O godz. 18 rozpoczną bowiem trzeci, czyli decydujący mecz z czeską drużyną Frisco Sika Brno.
Przed tygodniem, pod Wawelem, "Biała Gwiazda" pokonała ekipę ze stolicy czeskich Moraw 78:74.
Niestety, w piątkowym rewanżu wiślaczki przegrały 72:87. Hiszpański zespół Ros Casares Walencja nie poznał więc swojego półfinałowego przeciwnika, z którym zmierzy się 9 kwietnia w Jekaterynburgu, gdzie zorganizowany zostanie Final Four. W drugim półfinale gospodynie (z Agnieszką Bibrzycką w składzie) zagrają z broniącym trofeum Spartakiem Moskwa.
Teoretycznie - gdyby brać pod uwagę tylko rezultaty dwóch potyczek Wisły z Brnem - za faworyta można by uznawać drużynę prowadzoną przez trenera Jana Bobrovskiego. Nie zapominajmy jednak, że o ile Brno w obu tych meczach zagrało na podobnym poziomie, to dyspozycja wiślaczek przypominała - niestety - sinusoidę.
- Teraz nie ma już czasu ani miejsca na przestoje i chwile słabości. Koszykarsko zespoły Wisły i Brna są na zbliżonym poziomie. Wygra więc ten silniejszy mentalnie - od kilku dni powtarza trener "Białej Gwiazdy", Jose Ignacio Hernandez.
Najlepsza polska środkowa Ewelina Kobryn dodaje: - Musimy być agresywne i zdeterminowane jak w pierwszym meczu z Brnem. Nie ma innego wyjścia!
Niech więc Wisła rzuci dziś na szalę wszystko to, co ma najlepszego! Naturalnie łatwo nie będzie, ale na tym poziomie rywalizacji inaczej być nie może! Raj jest na wyciągnięcie ręki!