Kiedy ginie wolność, chwyć za broń!
Jest rok 2027. Upadłe pod względem ekonomicznym Stany Zjednoczone są okupowane przez armię Korei Północnej rządzonej twardą ręką przez Kim Dzong Una - syna Kim Dzong Ila. Amerykanie zamykani są w obozach pracy. Ci którzy stawiają opór są eliminowani bez krzty litości. Nawet na oczach swojej rodziny. Resztki armii USA nie mogą działać przez całkowity brak paliwa, a rząd nie wiadomo gdzie się podział.
Gracz wciela się w postać Roberta Jacobsa, byłego pilota, który dołącza do ruchu oporu w działaniach antykoreańskich na terenie miasta San Francisco. Próbując wyzwolić metropolię, wraz z małym oddziałem towarzyszy, będzie miał okazję zabić wielu żołnierzy Kim Dzong Una i nie tylko. Tak właśnie prezentuje się z grubsza scenariusz gry Homefront, napisany przez Johna Miliusa (Siła Magnum, Czas Apokalipsy). Niestety sławne nazwisko nie zawsze oznacza świetny produkt, czego przykładem jest omawiany tytuł.
Homefront w zamyśle twórców miał oferować wszystko to, czego można się spodziewać po współczesnych grach wojennych, jednak rozgrywka oferowana przez tą produkcję dalece odbiega od dzisiejszych wymogów. Grafika jest przestarzała i przegrywa dosłownie ze wszystkimi wydanymi ostatnio grami tego typu. Niczego nie poprawiają odgłosy wojny, bo po prostu są nierealistyczne, tym bardziej, że w grze obecne są współczesne karabiny czy pistolety, a nie żadne lasery czy działa pulsacyjne. Wszystkie negatywy dopieszcza niewygodna w czytaniu czcionka utrudniająca zagłębianie się w i tak słabo przedstawionej fabule.
Przywróćmy wolność Ameryki
Twórcy zamiast popracować nad inteligencją wrogów uznali, że lepiej będzie wyposażyć ich w sokole oko, dużą siłę ognia, a na końcu pomnożyć ich ilość kilkukrotnie. Misje prezentowane w grze są w stu procentach liniowe. Wrogowie zawsze pojawiają się w tych samych miejscach i jest ich całe mnóstwo, co nie musi być wadą, ponieważ zmusza do korzystania z osłon.
Jest jednak też kilka plusów. Strzela się przyjemnie, a sama wizja podbitej Ameryki potrafi zainteresować. Innym, mniej istotnym elementem, ale dającym dużo frajdy jest obsługa zdalnie sterowanego wozu pancernego o nazwie Goliath. Za jego pomocą gracz może ostrzeliwać wybrane jednostki wroga, czy zasypywać gradem rakiet koreańskie czołgi.
Grę ratuje tryb sieciowy, który może się podobać nie tylko starym wyjadaczom. Stosowanie taktyki grając w sieci nie jest obowiązkowe, ale przemyślana strategia może pomnożyć zdobywane punkty naprawdę małym kosztem. Całość uzupełnia różnorodna paleta przedziwnych urządzeń począwszy od zminiaturyzowanych helikopterów zwiadowczych, czy bombowców, a na pancernych robotach sterowanych drogą radiową kończąc. Cały ten arsenał będziemy mogli wykorzystać w walce z innymi graczami.
Wojna jest tam gdzie jest twój dom
Homefront to niestety tytuł średni. Świetna strategia marketingowa i fabuła z wielkim potencjałem nie wystarczą, by stworzyć dobrą grę. Ten tytuł był zapowiadany jako coś nowego i oryginalnego. Niestety to tak naprawdę średnio udany zlepek rozwiązań z innych produkcji obecnych na rynku. Zamiast oryginalnej gry otrzymaliśmy w efekcie kolejny klon królującej na sklepowych półkach serii Call of Duty.
Dla kogo jest to gra? Jeżeli biegiem ruszasz do sklepu po wszystkie strzelanki, lubisz pograć w sieci i jesteś już znudzony ostatnimi odsłonami takich gier jak Battlefield, Call of Duty, czy Medal of Honor to Homefront może Ciebie zainteresować. W przeciwnym razie lepiej poszukać czegoś innego.
A najlepsze gry i recenzje znajdziesz zawsze na giernik.pl