Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolizja, ucieczka z miejsca wypadku i śmierć w Balicach

Marian Satała
Do niezwykłego zdarzenia doszło w miniony poniedziałek w Balicach. Drobna z pozoru kolizja, może się skończyć poważnymi konsekwencjami dla jej uczestników.

W Balicach zderzyły się trzy auta, na miejsce przyjechała karetka pogotowia ratunkowego. Lekarz jednak nie miał co robić, obejrzał lekko stłuczoną nogę poszkodowanego i odjechał.

Policja zakwalifikowała zdarzenie jako kolizję, ukarała mandatem kierującą oplem kobietę, która wzięła na siebie odpowiedzialność za spowodowanie zderzenia.

Jednak po kilku godzinach do domu w Balicach, gdzie mieszkała sprawczyni zderzenia, wezwane zostało pogotowie. Przyjechała ta sama ekipa, która interweniowała w kolizji. Ale okazało się, że pomocy wymaga nie kobieta, ale jej mąż. Był nietrzeźwy, a domownicy twierdzili, że spadł z drabiny.

Przewieziono go do szpitala, gdzie... zmarł. Zbadano mu krew, okazało się, że miał prawie 4 promile alkoholu w organizmie.

- Szybko ustaliliśmy, że ten mężczyzna najprawdopodobniej był uczestnikiem wcześniejszego wypadku, za który odpowiedzialność wzięła jego żona - informuje podinsp. Marek Korzonek, rzecznik prasowy policji powiatowej w Krakowie. - Przekazaliśmy tę sprawę do prokuratury. Z pierwszych ustaleń wynika, że mężczyzna mógł nawet prowadzić pojazd. Zastanawiające jest jednak to, że w czasie interwencji policji drogowej nikt z uczestników zdarzenia drogowego nie mówił, że kierowcą mógł być mężczyzna, a nie kobieta. Ponadto nikt nie zgłosił lekarzowi, że w wypadku ktoś odniósł obrażenia - dodaje Korzonek.

- Na razie do prokuratury nie dotarły jeszcze materiały policyjne - mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej.

Kluczowe dla sprawy będą wyniki sekcji zwłok mężczyzny. Jeśli okaże się, że udzielenie pomocy na miejscu wypadku mogłoby uratować mu życie, to zarzuty w stosunku do osób, które ukryły fakt jego obrażeń będą poważne.

- Może okazać się, że śmierć mężczyzny nastąpiła z zupełnie innych powodów, niż wypadek - zaznacza Korzonek. - Postępowanie jest w fazie początkowej. Zagadką dla nas jest, jak ten człowiek dostał się do domu, czy nikt z uczestników zdarzenia nie widział go za kierownicą. Będziemy to wyjaśniać - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska