Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus niszczy finansowo szpitale w Bochni i Brzesku. Pacjenci już to odczuwają

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Z powodu koronawirusa, wiele szpitali zaczyna borykać się z problemami finansowymi. Wstrzymanie przyjęć planowych oraz wizyt w poradniach specjalistycznych oznacza dla nich mniej pieniędzy z NFZ. Co więcej, epidemia wymusiła zakup drogich środków ochrony osobistej. Jak sytuacja wygląda w szpitalach w Bochni i Brzesku?

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Placówki medyczne, w tym szpitale, finansowane są na podstawie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Płaci on placówce za wykonane procedury medyczne. Każdy zabieg jest wyceniony i od ich liczby zależy wysokość faktycznie zrealizowanego kontraktu. Tymczasem obostrzenia, jakie w marcu narzuciło Ministerstwo Zdrowia, wymusiło w wielu jednostkach zawieszenie wykonywania zabiegów i operacji, realizując tylko te niezbędne, np. osób po wypadkach.

Sytuacja w Brzesku

- Niezrealizowanie kontraktów jest bardzo duże, gdyż większość udzielanych do tej pory świadczeń musiała zostać zawieszona - przyznaje Monika Mikołajek-Burek, rzecznik prasowy szpitala w Brzesku.

W placówce tej funkcjonują nie tylko oddziały szpitalne, ale również poradnie specjalistyczne, opieka całodobowa, wreszcie podstawowa opieka zdrowotna czy ośrodki opieki dziennej.

O ile za marzec udało się jeszcze zrealizować założenia kontraktu z NFZ (rocznie wynosi on ponad 80 mln zł), za kwiecień poziom jego wykonania sięga ok. 80 procent. - Są zakresy, jak rehabilitacja czy stomatologia, w których wykonanie spadło praktycznie do zera. Wykonanie kontraktu w poradniach specjalistycznych pozaryczałtowych również nie przekroczyło 10-20 proc. Ilość udzielanych świadczeń w szpitalu spadła średnio o 60-80% w stosunku do lutego tego roku - dodaje Monika Mikołajek-Burek.

Od marca NFZ rozlicza się z brzeskim szpitalem, wypłacając miesięcznie 1/12 zobowiązania z umowy niezależnie od ilości wykonanych świadczeń, zapowiadając jednocześnie, że pieniądze te będzie trzeba rozliczyć do końca roku. - Obawiamy się, że sytuacja epidemiologiczna będzie taka, iż nie będziemy w stanie w drugiej połowie roku wykonać tylu świadczeń, aby nadrobić obecne niewykonania. Spowodowałoby to konieczność zwrotu środków, które otrzymujemy obecnie.

Dodatkowo szpital wydał ok. 1 mln zł na zakup środków ochrony indywidualnej, środków dezynfekcyjnych oraz sprzętu medycznego i innych urządzeń. Nie bez powodu 20 marca dyrektor szpitala w Brzesku wystąpił z apelem o wsparcie placówki w formie pieniężnej i rzeczowej.

Co gorsza, szpital ponosi wszystkie koszty związane z zatrudnieniem personelu na dotychczasowych zasadach sprzed epidemii, ponieważ nie został do tej pory ujęty w zapisach ustawy o „szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2”.

Sytuacja w Bochni

Od 1 stycznia do końca kwietnia szpital w Bochni wykonał kontrakt z NFZ w ponad 90 procentach (rocznie wynosi on 60 mln zł). Taki poziom wynika z tego, że na początku roku placówka miała sporo nadwykonań.

- Największe straty ponieśliśmy w poradniach i w pracowniach specjalistycznych np. w poradni chirurgicznej czy pracowni endoskopii. Przyjmowano tu jedynie pacjentów w stanie zagrożenia życia i zdrowia oraz w celu konsultacji i kontynuacji wcześniej rozpoczętego procesu leczenia - mówi dyrektor Jarosław Kycia.

Dyrektor ma nadzieję, że NFZ nie będzie korygował wielkości i wartości ryczałtu w związku z niewykonaniem świadczeń z powodu koronawirusa. - Ta część niewykonania wiązała się przecież z brakiem możliwości rozliczenia części procedur realizowanych w zakresie diagnostyki pacjentów na obecność koronawirusa i większymi kosztami samego leczenia, chociażby ze względu na stosowane środki ochrony - argumentuje Kycia.

Obecnie bocheński szpital przygotowuje się na systematyczne uruchamianie przyjęć planowych. Zgodnie z założeniem, w czerwcu wszystkie jednostki powinny już normalnie funkcjonować.

Przestój zaszkodzi pacjentom?

Leszka Stabrawa, mieszkający w Bochni ekspert w dziedzinie ochrony zdrowia i farmakoekonomiki, uważa, że koronawirus może okazać się mniej groźny niż konsekwencje związane z tym, że pacjenci z chorobami przewlekłymi przez wiele tygodni nie mieli dostępu do specjalistów oraz badań. - W wielu przypadkach ich stan kliniczny będzie znacznie gorszy niż gdyby byli zdiagnozowani w odpowiednim momencie, zgodnie z planowanym schematem diagnostyki i leczenia - mówi Stabrawa. Jego zdaniem, osoby te będą wymagały intensywniejszego leczenia, być może droższego i niestety wiążącego się z mniejszą szansą powodzenia.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska