Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kajakarstwo górskie. Niespodziewani mistrzowie świata - Aleksandra Stach i Marcin Pochwała. Dopłyną wspólnie na igrzyska olimpijskie?

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Aleksandra Stach i Marcin Pochwała w rozegranych w Rio de Janeiro mistrzostwach świata w slalomie kajakowym okazali się najlepsi w rywalizacji dwójek mieszanych. Największe sportowe osiągnięcie raczej jednak nie zmieni znacząco ich kariery.

O skali ich sukcesu niech świadczy fakt, że złote medale dla Polski w slalomowych MŚ w kajakarstwie górskim, nie licząc konkurencji drużynowych, wcześniej były tylko dwa: w 1975 r. w K-1 kobiet wygrała Maria Ćwiertniewicz, a w 1995 r. w C-2 Krzysztof Kołomański i Michał Staniszewski.

Mikst C-2 to konkurencja, która w programie najważniejszych imprez jest od niedawna, a na MŚ przywrócono ją przed rokiem po 36 latach. Wówczas startowali także Marcin Pochwała i Aleksandra Stach, zajmując 9. miejsce. Rok temu do francuskiego Pau Pochwała pojechał na koszt Krakowskiego Klubu Kajakowego, teraz już był oficjalnie w reprezentacji Polski, także jako trener dwójki zawodników: Przemysława Nowaka i Stach.

Krakowianie w MŚ w Brazylii mogli liczyć na medal. W tym sezonie zajęli 3. miejsce w PŚ, a cały cykl ukończyli na 4. pozycji. Niemniej ich zwycięstwo jest zaskoczeniem. Faworytami byli broniący złota Francuzi - Yves Prigent i Margaux Henry.

- Głównym celem był występ Oli w C-1, nasz start w C-2 był traktowany jako coś dodatkowego - nie kryje Pochwała. - Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku, bo inne osady są teoretycznie mocniejsze od nas, ciężko z nimi wygrać. Na przykład Francuzi przygotowywali się profesjonalnie, codziennie trenowali na tym torze, a my właściwie tylko raz, gdy nie miałem obowiązków jako trener. Pewnie, że bym wolał zostać mistrzem w C-2 mężczyzn, przecież przez ponad 20 lat pływałem w tej konkurencji, a tam rywalizacja była dużo większa. Z tego złota oczywiście się cieszę, tytuł to tytuł, nieważne, że zdobyty w konkurencji nieolimpijskiej.

- Przejazd finałowy był bardzo dobry. Nawet mimo dwóch punktów (sekund - przyp.) karnych czas był na tyle dobry, żeby wygrać - mówi Stach. - To dla nas zaskoczenie, liczyliśmy, że przy dobrej jeździe może uda się zająć trzecie miejsce. Poziom był bardzo wysoki, to naprawdę „wywalczone” złoto.

CZYTAJ DALEJ ------>>>
Można powiedzieć, że ten sukces został osiągnięty na przekór wielu przeciwnościom. Osada została złożona niedawno, w poprzednim sezonie (z inicjatywy trenera i prezesa KKK Kraków Zbigniewa Miązka). Nie przeszkodziła ani ogromna dysproporcja w slalomowym doświadczeniu zawodników, ani duża różnica wieku. 18-letnia Stach dopiero zaczyna poważniejszą kajakową przygodę (ale była już w finale PŚ w C-1 kobiet), Pochwała to jeden najbardziej utytułowanych „górali” w Polsce. Czterokrotnie startował w C-2 na igrzyskach (dwa razy 5. lokata, 2012 i 2016), w dorobku ma dwa srebrne medale ME (w 2013 i 2014 r. z Piotrem Szczepańskim).

Po tym, jak po igrzyskach w Rio de Janeiro (2016 r.) konkurencja C-2 mężczyzn została wykreślona z programu olimpijskiego, a wkrótce także z mistrzostw świata, wydawało się, że 34-letni obecnie zawodnik musi rozważyć zakończenie wyczynowej kariery. Nadal pływa w dwójce (nawet w tej samej łodzi co wcześniej), ale już z kimś innym. W dodatku zajmuje się też szkoleniem młodej zawodniczki.

- Całe życie pływałem z facetami, wtedy układ był inny, bardziej wyrównany, więcej było sprzeczek - śmieje się Pochwała. - Ola słucha mnie jako trenera, a jako partnera w osadzie chyba jeszcze bardziej. Można powiedzieć, że robi w ciemno to, co jej się mówi, a jak widać - to przynosi efekty. Potrafiła się dostosować do mojego rytmu, do tego, co chcę zrobić z łodzią. Szybko się nauczyła, że trzeba unikać nawyków z C-1. Nasz wynik w mistrzostwach świata potwierdził, że to idealny wybór.

Jak mówi Stach, argument od partnera-trenera - „jestem starszy i bardziej doświadczony, więc musisz mnie słuchać” - nie jest używany. - Pewnie, że są dyskusje, ale zawsze kończą się porozumieniem - uśmiecha się kajakarka. - Od początku dobrze się nam pływało, szybko udało się zgrać. Marcin to bardzo dobry trener, świetnie tłumaczy, jak się zachować na wodzie, co zrobić, żeby pomóc.

Całe życie pływałem z facetami, wtedy układ był inny, bardziej wyrównany, więcej było sprzeczek

Pochwała wskazuje na jeszcze na jeden element, który sprzyja osiąganiu sukcesów. - Tak naprawdę to jest „fun”, robimy to dla zabawy. Gdyby podejście było poważniejsze, bardziej profesjonalne, to praca i treningi byłyby inne. Myślę, że Ola korzysta na tym wspólnym pływaniu, dobrze się bawi i zbiera doświadczenie - mówi.

Ono młodej zawodniczce przyda się zwłaszcza w następnym sezonie. Nie chodzi jednak o występy w dwójce.

- Skupię się na C-1 i wywalczeniu kwalifikacji olimpijskiej (na mistrzostwach świata - przyp.). To jest dla mnie najważniejsze. Mikst to taka odskocznia, nie mamy sprecyzowanych planów - nie kryje 18-latka.

Pochwała potwierdza, że temat C-2, nawet po zdobyciu mistrzostwa świata, zostaje opcją poboczną. No chyba, że ta konkurencja zostanie włączona do programu igrzysk, co - ze względu na promowany przez MKOl parytet płci - jest możliwe, i to już w 2024 r.

- Dopóki nie ma takiej decyzji, to nie zaprzątam sobie tym głowy. Z samego bycia zawodnikiem rodziny nie wyżywię, nawet stypendium za mistrzostwo w konkurencji nieolimpijskiej jest niższe. Jestem przede wszystkim trenerem i na tym się skupiam - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska