Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia. Michał Helik: Będziemy gonić tego króliczka aż go złapiemy. Mamy chłodne głowy, nikt nie krzyczy, że rozjedziemy rywali walcem

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Michał Helik: Opinię trenera, że widzi mnie w roli defensywnego pomocnika potraktowałem jako komplement
Michał Helik: Opinię trenera, że widzi mnie w roli defensywnego pomocnika potraktowałem jako komplement Andrzej Banas / Polska Press
Ekstraklasa piłkarska. - Plany nie zawsze układają się tak, jakbyśmy chcieli, nie na wszystko mamy wpływ. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, ciężko pracowałem i pracuję. Ławka rezerwowych? To nie jest ten kaliber życiowych problemów, żeby się dołować. Trzeba walczyć o swoje - mówi Michał Helik, 24-letni obrońca Cracovii.

QUIZ Obcokrajowcy w Cracovii. Rozpoznasz ich wszystkich?

W ostatnich tygodniach częściej sięga pan po swoje ulubione książki o treningu mentalnym, motywacji?
Ha ha, podchwytliwe pytanie. Ale nie, raczej nie częściej niż zwykle. Natomiast te zagadnienia cały czas są w sferze moich zainteresowań i staram się rozwijać również pod tym kątem. Ulepszać swoje spojrzenie na piłkę czy wręcz podejście do życia. Można więc powiedzieć, że cały czas jestem na bieżąco.

Co literatura specjalistyczna podpowiada piłkarzowi, który ostatnio spędza sporo czasu na ławce rezerwowych?
Magicznych sposobów nie ma. Trzeba cały czas robić swoje, dawać z siebie wszystko i ciężko pracować. Na pewno nie zadowala mnie sytuacja, że rzadziej ostatnio występuję, ambicje są większe. Zaciskam więc zęby, robię swoje i czekam na szansę.

Michał Helik: Opinię trenera, że widzi mnie w roli defensywnego pomocnika potraktowałem jako komplement

Czarnych myśli, zniechęcenia nie trzeba było od siebie odganiać?
To nie jest ten kaliber życiowych problemów, żeby się dołować. Jest za to sportowa złość, bo ona musi być w takich momentach. Bez niej nie byłoby się przecież sportowcem, a ja mam duszę sportowca. Lubię wyzwania, rywalizację, więc tę złość ukierunkowuję w pozytywną stronę, przekuwam w ciężką pracę. Wyładować się staram na treningach.

Łukasz Skrzyński: Dwa transfery w zimie i "Pasy" do samego końca będą się biły o tytuł mistrza Polski

Cracovia ma teraz dobry okres. Co wygrywa u zawodnika w takich momentach: spojrzenie ogólne, że zespół jest wiceliderem, czy indywidualne, że jednak jego udział jest w tym zbyt mały?
W moim przypadku na pewno na pierwszym miejscu jest dobro drużyny. Nie jestem taką osobą, która się buntuje, że nie gram. Dobry wynik jest efektem również tego, że stanowimy zespół w pełnym znaczeniu tego słowa. Trzeba się cieszyć, wspierać, a nie obrażać. Natomiast tyłu głowy oczywiście siedzi, że ja też chciałbym grać.

Do Michała Probierza można tak po prostu zapukać i spytać: „Trenerze, na czym stoję”?
Drzwi trenera na pewno są otwarte dla zawodników, można pójść i pogadać.

Pan chodził?
Akurat nie. To znaczy rozmawialiśmy oczywiście, ale nie było tak, żebym specjalnie wybierał się do niego do gabinetu.

Myśli pan, że wciąż płaci cenę za błąd w meczu pucharowym z Dunajską Stredą?
Kurczę, ciężko mi powiedzieć. Nie jestem od tego, żeby to analizować, nie odczuwam zresztą takiej potrzeby. Było-minęło. To już jest inny etap.

Tymczasem trener Probierz często słyszy to pytanie: „Co z tym Michałem Helikiem, dlaczego nie gra?”
Co mam powiedzieć? To miłe, ze dziennikarze się o mnie dopominają. Świadczy o tym, że zostawiłem po sobie dobre wrażenie, mimo błędu w pucharach. Ale sam trener ostatnio powiedział, że nawet w Lidze Mistrzów stoperzy popełniają błędy. Taka newralgiczna pozycja. Pytanie, jak się po nich podnosimy.

Z drugiej strony, trener też nie ma powodów do roszad. Jest pan w pewnym sensie zakładnikiem dobrych wyników zespołu.
Coś tym jest, z tym że ja na pewno nie czuję się zakładnikiem, nikogo ani niczego. Jestem częścią tej drużyny, cieszę się z rezultatów, a życie toczy się dalej. Mamy silną kadrę, jest rywalizacja. Na razie jest jak jest, ale gdy dostanę swoją szansę, to ją wykorzystam. Trzeba być na to gotowym.

Trener wspominał, że szuka dla pana nowej pozycji. Rola defensywnego pomocnika panu odpowiada?
Zagrałem na tej pozycji w rezerwach, bodaj dwa razy po 45 minut. Trener ze mną rozmawiał, że widzi mnie właśnie tutaj i muszę powiedzieć, że potraktowałem to jako komplement. Skoro środkowego obrońcę próbuje się na środku pomocy to znaczy, że potrafi grać w piłkę i nią operować. Mimo wszystko to był dla mnie pozytywny bodziec i sygnał ze strony trenera. Natomiast jak dalej ten pomysł się rozwinie – tego nie wiem.

Przy kontuzji Niko Datkovicia eksperyment jest nadal kontynuowany?
O to proszę pytać trenera. Jednak fakt, że na treningach czy w meczach rezerw próbował mnie na środku pomocy nie znaczy, że nie jestem już środkowym obrońcą. Myślę, że wręcz przeciwnie, to tylko mnie rozwija i poszerza moje piłkarskie horyzonty.

Pamiętamy takie mecze Cracovii, które kończył pan jako środkowy napastnik.
W ataku też bardzo dobrze się czuję i jestem gotowy, żeby tam wystąpić. W roli dżokera lub od pierwszej minuty, ha ha.
Mecze kadry pan ogląda?

Tak, oczywiście.
Łatwiej się na nie patrzy, gdy człowiek jest wymieniany jako potencjalny reprezentant czy wtedy, gdy jest od kadry daleko?
Czy ja wiem? To chyba nie ma znaczenia. Nawet jeśli je oglądasz będąc blisko, to wciąż tylko oglądasz. Najważniejsze, żeby się tam dostać.

Niespełna półtora roku odbierał pan nagrodę dla najlepszego obrońcy ekstraklasy, wydawało się, że wiele drzwi stoi przed panem otworem. A teraz?
Plany nie zawsze układają się tak, jakbyśmy chcieli, nie na wszystko mamy wpływ. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, ciężko pracowałem i pracuję. Zresztą poprzedni sezon też był dobry w moim wykonaniu, rozegrałem wiele spotkań, swoją cegiełkę do czwartego miejsca Cracovii dołożyłem. Teraz jako drużyna poszliśmy do przodu, a że indywidualnie nie kręci się to tak, jak sobie wymarzyłem? Nie ma co tego roztrząsać, grunt, żeby swoją pracę wykonywać jak najlepiej.

Rok temu jesienią też pan stracił miejsce w składzie. Może to ta pora roku nie jest pana momentem?
Jesienna depresja, ha ha. Do tej pory nie łączyłem tego ze sobą. Ale jeśli coś w tym jest, to oby wszystko się potoczyło tak jak ostatnio.

Jest cienka granica między pewnością siebie, a właśnie brakiem pokory. I trzeba dobrze tej równowagi pilnować. W Cracovii to się udaje, nikt nie krzyczy w szatni, że będziemy demolować rywali

Szatnia Cracovii sprzed roku i dzisiaj to dwa różne światy?
Jest weselej i głośniej. Duża różnica. Wyniki albo bardzo napędzają, albo wpędzają w ciężkie sytuacje. Jednak oba przypadki mają wspólny mianownik: ciężką pracę. Gdy jesteś na dole, to bez niej nie wygrzebiesz się z kłopotów. A gdy jesteś na górze, to pomoże ci się tam utrzymać i wskoczyć jeszcze wyżej. Wiadomo, gdy sprawy układają się po twojej myśli, to pojawia się większa pewność siebie, otoczenie emanuje pozytywną atmosferą. Jednak zwłaszcza wtedy trzeba być czujnym i pokornym.

Bo?
Jest cienka granica między pewnością siebie, a właśnie brakiem pokory. I trzeba dobrze tej równowagi pilnować. W Cracovii to się udaje, nikt nie krzyczy w szatni, że będziemy demolować rywali i rozjeżdżać ich walcem. Mamy cel i staramy się go realizować.

To zapytam teraz pana jako eksperta od psychologii sportu…
Nie no, bez przesady, żadnym ekspertem nie jestem.

Mimo wszystko spróbuję. Może dobrze więc się stało, że nie powiodły się wam te dwie próby ataku na pozycję lidera? Bo takie momenty pokazują, że musisz włożyć w to wszystko jeszcze więcej wysiłku.
Czy dobrze się stało czy nie – to się jeszcze okaże. Na dziś wszyscy wolelibyśmy być na szczycie tabeli. Ale faktycznie, jest jeszcze coś takiego, że cały czas musimy gonić króliczka i być może od tej strony mentalnej to jeszcze obróci się na naszą korzyść. Jednak podkreślam - być może, bo na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego, że dwie szanse nam się wymknęły z rąk. Dalej więc będziemy tego króliczka uparcie gonić.

QUIZ Obcokrajowcy w Cracovii. Rozpoznasz ich wszystkich?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cracovia. Michał Helik: Będziemy gonić tego króliczka aż go złapiemy. Mamy chłodne głowy, nikt nie krzyczy, że rozjedziemy rywali walcem - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska