Ceny węgla w Polsce szybują w górę. Średnio za tonę ekogroszku trzeba zapłacić 2 tys. zł

Ceny węgla systematycznie od jesieni 2021 roku rosną. Dołożyła się do tego wojna na Ukrainie. Od wiosny – choć sezon opałowy mija – ceny węgla szybują w górę. O ile w lecie 2021 roku za tonę ekogroszku w podhalańskich składach trzeba było zapłacić ok. 1000 zł, to w marcu 2022 roku tona kosztowała już 1600-1700. Teraz znów cena podskoczyła.

Z raportu badań zleconych przez Polski Alarm Smogowy wynika, że od stycznia 2021 roku średnia cena węgla wzrosła o 101 proc., cena pelletu o 89 proc., a drewna kawałkowego o 74 proc.

Polski Alarm Smogowy sprawdził ceny węgla, pelletu i drewna kawałkowego w 32 składach we wszystkich województwach. Tylko w pierwszym kwartale tego roku, od stycznia do kwietnia węgiel podrożał o 26 proc., pellet o 19 proc. , a drewno kawałkowe o 24 proc.

- W ostatnim tygodniu marca 2022 średnia cena węgla typu orzech to 1771 zł, natomiast średnia cena ekogroszku to 1980 zł. Maksymalne odnotowane ceny węgla to nawet 2500 zł za tonę. Podrożał również pellet, którego średnia cena (1736 zł) jest zbliżona do ceny węgla typu orzech – informuje PAS.

W dużej część składów odczuwalny jest deficyt w zakresie dostaw, choć w większości punktów handlowych węgiel z reguły dostępny jest w ciągłej sprzedaży (szczególnie tam gdzie oferowany jest w cenach przekraczających 2000 zł/tonę).
Kwoty, które podaje PAS to ceny uśrednione dla całej Polski. Na Podhalu jednak średnia cena jest dużo wyższa. Za ekogroszek trzeba zapłacić aż 2200 zł, za gruby węgiel – ok. 2100 zł. Pellet kosztuje niemal 1800 zł za tonę.

- Węgiel jest. Ale ludzie nie kupują go masowo. Jak coś to kupują po kilka worków. Ja się nie dziwię, bo cena jest porażająca – mówi Maria Broda, prowadząca skład opału w Zakopanem.

- Tak, mamy ekogroszek, kruszymy go na miejscu i pakujemy. W cenie 1800-1900 zł za tonę. Troszkę gorzej jest z pelletem, bo nie mamy na stanie na razie, a cena poszła w górę. Teraz już kosztuje 1800 zł za tonę - mówi sprzedawczyni ze składu w Nowym Targu.

Podobne ceny są na składzie w Kościelisko, czy w Rabce Zdroju.

Sprzedawcy ze składów mówią wprost, że za wysokie ceny opału odpowiedzialni są pośrednicy. - Przecież kopalnie sprzedają dziś węgiel za normalne ceny po 900 złotych za tonę, ale odbiorca taki jak ja nie może kupić bezpośrednio od nich. Musimy kupić od dilera, który narzuca sobie marżę, a teraz to jest o 100 proc. więcej na tonie. I dlatego cena jest taka wysoka- wyjaśnia sprzedawca z jednego ze składów na Podhalu.

Widać to choćby w sklepie internetowym Polskie Grupy Górniczej. Tam gospodarstwa domowe mogą kupić do 5 ton węgla w normalnej cenie – po 900-1000 zł. Tyle, że jest go niewiele, a to co się pojawia, schodzi na pniu. Do tego trzeba zapłacić sobie za transport i samemu odebrać węgiel z kopalni.

- Ja sam, choć handluję węglem, zachęcam znajomych by tak zaopatrywali się w opał - mówi sprzedawca ze składu w Rabce-Zdrój.

Niestety, sprzedawcy nie spodziewają się, by ceny węgla się zmieniły. Wręcz przeciwnie, nastawiają się na to, ze cena będzie dalej rosła. - Nie ma szans, by coś zaplanować w tym biznesie teraz. Nie wiem, kiedy i jakie będą dostawy, nie wiemy w jakich cenach. Sytuacja jest bardzo trudna – mówi pani Maria.

Niektórzy przewidują, że ceny węgla mogą w czasie przyszłej zimy mogą podskoczyć nawet do 3 tys. zł za tonę. Przy takich stawkach wielu zwykłych mieszkańców Podhala, ale i innych rejonów Polski najzwyczajniej w świecie nie będzie stać na zakup węgla na całą zimę.