Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aborcja na bałtyckiej plaży

Przemek Franczak
archiwum
Na bałtyckich plażach czeka turystów mnóstwo niespodzianek. Można wpaść w wykopany przez dzieci dołek, można zaplątać się w linkę od latawca, dostać piłką w głowę, rozłożyć ręcznik w kopcu petów, w kale i szczynach. No, moc atrakcji w każdym razie. Dlatego lepiej unikać dużych ośrodków, co też każdego roku wraz z rodziną czynię, pielęgnując patriotyczny zwyczaj wyjazdów nad Bałtyk.

Czytaj także:

Co prawda, patriotyzm ten, niestety, jest coraz mniej strawny, bo polskie Wybrzeże staje się nieznośnie brzydkie, ale są jeszcze lasy, w których można zaszyć się z dala od nadmorskich kebabów i kiczowatej architektury.

Głuszy nie ma, bo gdzie nad naszym morzem głusza, ale siedzi tak sobie człowiek zaszyty (tylko bez skojarzeń, proszę) z dala od Łeb, Ustek i Międzyzdrojów, i nikt nie próbuje mu parawanem kawałka plaży ukraść. Dzieciarnia, i owszem, wrzeszczy, po części jego własna, czasem o dołek się człowiek potknie, czasem zaplącze w latawiec, ale spokój jest większy, a plaża mniej zasrana.

Kilka dni temu tak sobie właśnie na niej leżałem, rozmyślając o niebieskich migdałach, gdy nad głową zaterkotał mi niewielki samolot. Za ogonem ciągnął baner. Na zdjęciu była jakaś mortadela, więc pomyślałem, że ani chybi miejscowy zakład przetwórstwa mięsnego postanowił reklamować się wśród turystów. Samolocik odleciał w siną dal. Gdy zawrócił, okazało się, że na zdjęciu nie ma mielonki, tylko skrobanka. I napis: "Aborterzy - mordercy dzieci".

Wstrząsnęło mną to równie mocno jak samobój bramkarza Pareiki w meczu APOEL - Wisła, w którym - to tak na marginesie - okazało się, że na Cyprze potrafią grać tzw. krakowską piłkę, a w Krakowie już nie. Tak czy inaczej, licho, rywale Wisły i obrońcy nienarodzonego życia nie śpią.

Aborter. Nie znałem dotąd takiego słowa. Znam słowo "abordaż", ale to chyba nie to samo. Uderzyło mnie jednak to, że ktoś atakuje moje dzieci - nie mnie, bo po mnie takie rzeczy spływają - zdjęciem zakrwawionego płodu. Poczułem się sprowokowany do odpowiedzi. Bez zdjęć, tylko słowami. To nie będzie głos w dyskusji, bo tu pola do dyskusji nie ma. Są tylko przekonania.

Ja mam w tej kwestii poglądy, tfu, feministyczne, tfu, liberalne, tfu, lewicowe. Otóż, ujmując rzecz w skrócie i nieco banalnie, gdybym był kobietą, nie chciałbym, żeby ktoś mi mówił, co mogę, a czego nie mogę zrobić ze swoim brzuchem. Mój ci on, i tyle. Jak mawiał Sailor, bohater "Dzikości serca" Davida Lyncha, o swojej kurtce z wężowej skóry: "Ona symbolizuje moją niezależność i wiarę w wolność jednostki". Moje ciało to ta kurtka z wężowej skóry właśnie. Tak, jestem zwolennikiem wolnego wyboru.

Czy przez to mój szacunek do życia jest mniejszy? Nie, choć dla wysyłających na bałtyckie plaże dywanowe naloty antyaborcyjne jestem szatanem gotowym mordować nienarodzonych i starców (no bo jest jeszcze przecież sprawa eutanazji). Niech im będzie. Nigdy się nie zrozumiemy. Cóż jednak tedy powiedzieć o autorach obywatelskiego projektu ustawy całkowicie zakazującego aborcji, stawiających jedno - nieświadome jeszcze - życie nad innym, już świadomym i cierpiącym? Pardon, ale na usta cisną się same obelgi.

Jedna wszak rzecz nie ulega dla mnie wątpliwości. Ustaw pro- lub antyaborcyjnych nie powinni przygotowywać mężczyźni. To ta jedna dziedzina, w której - przykro mi, panowie - mamy g… do powiedzenia. Nie pojmujemy nic a nic z kobiecej fizjologii, z ich fizycznego i nie tylko cierpienia, i choćbyśmy się nie wiem jak starali, w ostatecznym rozrachunku kobieta zostaje sam na sam ze swoim brzuchem. Męskie wyrzeczenie zaś to kupno skody kombi zamiast sportowego bmw.

Zamiast więc o nie swoich macicach i łożyskach porozmawiajmy o tym, jak głęboko prawo może ingerować w wolność człowieka. To pasjonujący temat na ostatnie dni wakacji, zwłaszcza jeśli skończyły wam się już książki i krzyżówki. Dyskutujcie jednak sami z sobą, w myślach, bo to temat, który wzniecony przy winie z nowo poznanym sąsiadem na kempingu, może wywołać niezdrowe reperkusje. I, nie daj Boże, znajomość skończy się osprejowaniem przyczepy w hasło "morderca dzieci". Nie przesądzam przy tym, kto będzie sprejował: wy czy sąsiad.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska