Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan T. kłamał o aferze na rondzie

Marta Paluch
Jan T. wiedział o samowoli budowlanej. Winę wziął na siebie jego kumpel "Rysiek".

O tym, że Jan T. prawdopodobnie kłamie w sprawie samowoli na rondzie Polsadu, pisaliśmy już dwa lata temu. Teraz mamy na to dowody. Były szef Zarządu Dróg i Komunikacji chciał sprawę zatuszować, wpływając naurzędników. Był pewny poparcia prezydenta Majchrowskiego oraz prezesa Budostalu 5 Ryszarda P. - "Rysia". Wynika to ze stenogramów podsłuchów, które krakowska policja założyła Janowi T. Są tam i inne wątki, dotyczące m.in. szukania haków na wiceszefa krakowskiej policji.

Inspektor nadzoru stwierdził samowolę budowlaną na rondzie Polsadu w lipcu 2006 r. Dopuścił się jej wykonawca - Budostal 5, który zaczął prace bez pozwolenia na budowę. Śledczy oskarżyli o to Ryszarda P. i Jana T. "Rysiek" w sprawie ronda świecił za T. oczami. Przekonywał, że szef ZDiT nie wiedział
o łamaniu prawa.

Ze stenogramów podsłuchu wynika jednak, że panowie byli w takiej zażyłości, że ustalili, kto bierze winę na siebie. Wcześniej, gdy pytaliśmy o ich stosunki, P. uparcie powtarzał, że są "tylko kolegami", mimo że znają się od kilkunastu lat. Ale nie tylko z "Rysiem" łączyły T. dobre stosunki. Przykład ronda pokazuje, jak powiązani są urzędnicy, przedsiębiorcy i władze miasta.

Cofnijmy się w czasie. 6 lipca 2006 r. zaczynają się prace przy budowie estakady na rondzie Polsadu. 13 lipca wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego Janusz Żbik wszczyna postępowanie o samowolę. Tego samego dnia Jan T. dzwoni do znajomego "właściciela statku" (określenie ze stenogramu). Pyta go, czy nie ma z inspektorem żadnych układów, bo to mogłoby pomóc wyplątać się z zaistniałej sytuacji.

Nawiedza też Żbika. - Przychodził, składał dokumenty, próbował rozmawiać. Szybko wyczuł, że nic nie wskóra - naruszenie prawa było ewidentne - wspomina inspektor.

Gdy starania nic nie dały, Jan T. zwołuje konferencję prasową, na której "Rysiek" bierze winę na siebie. 14 lipca T. relacjonuje przez telefon przebieg konferencji . " Ja zaprosiłem P., więc P. się walnął zaraz
w piersi, że to jego wina". Dzień później zaś żali się "Rysiowi" na artykuł, w którym powątpiewaliśmy
w prawdziwość podanej wersji. Zżyma się, że "ta gówniara z Krakowskiej" napisała o nim krytycznie.

Jednak T. mógł być wtedy spokojny o swoją głowę. Wiedział, że "stary", (prezydent Jacek Majchrowski) "nie reaguje nerwowo" na zaistniałą sytuację. Pięć dni później szef ZDiK w rozmowie z prezydentem zapewnia, że załatwi sprawę z inspektorem. Miał zameldować Majchrowskiemu o wynikach rozmowy ze Żbikiem. Z intrygi jednak nici - inspektor kieruje sprawę do prokuratury. 25 lipca na rondo wkracza policja, by zabezpieczyć dowody .

Jednak dowody zniknęły. Zadbał o to "Rysio" i Jan T. Dzięki temu Budostal nie płaci 250 tys. zł kary. Prezes P. jednak w rozmowie z T. narzeka, że robotnicy są źli, bo jednego dnia każe im się układać rury, a drugiego wyciągać. "To są prości ludzie i nie rozumieją niuansów politycznych" - mówi. "Powiedz im, że uczestniczą w cyrku. Niech od razu widzą, jak mają głosować" - odpowiada T. Jest wściekły. Jeden
z dziennikarzy mówi mu, że autorem najazdu policji jest jego (T.) kolega Górak, wiceszef policji
w Krakowie. Zostaje zwolniony 27 lipca.

Czy Leszek Górak zawdzięcza to Janowi T. i jego powiązaniom? Ze stenogramów wynika, że T. wraz ze swoim kolegą - znanym krakowskim przedsiębiorcą rozmawiali o znalezieniu haków na policjanta, który nadzorował m.in. sprawę podziemi krakowskiego Rynku (T. został oskarżony w wyniku tego śledztwa).

Półtora miesiąca później praca śledczych jest już mocno utrudniona. Jan T. orientuje się, że ma podsłuch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska