Tak czarnej serii wypadków, w których dzień po dniu życie tracą kierujący ciągnikami rolniczymi, małopolscy strażacy nie notowali od bardzo dawna. Ten tydzień okazuje się pod tym względem wyjątkowo tragiczny.
W czwartek, 10 grudnia 2020 r., o godzinie 11.36 strażacy w Brzesku zostali zaalarmowani o wypadku traktorzysty, który pracował w lesie w miejscowości Borzęcin Górny.
Jak relacjonuje oficer dyżurny Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Brzesku, w chwili kiedy ratownicy dotarli na miejsce wypadku, mężczyzna leżał na ziemi obok ciągnika i nie dawał oznak życia. Miał widoczne bardzo poważne urazy głowy. Nie były wyczuwalne u niego czynności oddechowo krążeniowe, a podjęte działania mające ocalić jego życie nie poskutkowały. Lekarz stwierdził zgon 67-letniego mężczyzny.
Według strażaków możliwe były dwie wersje zdarzeń, które doprowadziły do tragedii w borzęcińskim lesie. Według nich bardziej prawdopodobna wydaje się ta, że mężczyzna kierujący ciągnikiem w czasie jazdy spadł z maszyny, a upadając uderzył głową w gruby pień drzewa. Druga, także możliwa, że jadąc uderzył głową w konar drzewa, a dopiero po tym (być może już nieprzytomny) spadł z prowadzonego przez siebie pojazdu.
Co rzeczywiście wydarzyło się w Borzęcinie ma ustalić śledztwo podjęte przez policję i prokuraturę.
Policyjne i prokuratorskie czynności mają także wyjaśnić okoliczności tragicznej śmierci 65-letniego traktorzysty, który uległ wypadkowi dzień wcześniej w Żegiestowie. Tam ciągnik rolniczy, którym kierował ten mężczyzna, wywrócił się podczas jazdy polną drogą prowadzącą po stromym zboczu górskim w Beskidzie Sądeckim.
(Szczegóły TUTAJ - https://gazetakrakowska.pl/zegiestow-tragedia-w-beskidzie-sadeckim-nie-zyje-traktorzysta/ar/c1-15337948)
