Czego dowiedzieliśmy się po pierwszym meczu Wisły Kraków na zapleczu ekstraklasy? [PIĘĆ WNIOSKÓW]
Po czwarte bramkarze
Tu też sytuacja z gatunku skomplikowanych. Zgromadzenie w jednym miejscu aż trzech bramkarzy młodych, utalentowanych i wciąż na dorobku to chyba bardziej przypadek, niż efekt dalekowzrocznej polityki. Przecież każdy z nich niczego bardziej do rozwoju nie potrzebuje niż regularnej gry. Gdy na ławce siadał Paweł Kieszek, można było w ciemno założyć, że za dwa miesiące wstanie z niej w mniej więcej tej samej, dawno ustabilizowanej formie. Ale jeśli będzie bronił Mikołaj Biegański, to czas będzie marnował jego rówieśnik Kamil Broda. I na odwrót. Już nawet nie mówiąc o trzecim, za to najstarszym, 25-letnim Dorianie Frątczaku, który nie po to porzucał pewne miejsce w II-ligowej Garbarni, by odgrywać rolę golkipera numer 3. Czyżby więc zakontraktowanie go zwiastowało odejście któregoś z dwóch pierwszych?