Są jednak inwestorzy, którzy widzieliby wysokie nawet na 300 metrów budynki w różnych rejonach miasta. Jeden z nich chciał takie stawiać przy ul. Skotnickiej. Urzędnicy stwierdzili jednak, że popsułoby to panoramę Krakowa. Biznesmen ze Skotnickiej obniżył więc swoje plany do 55 metrów. To na Ruczaju jednak nadal za dużo. Według przeprowadzonych przez magistrat analiz ewentualne miejsca dla budynków o takiej wysokości to Rybitwy, Płaszów, Piaski, Kurdwanów lub Bieżanów.
Jeden z najśmielszych dotychczasowych pomysłów budowy wieżowców przewiduje stworzenie dzielnicy biznesu na Ruczaju. Pierwotna wersja projektu zakładała m.in. budowę w rejonie ul. Skotnickiej dwóch 300-metrowych drapaczy chmur. Wokół nich i wzdłuż autostrady A4 miałaby powstać "dolina krzemowa Krakowa", czyli dzielnica usług z branży nowoczesnych technologii.
- To naturalnie najlepsze miejsce w Krakowie do rozwoju biznesu - mówi Arkadiusz Nagięć, prezes firmy Capital High. - Zainteresowanie tym obszarem już teraz wykazują liczni inwestorzy - zapewnia.
Według Nagięcia, do zalet lokalizacji centrum biznesu w okolicy ul. Skotnickiej zaliczyć można m.in. bliskość osiedli mieszkalnych na Ruczaju, III Kampusu Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Krakowskiego Parku Technologicznego, a także dogodny dojazd do lotniska, węzła autostradowego i dobrą komunikację miejską. W listopadzie ma się zakończyć budowa linii tramwaju na Ruczaj.
- Tereny te są także niezagospodarowane, przez co nie wymagają żadnych przekształceń - dodaje Nagięć. - W taki sam sposób tworzona była Dolina Krzemowa w USA - dodaje.
Dla realizacji jego inwestycji stworzono analizę urbanistyczną i piękną wizualizację. Jeszcze rok temu Urząd Miasta chwalił się pomysłem m.in. podczas targów inwestycyjnych w Cannes. Wiele osób uznało jednak plan za zbyt kontrowersyjny. W tym wiceprezydent.
- Nie wyobrażam sobie panoramy Krakowa, gdzie pojedyncze budynki wysokie mamy usytuowane dominująco pomiędzy niską zabudową, co jest zaprzeczeniem ładu przestrzennego - mówi Elżbieta Koterba, zastępca prezydenta miasta. - Nie możemy kierować się projektami indywidualnych inwestorów przy planowaniu miasta, ale musimy patrzeć na cały jego obszar.
Przy takim podejściu Capital High przestało upierać się przy budowie zaprojektowanych wieżowców. Ale Arkadiusz Nagięć uważa, że jeśli w Krakowie mają kiedykolwiek powstać wieżowce, to wskazany przez niego rejon będzie najlepszy. Jako jeden z niewielu ma szansę przyciągnąć inwestorów. Samo, zadłużone dziś na 2 mld zł, miasto "drapaczy" nie postawi. Nawet gdyby chciało.
- Według mnie Kraków nie potrzebuje budynków o wysokości 100 czy 200 metrów. Może są one prestiżowe dla firm, ale na pewno nie dla miasta, które może szczycić się z wielu innych powodów - kontruje Koterba.
Nagięć obniżył więc swoje plany do budynków o wysokości do 55 metrów. Czeka teraz na powstające studium zagospodarowania przestrzennego dla całego Krakowa, które na długie lata określi, co i gdzie będzie można budować w mieście. Biznesmen liczy, że dokument zezwoli na realizację inwestycji.
Może go spotkać jednak spory zawód. Z urzędniczych analiz wynika, że w rejonie Skotnickiej mogą powstawać budynki do 25 metrów wysokości. Inaczej zasłonią panoramę miasta.
Zabudowa Krakowa kształtuje się tak, że w jego południowo-wschodniej części zlokalizowane są budynki wysokie. Zabudowa obniża się w kierunku zachodnim, gdzie występuje większość terenów o wysokich walorach przyrodniczych i krajobrazowych. - Zgadzamy się co do proponowanej w projekcie inwestora funkcji usługowej na terenach w okolicy autostrady A4, ale nie co do wysokości obiektów - mówi Koterba. - Na przykład plan zagospodarowania dla Klinów przewiduje obudowanie biurowcami okolic autostrady - dodaje.
Inwestor ma jednak swoje argumenty. - Należy pamiętać, że rejon ul. Skotnickiej ma lepsze warunki gruntowe niż np. Nowa Huta i wschodnie tereny miasta, a do tego jest bliżej centrum - mówi Nagięć.
W zeszłym roku "Gazeta Krakowska" przeprowadziła debatę na temat budowy wieżowców w Krakowie. Nasi eksperci, inwestorzy i architekci typowali dla nich m.in. ul. Mogilską, obszar zakola Wisły na Dąbiu, ronda Grunwaldzkie, Mogilskie oraz Grzegórzeckie. Dla urzędników to jednak mrzonki.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
