Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: kto zapłaci za pseudoaferę Krakmeatu?

Marta Paluch
Paweł Rey i Lech Jeziorny chcą sprawiedliwości po latach
Paweł Rey i Lech Jeziorny chcą sprawiedliwości po latach Andrzej Banaś
To sprawa jak z koszmarnego snu. Dwóch biznesmenów - Paweł Rey i Lech Jeziorny - zarządza Krakowskimi Zakładami Mięsnymi, daje pracę 300 ludziom. Nagle, w maju 2003 roku, wszystko się wali - rano w ich domach pojawiają się policjanci w kominiarkach, a prokurator stawia im zarzuty przekrętów na dziesiątki milionów złotych. Trafiają do tymczasowego aresztu, gdzie siedzą m.in. z gwałcicielami i mordercami.

Spędzają tam osiem i pół miesiąca. - W 13-osobowej celi z kryminalistami było ciężko - wspomina Lech Jeziorny, który siedział w Krakowie przy ul. Montelupich.

Paweł Rey najpierw trafił do Gliwic. - Ciasne cele, małe okienka, dziura w podłodze. Siedziałem ze specem od przewiercania kolan wiertarką - mówi.

W tym czasie ich rodziny musiały same zarabiać na życie. Rey ma sześcioro dzieci. - Dwoje musiało wrócić z zagranicy, by zacząć pracować na utrzymanie całej rodziny - opowiada.

- Prokurator nas tam trzymał, żeby wydobyć przyznanie się do winy. A prawda jest taka, że nigdy nie miał dowodów - dodaje Jeziorny.

Sprawa, właśnie z braku dowodów przestępstwa, zostaje umorzona w grudniu 2009 roku. 96-stronicowe uzasadnienie umorzenia, autorstwa prokuratora Radosława Ledwonia, jest bezlitosne dla prok. Andrzeja Kwaśniewskiego, który zaczynał sprawę. Ledwoń wskazuje m.in., że nie było dowodów na popełnienie zarzucanych obu przedsiębiorcom przestępstw.

Teraz Paweł Rey i Lech Jeziorny będą się domagać odszkodowania za miesiące spędzone w areszcie. - To zniszczyło nasze życie. Domagamy się sprawiedliwości. I tego, żeby ci, którzy nas niesłusznie oskarżyli, odpowiedzieli za swój czyn - mówi Rey.

Przypomnijmy. Rey, Jeziorny i ich wspólnik Czesław B. usłyszeli w 2003 roku zarzuty m.in. oszustw na grube miliony, działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy przy okazji prywatyzacji Krakowskich Zakładów Mięsnych.

Mieli za pomocą różnych spółek wyprowadzać z KZM pieniądze (sprawa jest odpryskiem tzw. afery Polmozbytu. W tej sprawie śledztwo toczy się od pięciu lat). Jeziorny i Rey po wniosku prok. Kwaśniewskiego trafili do aresztu tymczasowego. W Krakowie zawrzało - obaj są znanymi działaczami opozycji. Mimo że wstawiło się za nimi wiele znanych osobistości (m.in. ks. Adam Boniecki i Tadeusz Syryjczyk), nic to nie dało.

Kiedy wyszli z cel, obłożono ich domy hipoteką, zabrano paszporty. Dopiero od 2008 roku mogli znów pracować w wyuczonym zawodzie, w zarządach spółek. - Ale zaufania w biznesie już nikt nam nie odda. Ta sprawa ciągnęła się za nami - mówi Jeziorny.

Teraz obaj pracują jako zwykli doradcy gospodarczy. Za sprawcę swojej gehenny Rey i Jeziorny uważają prok. Kwaśniewskiego, który w ciągu postępowania awansował - od prokuratury rejonowej do apelacyjnej. W ich oczach winny jest też szef urzędu skarbowego, po którego doniesieniu śledztwo się zaczęło.

Prokuratura Apelacyjna, na prośbę Jeziornego, objęła nadzorem końcówkę śledztwa w sprawie KZM (od sierpnia ub. roku). Obaj zażalili się też na przewlekłość śledztwa. Sąd we wrześniu 2009 r. nakazał zakończyć postępowanie do 31 grudnia 2009 r. i wypłacić obu byłym podejrzanym po 10 tys. zł odszkodowania za przewlekłość. Teraz chcą walczyć o kolejne odszkodowanie - za areszt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków: kto zapłaci za pseudoaferę Krakmeatu? - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska