Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy koniec gry w kratkę Podhala?

Stefan Leśniowski
Po raz pierwszy w tym sezonie hokeiści Podhala Nowy Targ wygrali dwa mecze z rzędu. Dotychczas grali w kratkę. W miniony weekend na ich rozkładzie znalazł się wicemistrz kraju - GKS Tychy i wielokrotny mistrz Polski - Unia Oświęcim.

Nowotarżanie z tyszanami spotkali się po raz dwusetny i odnieśli 119. zwycięstwo. Nie przyszło im łatwo. Zwycięskiego gola zdobyli sekundę przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Bohaterem został Krzysztof Zapała.

- Dopełniłem tylko formalności, bo dostałem "gumę" do pustej bramki. Opłaciło się grać do końca - powiedział. - Frajerska przegrana. Jak można rozegrać tak końcówkę - złościł się kierownik tyskiej drużyny, Józef Zagórski.
Szczęście czy frajerstwo? - Życie oddało to, czego Podhalu zabrało w Tychach. To była kopia tamtych wydarzeń, z tym, że my zdobyliśmy bramkę w ostatnich sekundach dogrywki - przypomniał trener GKS-u, Jan Vavrečka.

Ci, którzy nie wybrali się na ten mecz, mogą żałować. Było w nim wszystko co prawdziwy koneser hokeja uwielbia. Wysokie tempo, mnóstwo akcji, spięć podbramkowych, strzałów i interwencji bramkarzy oraz ekscytująca końcówka i sól każdego meczu - bramki. No i ta ostatnia sekunda. Oby więcej takich spotkań w lidze.

W niedzielę górale wybrali się do Oświęcimia. Potyczka była bardzo ważna dla obu zespołów, by znaleźć się w szóstce. Unia w niedziele z niej już definitywnie wypadła. "Szarotki" przybliżyły się do niej. Górale zdawali sobie sprawę z powagi pojedynku i przystąpili do niego mocno skoncentrowani. - Pierwsza tercja była bardzo wyrównana - twierdzi drugi trener "Szarotek", Marek Ziętara. - Toczyła się w dobrym tempie. Oświęcimianie zagrali agresywnie, pressingiem, atakując nas już w tercji obronnej. To troszkę sprawiało nam problemów, ale udało się wyprowadzić trzy kontrataki, które przyniosły nam prowadzenie po 20 minutach.

Miejscowym kibicom zmarkotniały miny po przerwie. Oświęcimianie, nie mogąc powstrzymać ataków Podhala, uciekali się do fauli. To była woda na młyn Podhala, które wykorzystało nadarzającą się okazję i nie tylko zmusiło szkoleniowca gospodarzy do zmiany bramkarza.
- Ta tercja zdecydowała o naszym sukcesie - mówi Marek Ziętara. - Dominowaliśmy na tafli, a co najważniejsze, wreszcie zagraliśmy skutecznie. Skuteczność była dotychczas naszą największa bolączką, tym razem była naszym atutem. W ostatniej tercji tempo gry siadło. Z gospodarzy "uszło powietrze". My natomiast staraliśmy się grać uważnie w obronie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska