Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Kaczyński musi przegrać, bo ludzie się go boją"

Redakcja
Wojciech Barczyński
Niesiołowski uważa, że prezes PiS przegra, bo ludzie się go boją, a Marta Kaczyńska może mu tylko zaszkodzić. Z wicemarszałkiem Sejmu z PO Stefanem Niesiołowskim rozmawia Anna Wojciechowska.

Jarosław Kaczyński na spacerze z bratanicą i wnuczką. Podobała się Panu wczorajsza sesja w "Super Expressie"?
Wzruszające, choć ja w swej niedoskonałości pewnie nie do końca doceniam, za mało się wzruszam. Ale też pani Marta Kaczyńska była już w tabloidach w okresie pogrzebowym, także przywykłem.

Nie docenia Pan czy może raczej niepokoją Pana takie zdjęcia? Ocieplanie wizerunku Kaczyńskiego wam nie w smak.

Rzeczywiście, prezesa Kaczyńskiego w roli dziadka wcześniej nie widziałem, ale jego realnie ocieplić trudno. Dla PO niepokojące to nie jest w najmniejszym stopniu. Ta sesja to co najmniej nieskuteczny zabieg. Przecież pani Marta Kaczyńska już występowała w kampanii w 2005 roku i efekt rodzinny okazał się średni, bo - jak wiadomo - w międzyczasie założyła drugą rodzinę. Ocieplanie wizerunku kandydata w kampanii przy pomocy osoby, która parę dni temu była symbolem cierpienia, smutku, rozpaczy, jest na granicy dobrego smaku i nie sądzę, żeby Polacy dali się na to nabrać.

A więc jednak obawa jest? Łatwo nie będzie?
Powtarzam, nie ma żadnej obawy. Jarosław Kaczyński musi przegrać. Tak łatwo jak teraz dla Bronisława Komorowskiego nie zbierało się mi podpisów w żadnej kampanii od 1989 roku. Zebrałem prawie tysiąc podpisów, nie robiąc praktycznie nic. Ludzie po prostu przychodzili i pytali, gdzie jesteście, gdzie można się podpisać, ratujcie nas, byle on nie wygrał. To ruch obywatelski, który zmiecie Jarosława Kaczyńskiego. On nie ma najmniejszych szans, nic mu nie pomoże, gdzie i ile by Marta Kaczyńska nie występowała.

Ale też nie można odmawiać jej prawa do takiej decyzji. Jako córka może to traktować jako formę wypełnienia testamentu wobec ojca.
Tak, ale nie można być jednocześnie osobą ciężko dotkniętą przez tragedię i prowadzić kampanii wyborczej. Ja rozumiem jej rozpacz, ale jeśli natychmiast po tym wchodzi się w kampanię wyborczą, ewidentnie chce się politycznie wykorzystać ten argument zrozumiałego współczucia dla osoby, która straciła rodziców, to jest to, delikatnie mówiąc, mało sympatyczne. Dlatego Marta Kaczyńska nie pomoże, a może jedynie zaszkodzić. A do tego mąż, który nagle wstępuje do PiS, choć wcześniej wspierał SLD. Nie wiem, co go zniechęciło nagle do SLD: kwestia agrarna, skala podatkowa? To wszystko naprawdę jest tak koniunkturalne, że nie ma najmniejszych szans społecznego poparcia. Jarosław Kaczyński przegra i tak tę kampanię, bo ludzie się go boją. W jego twarzy dostrzegam pretensje do losu, co po ludzku można zrozumieć, ale też odstrasza to wyborców.

Porozmawiajmy o faktach. Żadne ostre słowa z jego ust nie padły. Milczy i może to was denerwuje? Tym bardziej że - jak słychać zza kulis - prezes obiecał, że tym razem nie da się sprowokować przez PO?
Faktycznie, była do tej pory teoria, że jak nie występuje publicznie, to zyskuje. Ale też przeczy temu ostatni sondaż dla "Polski": milczy, a Komorowski go miażdży. Sądzę zresztą, że wkrótce przemówi, i to mu też nie pomoże. A sprowokować to już się dali poplecznicy PiS, choćby występując z pięknymi wierszami: co się podzieliło, już się nie sklei itd.Mówi Pan o tzw. zapleczu partyjnym, publicystach, a ja pytam o polityków PiS. Przyzna Pan, że nie ma co im zarzucić?
Ale Kaczyński i politycy PiS się od tego zaplecza lansującego teorie spiskowe, zajadłą nienawiść w żaden sposób nie zdystansowali. W kościele, kiedy żegnałem pułkownika Cywińskiego, było wycie. Wystarczyło, że ksiądz zapowiedział, że wystąpię, i rozległo się po prostu wycie, sądzę, że zwolenników PiS. Bo kogo?

A jak Pan usłyszał to wycie, to nie przyszła Panu refleksja, że może wcześniej, za życia Lecha Kaczyńskiego, jechałem za ostro?
Ja?! Nawet gdybym powiedział o słowo za dużo, to nie powód do wycia w kościele. Przecież to chuligaństwo polityczne. Jak może pani o to pytać?

Potępiam tego typu zachowania. Jednak zawsze jest tak, że akcja rodzi reakcję i trzeba się z tym liczyć.
A ja nie czuję się w tym temacie w najmniejszym stopniu winny. Nie mam się z czego wycofywać, nawet jeśli kiedyś powiedziałem o jedno słowo za dużo. Mam przypominać, co na mnie mówili, jak się czułem jako donosiciel, który denuncjuje przyjaciół.

Ale też przyzna Pan, że od czasu katastrofy ze strony samych polityków PiS żadnych nagannych wypowiedzi nie było?
Dla mnie rozróżnianie między propisowskimi dziennikarzami a politykami PiS jest sztuczne, dlatego że ci komentatorzy pełnią faktycznie funkcje polityczne. Ale nawet robiąc to rozróżnienie, to z polityków dał się już sprowokować sam Jarosław Kaczyński, który w oświadczeniu podzielił Polskę na tę prawą i tę nieprawą. A atak na rząd, że trumny nie były w Sejmie? Pani posłanka Kempa zapowiadała, że wybrzmią trudne pytania w Sejmie, no i "wybrzmiały": jedna z posłanek PiS rozpoczęła wojnę o miejsce, gdzie powinny stać trumny.Jaka w tej obecnej sytuacji będzie kampania Bronisława Komorowskiego? Będzie atakować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego?
Nie należy reagować na zaczepki i wątki wykorzystania katastrofy, nie należy dawać się wciągać w tę licytację na pogrzeby i ból, bo o to właśnie PiS teraz chodzi. I nie należy też wracać do prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Ona była zła, ale jest skończona. Teraz ocenę należy zostawić historykom, krytykowanie jej w bieżącej walce politycznej byłoby zresztą bardzo niewygodne. Polacy nie lubią krytyki zmarłych.

A co Pan powie o niektórych kazaniach podczas mszy świętych 3 maja? Choćby słowa biskupa Ryczana o tym, że zbliżamy się do Białorusi.
To były słowa niefortunne i z szacunku dla urzędu biskupa nic więcej nie powiem. Mamy istotnie do czynienia z zaangażowaniem części Kościoła w kampanię. Z punktu widzenia wyborów to nie ma znaczenia. Gorzej, że jest to ze szkodą dla Kościoła, który jest powszechny. Siłą Kościoła jest prawda i jeśli kapłan mija się z nią i uprawia polityczną agitację, nie należy się dziwić potem, że część ludzi rezygnuje z uczestnictwa we mszy świętej lub że spada liczba powołań.

A gdzie PO schowała Janusza Palikota?
Naprawdę nie wiem. Jeśli to była świadoma decyzja, to musiała zapaść na poziomie Grzegorza Schetyny czy Donalda Tuska. Ja mogę tylko powiedzieć, że informacje o tym, że ktoś z PO mnie chowa, to podłe insynuacje.

A nie prosili Pana teraz: Stefan, stonuj trochę język na razie?
Nie ma powodu. Taka rozmowa byłaby niestosowna.

Cieszy się Pan, że Palikot zniknął?

Nie chcę tego oceniać.

A to nie jest kwestia przyzwoitości?
Powtarzam, proszę mnie do tej oceny nie wciągać. Mnie moi wrogowie polityczni za wszelką cenę usiłują przykleić do Palikota. Z tego powodu też rozpowszechniali wieści, że jestem w areszcie domowym. Podłe kłamstwo.

Anna Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska