Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaliciak: Odkąd odszedłem z Wisły, trafiłem już na schody w dół

Bartosz Karcz
W Wiśle Grzegorz Kaliciak rozegrał w sumie 209 meczów i strzelił 40 bramek. Zdobył dwa tytuły mistrza kraju i dwa Puchary Polski.
W Wiśle Grzegorz Kaliciak rozegrał w sumie 209 meczów i strzelił 40 bramek. Zdobył dwa tytuły mistrza kraju i dwa Puchary Polski. Fot. Jadwiga Rubiś, Archiwum
Grzegorz Kaliciak był jednym z najpopularniejszych piłkarzy Wisły Kraków w drugiej połowie lat 90. Jego kariera była też pełna zakrętów.

Gdy ustawiał piłkę przy rzucie wolnym, kibice podnosili się z miejsc i zaczynali skandować: "Kali, Kali, Kali gol, Kali gol". I "Kali" często strzelał tak, że piłka lądowała w siatce. O kim mowa? O Grzegorzu Kaliciaku, jednym z najpopularniejszych piłkarzy Wisły Kraków lat 90.

Kaliciak trafił na ul. Reymonta z Chemika Kędzierzyn-Koźle w wieku 17 lat. - Miałem kilka propozycji - mówi. - Pierwszy złożył mi ofertę Sokół Pniewy. Później dostałem propozycje z Cracovii, ŁKS-u i wreszcie zaczęły zabiegać o mnie Wisła i Widzew. Decyzję ułatwił mi trener Stanisław Chemicz, asystent trenera w reprezentacji młodzieżowej, w której grałem. Wisła była najlepszym wyborem. Nigdy nie żałowałem tego kroku.

Kaliciak wyrobił sobie silną pozycję w drużynie, gdy w latach 1994-1996 "Biała Gwiazda" grała w II lidze. To wtedy Lucjan Franczak z drugiej linii przesunął go do ataku. - Na początku nie byłem przekonany do tego pomysłu, ale z meczu na mecz zaczęły przychodzić efekty, strzelałem bramki. Miałem też dobrych partnerów w pierwszej linii, Grześka Szeligę, Janusza Świerada - wspomina dzisiaj.

W 1996 roku Wisła wróciła do ekstraklasy, ale Kaliciak rozstał się z nią po raz pierwszy, wyjeżdżając do Belgii. - Zanim trafiłem do Sint-Truidense, miałem ofertę z Francji - mówi piłkarz. - W 1996 roku związałem się z panem Januszem Kowalikiem i załatwił mi testy w Nancy. Wszystko było już ustalone, ale w Nancy pojawił się temat Tony'ego Cascarino i Francuzi ze mnie zrezygnowali. Wylądowałem więc w Belgii.

W 1997 roku pojawił się temat powrotu do Wisły. Kaliciak początkowo wcale nie był przekonany do tego pomysłu. - Zadzwonił Janusz Kowalik, żeby poinformować mnie, że Wisła chce mojego powrotu - opowiada. - W pierwszym odruchu zapytałem go po co, skoro dobrze czuję się w Belgii. Pan Janusz przekonywał mnie, że do Wisły wszedł nowy sponsor, że są duże pieniądze. Ustaliliśmy, że "rzucimy" dużą kwotę i zobaczymy. Chodziło o 100 tysięcy dolarów za rok gry. Myślałem, że na tym to wszystko się skończy, a tutaj za dwie godziny odebrałem kolejny telefon, że Wisła przyjęła moje warunki.

Ten drugi okres był dla piłkarza najlepszy w karierze. Miał duży wkład w mistrzostwo Polski w 1999 roku. Grał już wtedy na pozycji lewego obrońcy, na którą wycofał go trener Franciszek Smuda. W 2000 roku Smudy w Wiśle już jednak nie było, a "Kali" musiał odejść. - Miałem wtedy rozmowę z prezesem Bogdanem Basałajem. Usłyszałem, że muszę dogadać się z Pogonią, bo w Wiśle grać nie będę.

W Szczecinie dostał dobry kontrakt. Po roku znów był jednak w Wiśle. Już po raz ostatni. W 2003 roku Kraków obiegła informacja, że Kaliciak został zatrzymany na ul. Floriańskiej przez policję. Był pijany, w dodatku miał przy sobie pistolet gazowy, na który nie miał pozwolenia. Decyzja Wisły była natychmiastowa. Rozwiązano kontrakt z przyczyn dyscyplinarnych.

- Miałem problemy osobiste, a przy tym człowiek był po prostu głupi - mówi szczerze zawodnik. - Zrobiłem błąd, który odbija mi się czkawką do dzisiaj. Odkąd odszedłem z Wisły, trafiłem już na schody w dół.

Rzeczywiście. Po rozstaniu z Wisłą Kaliciak zwiedził kilka klubów. Grał w: Świcie Nowy Dwór Maz., Szczakowiance Jaworzno, Garbarni Kraków, Kmicie Zabierzów, Zagłębiu Sosnowiec, Orle Balin i Starcie Bogdanowice. Czkawką odbiły się piłkarzowi szczególnie występy w pierwszym z tych klubów.

Uwikłany w aferę korupcyjną, zapłacił wyrokiem sądu i dyskwalifikacją. Nie próbuje się jednak wybielać. - Nie ja pierwszy i nie ostatni potwierdzę to, że tak wtedy to wyglądało w Polsce - mówi Kaliciak. - Jestem jednym z kilkuset skazanych w sprawie korupcji w polskiej piłce. Uczestniczyłem w tym, poniosłem karę i to jest zamknięty rozdział w moim życiu. A czy dzisiaj też takie rzeczy mają miejsce? Nie mnie to oceniać. Nie ma mnie już w poważnym futbolu.

Kaliciaka nie ma też w Krakowie. Wrócił w rodzinne strony, do Kędzierzyna-Koźla. Rozwiódł się z żoną. Dzisiaj jest w związku z nową partnerką, z którą planuje ślub. Zawodowo nie jest już związany z piłką nożną. - Rok byłem w Belgii, gdzie pracowałem. Teraz jestem logistykiem w firmie Multiserwis, która zajmuje się obróbką blachy - mówi.

Rekreacyjnie gra jeszcze w piłkę w opolskiej klasie okręgowej. - Mój zespół nazywa się LZS Walce - mówi "Kali".

Do Krakowa przyjeżdża od czasu do czasu, żeby spotkać się z dziećmi i przyjacielem. Śledzi to, co dzieje się w Wiśle, ale nie ogląda wszystkich meczów, choć są takie, których nie odpuści. - Moja partnerka nie lubi za bardzo sportu. Powtarzam jej jednak, że jest sześć meczów w sezonie, które po prostu muszę obejrzeć. To są derby Krakowa, mecze Wisły z Legią i spotkania Realu z Barceloną. Może jeszcze Wisła - Lech. W Kędzierzynie jest tak, że dużo ludzi kibicuje Legii. Reszta Chemikowi i tylko dwóch wariatów Wiśle. Ja i mój kolega - kończy z uśmiechem Grzegorz Kaliciak.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kaliciak: Odkąd odszedłem z Wisły, trafiłem już na schody w dół - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska