Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grażyna Leja jednak nie współpracowała z SB

Artur Drożdżak
Grażyna Leja była wiceministrem sportu w rządzie Tuska
Grażyna Leja była wiceministrem sportu w rządzie Tuska Ludwik Kostuś
Grażyna Leja, b. pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. turystyki i była wiceminister sportu i turystyki w rządzie Donalda Tuska, została we wtorek oczyszczona przez krakowski sąd z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej Leja miała w latach 80. podnajmować mieszkanie mężczyźnie, który był funkcjonariuszem kontrwywiadu wojskowego. Leja zaprzeczała, sąd przyznał jej rację. Wyrok nie jest prawomocny.

Czytaj także: Pożar mieszkania na os. Na Skarpie. Dwie osoby zginęły śmiercią tragiczną [ZDJĘCIA]

W styczniu 2008 roku Leja złożyła dymisję z powodu informacji o jej rzekomych kontaktach z tajnymi służbami PRL. Jak wówczas oświadczyła, skłoniło ją do tego poczucie lojalności wobec rządu. Zaprzeczyła stanowczo, aby w jakikolwiek sposób współpracowała z bezpieką. Wcześniej była trzy razy lustrowana i w archiwach IPN nie było dokumentów mogących rzucić na nią cień podejrzenia. Po wybuchu afery sama wniosła o autolustrację. Jej sprawa toczy się przed krakowskim sądem od ponad trzech lat.

W pierwszym procesie wnikliwie badano sprawę mieszkania małżonków Leja przy ul. Zakątek, bo zdaniem IPN Leja miała je udostępniać Andrzejowi S., oficerowi kontrwywiadu, by mógł spotykać się tam z tajnymi agentami. I właśnie o to lokum sąd na procesie pytał męża lustrowanej. Świadek Józef Leja twierdził, że kupił je kilka miesięcy po ślubie w 1976 r. za pieniądze zarobione w USA.

- Dopiero od 2-3 lat wiem, że znajomy Andrzej S., którego uważałem za zawodowego żołnierza, komandosa, pracował też w kontrwywiadzie wojskowym. Nasza znajomość była luźna, towarzyska, bywaliśmy u siebie, bo nasze żony znały się jeszcze z Oświęcimia - nie ukrywał świadek. Zapewniał, że klucze do niedużego mieszkania przy ul. Zakątek mieli tylko członkowie rodziny i opiekunka do dziecka. Nie było możliwości, by odbywały się w nim jakieś spotkania bez wiedzy jego i żony. - A Grażyna na pewno nie miała przede mną żadnych tajemnic, wtedy i teraz - dodał.

Jako świadka przesłuchano także emerytowaną pracownicę PZU, wspólną znajomą Lei i Andrzeja S. - To był mój sąsiad, od słowa do słowa mnie zwerbował. Zgodziłam się na współpracę z tajnymi służbami w 1979 r., miałam pseudonim "Tulipan", pisałam meldunki, a teraz nie śpię z tego powodu po nocach - zeznawała 60-latka. Andrzej S. chciał, by zdobywała informacje o sąsiadach z bloku, w którym mieszkali wojskowi i ich rodziny. Twierdziła, że do spotkań z Andrzejem S. nigdy nie dochodziło w mieszkaniu Grażyny Lei.

Sąd przyjął jednak, że do współpracy z kontrwywiadem wojskowym doszło i na trzy lata pozbawił Leję prawa pełnienia funkcji publicznych i prawa wyboru do Sejmu i Senatu. Ten wyrok uchylił sąd apelacyjny w 2010 r. i uznał, że ze względu na braki w materiale dowodowym, sprawa musi zostać ponownie rozpoznana. W drugim procesie inny skład sędziowski przyjął, że do współpracy z kontrwywiadem nie doszło i oczyścił ją z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Leja zajmuje się dziś biznesem. Komentując wyrok w mediach, mówiła wczoraj, że proces wywrócił jej karierę, ale nie złamał życia.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grażyna Leja jednak nie współpracowała z SB - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska