Ulica Pod Fortem to niewielka przecznica od ul. Władysława Łokietka na Prądniku Białym. Główny wjazd do niej na początku tygodnia został zamknięty. Nic nie wiedzieli, że tak się stanie, ani mieszkańcy, ani urzędnicy. Ulicę zablokował bowiem deweloper, który szykuje się do nowej inwestycji. Urzędnicy twierdzą, że mógł to zrobić, bo droga należy do niego, ale mieszkańcy są oburzeni. Interwencję zapowiedzieli radni.
Ulica Pod Fortem jest wąska. Znajduje się tam kilka bloków mieszkalnych, a także sporo punktów usługowych, w tym przedszkola. Nie ma wyznaczonych miejsc parkingowych, więc auta stoją na chodnikach i je blokują. Tymczasem wjazd na ulicę od strony Łokietka został zamknięty na początku tygodnia. Mieszkańców nikt o tym nie poinformował, nie pojawiły się też żadne znaki zakazujące skrętu z Władysława Łokietka.
Uspokoić ruch
Pani Katarzyna Drwota, mieszkanka ulicy Pod Fortem, zwraca uwagę, że mieszkańcy od dawna zabiegali, aby uspokoić tu ruch i ucywilizować parkowanie.
- Jezdnia na ul. Pod Fortem na całej długości należy bądź do osób prywatnych, bądź do miasta. Zarząd Dróg udowadniał naszej wspólnocie, że nie ważne, że działka jest prywatna, ale leży w pasie drogi publicznej i my jako wspólnota nie możemy ustawić znaków zakazu - tłumaczy Pani Katarzyna.
Po wielu miesiącach starań udało się w końcu zamontować znaki zakazu postoju, ale w czerwcu tego roku zostały zdemontowane, a ulica została oznaczona, jako droga wewnętrzna.
- To droga publiczna. To skandal, co się stało. Ciekaw jestem, jak urzędnicy to skomentują. Mamy w mieście prywatne grunty, na których są ulice publiczne i właściciele nie mogą nic tam zrobić - mówi Jakub Kosek, radny miejski z Prądnika Białego. Radny zapowiada złożenie interpelacji w tej sprawie.
Urzędnicy nic nie wiedzieli
Tymczasem o zamknięciu ulicy nie wiedzieli też urzędnicy. Okazało się, że fragmenty ulicy należą do dewelopera, więc ten nie ma obowiązku zgłaszania do Zarządu Dróg Miasta Krakowa zajęcia pasa drogowego. Tak uważają urzędnicy.
- Na miejscu pojawiliśmy się dopiero po zgłoszeniach od mieszkańców. Deweloper ma prawo zająć drogę. Według wstępnego porozumienia mamy jego zapewnienie, że po zakończeniu inwestycji przekaże nam ją w zarząd - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZDMK.
Mieszkańcy zwracają jednak uwagę, że ulica powinna być otwarta, bo jest drogą publiczną. Posiłkują się wyrokami sądów, które wskazują, że jeśli ulica jest połączona z siecią dróg publicznych (a tak jest w tym przypadku) oraz nie jest przeznaczona do wyłącznego użytku mieszkańców zamkniętego osiedla, lecz jest ogólnodostępna, to należy zaliczyć ją do dróg publicznych.
Zmiana organizacji ruchu?
Tymczasem urzędnicy przekonują, że jedyne co teraz mogą zrobić, to sprawdzić, które okoliczne ulice należą do miasta i tak zmienić organizację ruchu, by ułatwić dojazd do mieszkań i lokali usługowych przy ul. Pod Fortem. Jak dodaje Michał Pyclik może się to wiązać z ograniczeniem miejsc do parkowania na ulicy.
Ulica Pod Fortem jest ślepa, ale można na nią wjechać od drugiej strony z ulicy Józefa Wybickiego. Dojazd jest więc tam zapewniony, ale został mocno utrudniony.
- Ulica stała się de facto jednokierunkowa. We wtorek nie mogła wjechać tam karetka. To pierwsza ulica poza strefą płatnego parkowania, więc wszyscy tutaj parkują. Teraz nawet nie jest możliwe, żeby auta się wyminęły - żali się Pani Celina, która na ul. Pod Fortem mieszka od 15 lat.
Ulica została zagrodzona w ten sposób, że na jej środku wysypano gruz, który został otoczony metalowym ogrodzeniem. Miejsca pilnują teraz ochroniarze.
- Zdjęcia Krakowa przed II wojną światową. Tak wyglądało życie codzienne mieszkańców
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- W te miejsca polecisz z Krakowa za mniej niż 100 zł
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
