znaleźli się głównie Sybiracy, dawni mieszkańcy Koi. Na ich prośbę szefem całego przedsięwzięcia został profesor Hubert Chudzio z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Dlaczego akurat on? Każdy, kto pozna profesora i jego dorobek jako historyka, przyzna, że Sybiracy wiedzieli, co robią. To pasjonat. Specjalista od Wielkiej Emigracji. Z lekkim piórem i okiem, które potrafi dostrzec to, czego inni nie widzą. Doskonale obeznany z kamerą. Na dodatek świetnie dogadujący się z drugim człowiekiem, niezależnie od jego narodowości, koloru skóry, przekonań.

Prof. Chudzio jest opiekunem Studenckiego Koła Naukowego Historyków w UP. Zanim poleciał do Afryki razem ze swoimi studentami zajął się inwentaryzacją cmentarzy wojennych w Małopolsce. Odnaleźli i opisali 1300 obiektów, na które składały się całe nekropolie, kwatery i pojedyncze groby. Żadne inne województwo nie ma tak nowoczesnej i kompletnej internetowej bazy tych miejsc. Podkreśla, że to przedsięwzięcie udało się dzięki dobrej współpracy z wojewodą małopolskim, który był inicjatorem projektu. Ta współpraca zaowocowała powstaniem przy Uniwersytecie Pedagogicznym Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń. To jedyna tego typu jednostka uniwersytecka w Polsce. Jej szefem został prof. Hubert Chudzio.

Czytaj więcej:

  • W Centrum pracują młodzi historycy i wolontariusze. Studenci, którzy podzielają pasję profesora. Czym się zajmują i jak trafili na „afrykański trop”?
  • Jak dla Polaków, którzy z Syberii dotarli do Afryki, wyglądało życie codzienne?
Pozostało jeszcze 77% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Grażyna Starzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.