MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Feralne majtki

Artur Drożdżak
Pracę w policji nie zawsze da się pogodzić z przyzwyczajeniami wyniesionymi z domu, o czym przekonał się posterunkowy Gerwazy M. Do więziennej celi zaprowadziło go zamiłowanie do czystości, a dokładnie majtki.

Gerwazy M., lat 19, wysoki, dobrze zbudowany rolnik, urodzony w Izdebniku koło Wadowic, został wciągnięty w wir historii, gdy w 1915 r. trafił do 57. Pułku Piechoty. W 1919 r. po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, przydzielono go do policji państwowej w Krakowie.

Tu Gerwazy M. zrozumiał, że łapanie drobnych złodziejaszków, uciszanie awanturujących się żon
i penetrowanie melin to nie jest jego żywioł. Nie krył, że brakuje mu żołnierskiego drylu, musztry, suro- wego rygoru, który stał się jego drugą naturą.

Miarka się przebrała 14 marca 1919 r. Tego dnia Gerwazy M. opuścił bez słowa pożegnania państwową, średnio płatną posadę posterunkowego i czmychnął w rodzinne strony. Zawiadomiono
o tym fakcie władze, a do sądu dotarła opinia o zbiegu, która nie była dla niego korzystna.

"Lekceważył sobie służbę, niedbały w wewnętrznym i zewnętrznym wypełnianiu obowiązków, niepoprawny, nie uważał na szlachetne, poczciwe uwagi, nieco krnąbrny, absolutnie do wydalenia (ze służby) dojrzały"- tak opisywano charakter posterunkowego z 1. Kompanii Policji Państwowej
w Krakowie.
Odpis z księgi kar nie pozostawia złudzeń, co do jakości pracy Gerwazego M.

- Opuszczanie koszar bez meldowania się przez 21 godzin (1 dzień aresztu), spóźnienie z przepustki 20 godzin (3 dni aresztu), podejrzenie kradzieży 2 prześcieradeł (2 dni aresztu).

Gerwazy M. całe trzy miesiące cieszył się wolnością. Ujęto go pod Krakowem i co się stało dalej streszcza notatka z 14 czerwca 1919 r. adresowana do dyrektora policji.

"Patrol zauważył, jak podejrzany kręci się w naszym rejonie. Mundur wojskowy miał pod cywilnym ubraniem, bagnet u boku, a przy sobie legitymację policyjną. Założono mu kajdanki, bo był prowadzony przez las, ale zbiegł z kajdan- kami z tutejszego posterunku. Po kilkugodzinnym poszuki- waniu Gerwazego M. znaleziono śpiącego na sianie. Mundur wojskowy już sprzedał nieznanemu człowiekowi, kajdanki dał sobie przeciąć innemu nieznanemu".

Zbiega przewieziono pod konwojem do Krakowa, gdzie stanął przed sądem. Dopiero na rozprawie wyznał, jaka była przyczyna jego desperackiego kroku.

- Do winy się nie poczuwam, oddaliłem się, bo nie dostałem przepustki, gdy chciałem jechać
do domu po czystą bieliznę - przyznał. Dodał, że dodatkowym impulsem, który pchnął go do desperackiego kroku była obawa "zapowiedzianej rewizji służbowej bielizny".

Wyrok krakowskiego sądu był salomonowy, bo chociaż skazano Gerwazego M. za samowolne oddalenie się z posterunku na jeden miesiąc ścisłego aresztu, to uznano, że "uważa się go
za odcierpiany" aresztem śledczym.

Nauka z tego jest prosta i aktualna do dziś.
Kto chce odpowiedzialnie pełnić państwową posadę, musi wcześniej zadbać także o to, by mieć nie tylko czyste ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska