Towarzystwo Przyjaciół Kalwarii Zebrzydowskiej (TPKZ) w ubiegłym roku hucznie świętowało 35-lecie działalności. Nikt wówczas nie przypuszczał, że już w tym roku społecznicy zostaną bez siedziby i z widmem komornika nad głową.
Rzemieślnicy z Kalwarii mają mniej pracy, bo coraz mniej ludzi w Kalwarii utrzymuje się z produkcji mebli i butów, z czego dotychczas słynęli. Ubywa więc też członków Cechu Rzemiosł Różnych. Jednym ze sposobów na zapełnienie pustej kiesy cechu jest sprzedaż lub podnajęcie jednego z budynków, w którym gospodarują. Najpierw trzeba go opróżnić.
Tak się złożyło, że w tzw. „okrąglaku” tuż przy drzwiach wejściowych na parterze swą siedzibę ma TPKZ. Cech postanowił pozbyć się i tych najemców. Wcześniej z zajmowanych opodal pomieszczeń musieli wynieść się emeryci.
- W marcu rozwiązano z nami umowę użyczenia lokalu o powierzchni 94,6 mkw., ale zrobiono to nieprawnie. Więc go nie opuściliśmy. Cech jednak nadal naciska i od 1 lipca nalicza nam za każdy miesiąc ponad 2448 zł czynszu - mówi dr Stanisław Babiński, członek i pełnomocnik TPKZ.
Dodaje, że co prawda cech zaproponował lokal zastępczy, ale problem z wejściem do niego po schodach będą mieli ludzie starsi. Ponadto umowa obowiązywałaby tylko trzy lata A co potem? Członkowie TPKZ boją się, że zostaliby ze zbiorami na lodzie.
- Tak się nie stanie - zapewnia Zbigiew Pyrek, starszy cechu. Zapewnia, że lokal zostanie wyremontowany, a czynsz wyniesie przysłowiową złotówkę. Czy będzie przystosowany dla niepełnosprawnych, o tym nie wspomina.
Członkowie TPKZ nie chcą lokalu opuścić także dlatego, że „okrąglak” przed II wojną światową zbudowała społeczność Kalwarii. Po wojnie budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa, a potem gminy. Ta przekazała go rzemieślnikom w użytkowanie wieczyste, ale pod warunkiem, że TPKZ będzie miał w nim siedzibę, dopóki będzie prowadził statutową działalność.
- To prawda. W dodatku gmina przekazała budynek rzemieślnikom nieodpłatnie i pokryła wszelkie koszty - mówi Augustyn Ormanty, burmistrz Kalwarii Zebrzydowskiej, którego TPKZ poprosił o mediację i załatwienie sprawy.Sytuacja jest napięta, żadna ze stron nie chce ustąpić.
- Chronimy od zapomnienia także zabytki rzemiosła. Mam nadzieję, że samorząd nam pomoże - mówi Krystyna Duda z TPKZ. - Jeśli nadal będą stać na swoim stanowisku, to się mogą obawiać. Usunie się ich siłą - mówi Zbigiew Pyrek z cechu.