Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów. Słynny Żyd z „Wesela” to Hirsz Singer pochodzący z Chrzanowa

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Spokojny obywatel i uczciwy kupiec Hirsz Singer na początku ub. wieku niespodziewanie stał się sławną postacią za sprawą dramatu Stanisława Wyspiańskiego pt. „Wesele”. Został w nim opisany, co wywróciło jego życie do góry nogami.

Hirsz Singer wielokrotnie narzekał na swój los, co w książce pt. „Ja jestem Żyd z Wesela” opisał Roman Brandstaetter. Jak Singer wyjaśniał, chciał być sobą, skromnym karczmarzem w Bronowicach Małych, jednak stał się postacią teatralną i literacką - bezimiennym Żydem z „Wesela”.

Karczmarz nie przypuszczał, że na stałe zapisze się na kartach polskiej kultury. Tym bardziej, że - jak się okazuje - pochodził z niewielkiego wówczas Chrzanowa. O miejscu urodzenia słynnego Żyda wspominano już w latach 90., jednak dopiero teraz udało się potwierdzić ten fakt. Zgłębić jego historię postanowił Wojciech Wyzina, społeczny opiekun zabytków z Chrzanowa. Kluczowa okazała się digitalizacja przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie ksiąg parafialnych.

- Dzięki temu udało mi się dotrzeć do aktu metrykalnego - podkreśla Wojciech Wyzina.

Hirsz Singer przyszedł na świat 29 grudnia 1841 r. W styczniu 1842 r. fakt narodzin syna zgłosili jego rodzice do parafii św. Mikołaja w Chrzanowie. W metryce znalazła się także informacja dotycząca miejsca zamieszkania. Był nim drewniany dom nr 363.

Wojciech Wyzina przeanalizował plan Chrzanowa sporządzony w 1935 r., a poprawiony trzy lata później. Wówczas w mieście znajdowało się 366 domów. Numeracja rozpoczynała się od dworu przy ul. Zamkowej (obecnie Mickiewicza), który miał nr 1. Hirsz Singer wraz ze swoją rodziną mieszkał na skraju miasta, przy ówczesnej ul. Luszowickiej.

- Obecnie to rejon parkingów przy blokach nr 13-15 przy ul. Sienkiewicza - wyjaśnia Wojciech Wyzina.

Plebania znajdowała się wówczas w rejonie ul. Piastowskiej, w narożniku obecnego placu 1000-lecia, niedaleko domu Singera. W latach 70. XIX wieku proboszczem tej parafii był ks. Ludwik Bober, który później przeniósł się do Krakowa, do kościoła Mariackiego, gdzie również został proboszczem. Pod tę parafię podlegały m.in. Bronowice. Zdaniem Wojciecha Wyziny te fakty są ze sobą powiązane.

- Hirsz Singer skądś w Bronowicach musiał się znaleźć. Najbardziej logiczne jest to, że pojechał tam z proboszczem, który mógł kogoś potrzebować do prowadzenia karczmy - uważa Wojciech Wyzina.

Pomimo różnicy wyznaniowej, często zdarzało się, że ksiądz „miał swojego Żyda”. To była osoba godna zaufania, pomocna do przełamywania barier między często niedarzącymi się wzajemną sympatią grupami.

Życie Hirsza Singera wywrócił do górny nogami jeden dzień - 20 listopada 1900 r. To wówczas w prowadzonej przez niego karczmie w Bronowicach Małych odbyło się wesele poety Lucjana Rydla i chłopki Jadwigi Mikołajczykówny. Drugiego dnia biesiadowano w dworku Włodzimierza Tetmajera. Na weselu obecny był Stanisław Wyspiański, dla którego to, co się tam wydarzyło, było inspiracją do napisania dramatu. Już 16 marca 1901 r. miał on swoją premierę na deskach ówczesnego Teatru Miejskiego w Krakowie. Sztuka przyniosła rozgłos i sławę nie tylko jego autorowi, ale również pierwowzorom bohaterów w nim przedstawionych.

Hirsz Singer miał pięcioro dzieci. Najmłodsza była Pepa, która po opuszczeniu rodzinnego domu przez resztę rodzeństwa pomagała rodzicom. Ona również została opisana w dramacie jako Rachela. Po wydarzeniach związanych z weselem zarówno ona, jak i żona Hirsza zaczęły obracać się w środowisku krakowskiej bohemy, co nie podobało się Hirszowi.

- Singer narzekał, że stawiały darmową wódkę artystom, co doprowadziło karczmę do bankructwa - mówi Wojciech Wyzina.

Kilka lat później Hirsz Singer rozwiódł się z żoną. Zmarł w 1916 r. Pochowany został prawdopodobnie na cmentarzu na krakowskim Kazimierzu. Dokładne miejsce jego pochówku nie jest znane, podobnie, jak jego rodziców.

- Nie wiemy, kiedy zmarli jego rodzice, do tego dochodzi problem z nazwiskami - dodaje Wojciech Wyzina. Na epitafiach bowiem często widnieją inne nazwiska niż te w dokumentach. Zdarza się też, że nazwisk nie ma wcale.

ZOBACZ KONIECZNIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska