Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2-letnia Kaia jest śmiertelnie chora. Czeka ją kosztowna operacja. Pomożecie?

Monika Pawłowska
Szpitale, igły, chemia, ciągłe badania i wszechobecny strach o życie zaledwie 2-letniej córeczki Kai – tak dziś wygląda życie Bogdana Maślanki i jego żony Olgi Marciniak-Maślanki, rodziców dziewczynki. W styczniu, cały ich świat przewrócił się do góry nogami po tym, jak lekarze zdiagnozowali u ich córeczki neuroblastoma IV stopnia: wyjątkowo złośliwego i agresywnego nowotwora układu nerwowego. Guz w maleńkiej główce dziewczynki jest gigantyczny. Aby się go pozbyć, potrzebna jest kosztowna operacja. Trwa zbiórka.

Olgę z Ciechanowa i Bogdana z Wadowic połączyła wielka miłość. Małżeństwo najpierw cieszyło się z narodzin Mili, która dziś ma 7,5 roku, a potem Kai. Rodzina szukała swojego miejsca na ziemi, wreszcie zdecydowali się na życie w Australii.

- Jesteśmy takie „cygańskie dusze”, trochę tu, trochę tam

- próbuje żartować Olga Marciniak-Maślanka. - Ostatnie kilkanaście miesięcy naszego rodzinnego życia dzieliliśmy między Polskę, a Australię, gdzie ostatecznie zdecydowaliśmy się osiąść na stałe. Ja miałam jeszcze tylko przylecieć na początku tego roku do Warszawy, żeby domknąć duży projekt, nad którym pracowałam. Zabrałam ze sobą młodszą córeczkę, która nie zniosłaby tak długiej rozłąki ze mną, a starsza córka została z mężem w Sydney - dodaje.

Krótko przed wylotem do Polski pojawiły się u Kai niepokojące objawy - wysoka temperatura, wymioty i opuchlizna. Z pełnej energii dziewczynki, stała się osowiała. Dolegliwości w końcu ustały a australijscy lekarze uspokajali, że to nic groźnego i dali „zielone światło” do podróży. Jak się później okazało, był to wstęp do dramatu, który rozegrał się kilka dni później już w Polsce.

Świat runął w jednej chwili

- Krótko po przylocie powróciły niepokojące objawy, a opuchlizna na główce jeszcze bardziej się powiększyła - wspomina pani Olga. - Trafiłyśmy więc najpierw do pediatry, a później na bardziej szczegółowe badania do szpitala. Kiedy po zrobieniu tomografu zobaczyłam minę naszej pani doktor, nogi się pode mną ugięły. Ogromne zmiany w główce, prawdopodobnie guz mózgu z naciekami - dodaje.

Od razu zapadła decyzja, żeby przewieźć Kaię do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Kobieta przełykając łzy zdążyła jeszcze zadzwonić na drugi koniec świata do męża i poprosiła, by razem ze starszą córką przyleciał do Polski.

Dalej sprawy potoczyły się już błyskawicznie i szczegółowe badania pozwoliły lekarzom postawić diagnozę: neuroblastoma, wyjątkowo złośliwy i agresywny nowotwór układu nerwowego, z bardzo wysokim ryzykiem wznowy.

- Guz w maleńkiej główce Kai był gigantyczny. Potwór wielkości piłeczki golfowej wypychał oczko córeczki i powodował obrzęk skroni

- mówi pani Olga. - Co gorsza, usadowił się w takim miejscu, że nie można go usunąć. Pozostała chemia i nadzieja, że dzięki wyniszczającej organizm kuracji, uda się potwora zmniejszyć - dodaje.

W ciągu ostatnich tygodni Kaia przeszła siedem narkoz, dwie tomografie komputerowe, rezonans magnetyczny, scyntygrafię, MBIG, PET scan, punkcję kręgosłupa, trepanobiopsję kręgosłupa, pobranie szpiku, biopsję śródoperacyjną, założenie dożylnego wejścia centralnego, niezliczone zastrzyki, pobrania krwi, kroplówki, wenflony, przetoczenie płytek, dwukrotne przetoczenie krwi oraz sześć cykli chemioterapii. Kaia właśnie jest w trakcie siódmej. Co 10 dni dostaje krew i płytki. Czeka ją operacja usunięcia guza pierwotnego w brzuchu, bo ten w głowie, to przerzut. Potem przeszczep komórek macierzystych, refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Kolejny krok, to immunoterapia anty-GD2, która podnosi szansę przeżycia maluszków o 30 proc.

Jest szansa na życie

- Niestety immunoterapia w Polsce nie jest refundowana. Potrzebujemy na nią ok. 750 tys. zł

- mówi załamana mama Kai. - Skąd wziąć taką nieludzką kwotę? Szczególnie teraz, gdy całe nasze życie zostało wywrócone do góry nogami. Dlatego nie mamy wyjścia i prosimy Was o pomoc - dodaje.

Na popularnym portalu siepomaga, rodzice zorganizowani zbiórkę pieniędzy, która trwa do połowy lipca.

Ktokolwiek chciałby wesprzeć dziewczynkę, może zrobić to TUTAJ.

FLESZ - Nowy lek na koronawirusa ma 94 proc. skuteczności

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska