Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie odleciał Czarny Anioł?

Katarzyna Kachel, Anna Górska
archiwum Polskapresse
Ewa Demarczyk jest w Paryżu. Tak mówi jej pełnomocnik. Prowadzić tam ma mistrzowskie warsztaty wokalne. Do Krakowa nie wróci. Nigdy. Może napisze wspomnienia, do czego namawia ją Wiesław Komasa, warszawski aktor, jedyny przyjaciel Ewy, który ma z nią kontakt. Pozostali nie widzieli, a nawet nie słyszeli się z nią od lat.

Ma olbrzymi dom w Wieliczce, stumetrowe mieszkanie w Krakowie. Nie mieszka w nich. Nawet jej siostra, Lucyna, mało o niej wie. Przyjaciele, artyści, którzy koncertowali z nią przez kilkanaście lat, nie mają z nią żadnego kontaktu. Nie odbiera od nich telefonów. Nikt jej nigdzie nie widział. Gdzie jest Ewa Demarczyk, Czarny Anioł polskiej piosenki?

Poszukiwanie. Etap I. Wieliczka
Wysoki mur zasłania prawie cały budynek. Ulica Ochoty. Biały dom z czarnym dachem. Dziwny, zbyt duży, ciężki, dziki. Pasuje do Ewy. W Wieliczce wszyscy wiedzą, że należy do niej. Okna brudne, niektóre zabite dyktą. Po murze pną się krzewy. Ani bramy, ani dzwonka. Tylko brama dla samochodów. Wieliczanie mówią, że nigdy tu nie wpuszczano obcych. Nieproszonym gościom nie otwierano drzwi. Rzadko paliło się tu światło. Obchodzimy budynek. Z tyłu zwykła siatka. To opuszczony dom. Podchodzimy jak najbliżej. Koło basenu z brudną wodą drewniany leżak i kosiarka.

Dorota, która nie umiała nie wzbudzać emocji

Najbliższa sąsiadka Ewy Demarczyk: Przez ostatnie pięć lat jej tutaj nie widziałam. Dom jest pusty. Dawniej, owszem, pojawiała się tu, ale rzadko. Ani razu nie myła okien, ani nie sprzątała. Kilka razy pływała w basenie. Wszyscy w Wieliczce wiedzą, czyj to dom, choć mało kto Ewę Demarczyk widział. A to przecież małe miasteczko. Tutaj wszyscy się sobie kłaniają. Wiesław Siekierski, dziennikarz, literat, nigdy nie widział wjeżdżających lub wyjeżdżających tu samochodów, wchodzących, wychodzących osób.

- Gdyby tu mieszkała, musiałaby przecież kupować chleb, załatwiać sprawy w urzędzie. A ja nawet sobie nie wyobrażam, że idę ulicą Zamkową i widzę przed sobą Ewę - mówi. Jeśli kiedykolwiek tu mieszkała, była całkiem niewidoczna. - Kiedyś byłem na balu w zamku w Niepołomicach. Sporo artystów, wszyscy mówią, że przyjedzie Ewa, bo ma blisko z Wieliczki - przypomina sobie Siekierski. Nie pojawiła się. Jolanta Sobol, urzędniczka, cały czas liczyła, że będzie okazja, by spotkać wielką artystkę. - Ale gdy budowaliśmy kanalizację przy jej ulicy, wszelkie formalności załatwiał pełnomocnik - rozkłada ręce. - Tak się przynajmniej przedstawił.

Czy kiedykolwiek tutaj żyła? Lech Pankiewicz, znany wielicki weterynarz, jest przekonany, że tak. - Musiała przynajmniej w tym domu bywać, wiem na sto procent - zapewnia. - Przy ulicy Ochota mało jej nie przejechałem. Weszła mi pod koła. Zahamowałem w ostatniej chwili. A ona? Uśmiechnęła się przepraszająco. To była ona, Czarny Anioł. Bezsprzecznie. Nawet wtedy byłem zaskoczony, że ubrana była… na szaro. - Nigdy tam nie mieszkała - mówi nam Paweł Rynkiewicz, pełnomocnik Ewy Demarczyk. - Widziano ją tam przecież! - A to inna sprawa - ucina.

Zawinił Kraków?
Wszystko zaczęło się tak naprawdę od afery z teatrem Ewy Demarczyk. Wszystko, czyli powolne wycofywanie się Ewy z życia publicznego. Była rozgoryczona. Mówiła, że Kraków ją wyrzucił i nigdy mu tego nie wybaczy. - Zadbaliście o to, by tu nigdy nie wróciła i nie dała żadnego koncertu - mówi jej pełnomocnik.

Był 1999 rok. Miasto odbiera jej lokal, w którym działał jej teatr. Pracownikom zarzuca się, że przez lata brali pieniądze z miejskiej kasy, a rzadko występowali przed publicznością. Skrupulatni gminni skarbnicy podliczają, że Teatr Ewy Demarczyk (TED) dał w ciągu kilku lat zaledwie 12 przedstawień. Prezydent mówi basta i proponuje połączenie z Teatrem Ludowym.

- Bo to nie był teatr, to była fikcja. Żadnych przedstawień, brak stałej widowni, ten sam repertuar. Wszyscy to wiedzieli, lecz bali się głośno powiedzieć. Ja się nie bałam i na mnie skupiła się cała nienawiść - mówiła wówczas Teresa Starmach, ówczesna wiceprezydent Krakowa, prowadząca z TED negocjacje. - Próbowałam przekonać panią Demarczyk do połączenia scen. Chcieliśmy dać jej szansę występowania. Proponowaliśmy jednak, by zrezygnowała z zarządzania tą instytucją. Była wściekła. Propozycja miasta tak naprawdę dla artystki oznaczała śmierć teatru. Do Nowej Huty pojechały tylko fortepiany i prywatne rzeczy Ewy Demarczyk.

Potem była Bochnia. Ostatnie koncerty i wielka cisza. Urwała kontakty ze znajomymi i przyjaciółmi.
Z Krzysztofem Orzechowskim, wiolonczelistą, który grał z Ewą siedemnaście lat, także: - Nigdy nie dzwoni sama. Jak chce coś powiedzieć, przekazuje przez Pawła. Nic o niej nie wiem. Chłopcy z zespołu także. - Jak pan myśli, dlaczego? - Zawsze taka była - twierdzi. - Tajemnicza postać. Na plakatach informujących o koncercie nigdy nie umieszczała ani daty, ani miejsca występu. Nic o niej nie wie także Zbigniew Wodecki, kiedyś przyjaciel Demarczyk. - Jak kamień w wodę. Nikt nie wie, gdzie jest, gdzie mieszka, co robi - podkreśla. - Zadzwoniłem ostatnio, odebrał jej pełnomocnik, zaproponowałem spotkanie, powiedział mi, że Ewa nie chce się ze mną widzieć.
Poszukiwanie. Etap II. Paryż
Ta plotka dotarła do Piwnicy pod Baranami całkiem niedawno: Ewa Demarczyk wystawiła dom w Wieliczce na sprzedaż i wyjechała na stałe do Paryża. Nikt nie jest w stanie nam tego potwierdzić.- Często tam bywa, prowadzi warsztaty mistrzowskie. Tu w Polsce przecież nikt jej takich nie proponuje - tyle mówi Paweł Rynkiewicz. Czy zamierza wyemigrować na stałe? Ryniewicz nie potwierdza i nie zaprzecza.

Docieramy do Ireny Filus, naczelnej redaktor "Gazety Paryskiej" wydawanej dla Polaków: - Nic nie słyszałam o tym, że Ewa Demarczyk mieszka w Paryżu i prowadzi warsztaty - nie kryje zdziwienia.
Nic nie słyszał też Zygmunt Konieczny, kompozytor, autor muzyki do jej największych przebojów. Zerwała z nim wszelkie kontakty przed laty. - Może Wiesław Komasa coś wie. Przyjaźnią się, mają ze sobą stały kontakt - podpowiada. Mają. Ale o miejscu zamieszkania Komasa mówi - nic nie wiem.
- Przyjaźń zobowiązuje - podkreśla ten warszawski aktor. Poznali się na planie filmu Żuławskiego "Na srebrnym globie". Od tego momentu mają stały kontakt, rozmawiają najczęściej o sztuce i życiu. - Jaka jest dziś Ewa? - Ma wielkie poczucie humoru. Barwnie opowiada. Sypie anegdotami - wylicza. - Często ją zresztą namawiam: opisz to wszystko, te koncerty, te historie, tamten czas.

Z dymu powstałeś i w dym się obrócisz

Sam też mocno przeżywa jej milczenie. - Byłem w Paryżu, na koncercie Juliette Gréco, która po wielu latach milczenia znów zaśpiewała. Podszedłem do niej i mówię, że to niebywałe. A ona na to: przecież wy macie swoją Ewę Demarczyk. To prawda - pomyślałem. - Czy śpiewa? - Bywa, że opowiadając, nagle coś zanuci w rozmowie przez telefon - mówi.
Poszukiwanie. Etap III. Ul. Wróblewskiego

Jeśli nie Paryż, to gdzie? Bogdan Micek z Piwnicy pod Baranami podpowiada, by szukać przy Wróblewskiego, w mieszkaniu jej mamy. Stoimy przed starą kamienicą, mieszkanie Ewy jest na ostatnim piętrze. I tu znajdujemy brudne, rozpadające się okna. Sąsiad: To totalna rudera. Nikt tutaj nie mieszka.

Marylin Monroe. Gwiazda, która czuła się gorsza

Nie widziała jej też od kilku lat pani Jadzia, sąsiadka. - Tutaj jej nie szukajcie. Mieszka w Wieliczce. Nikt nie zna adresu, nawet jej siostra. - Nie pomogę wam - tyle tylko słyszymy od pani Lucyny, siostry Ewy Demarczyk. Drugi raz już nie podniesie słuchawki. Pani Jadzia: - Chcecie ją spotkać? Idźcie na groby jej rodziców we Wszystkich Świętych, zawsze porządnie o nie dbała. Musi tam się pojawić.

Ostatni koncert
Ewa Demarczyk od lat nie koncertuje. Przynajmniej nikt o tym nie słyszał. - Ostatni koncert mieliśmy grać w Kaliszu - przypomina Krzysztof Orzechowski. - To było jedenaście lat temu. Odwołała go nagle, bez podania przyczyn. Później kilka razy mówiła nam: Chłopaki, trzymajcie formę, jeszcze zagramy. Od dwóch lat nie mamy już żadnego kontaktu. Nawet na święta. Dwa lata milczenia. Gdzie w tym czasie była? Gdzie jest?

Żadnego wywiadu nie będzie
Kolejny telefon do pełnomocnika Ewy Demarczyk. - Ewa nie udzieli wam wywiadu - informuje krótko Paweł Rynkiewicz. - I proszę mnie nie cytować. Niczego nie potwierdzę.

A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu
Sportowetempo.pl**U nas wszystko gra.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdzie odleciał Czarny Anioł? - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska