Kraków. Napadał banki z zabawkowym rewolwerem

Mężczyzna zrabował z nich ponad 45 tys. zł. Musi teraz oddać całą zrabowaną sumę.
Jak ustalono, Mateusz S. od listopada 2013 r. do listopada 2014 r.,dokonał napadów: trzykrotnie na placówki SKOK w Krakowie oraz trzykrotnie na placówki jednego z banków. Był wtedy studentem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, w mieście przebywał od 2009 r. i mieszkał pod różnymi adresami.

Plastikowa pukawka
Za każdym razem Mateusz S. posługiwał się przy napadach zabawkowym pistoletem za 6 zł. Wchodził do banku wybierając moment, kiedy nie było wewnątrz klientów. Podchodził do kas, rzucał pracownikom tych oddziałów jednorazowe, plastykowe reklamówki i żądał spakowania pieniędzy. Jednocześnie wyciągał z kieszeni atrapę broni palnej i pokazywał im. Poganiał pracowników przy pakowaniu pieniędzy. Za każym razem twierdził, że mają na to tylko 30 sekund. Przy ostatnich dwóch napadach usprawiedliwiał się pokrzywdzonym, że potrzebuje pieniędzy dla chorego dziecka. Faktycznie nie posiada żadnych dzieci.

Wpadł po roku
Wpadł po rocznym śledztwie nowohuckiej prokuratury. Przesłuchany przyznał się do wszystkich przedstawionych mu zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia, z których wynika, iż atrapę broni, którą miał przy sobie w czasie jednego napadu, kupił w sklepie. Napadać zaczął od listopada 2013 r. Za każdym razem miał ze sobą atrapę. Mówił, że nic się nikomu nie stanie i chciał pieniędzy.
Tłumaczył, że napadał, bo miał długi. Był hazardzistą i zapożyczył się, aby nie wyszło to przed rodziną. Napady wcześniej planował, ale nie zawsze je realizował, ponieważ zdarzało się, że brakowało mu odwagi. Wtedy rezygnował. W czasie wizji lokalnej Mateusz S. wskazał placówki, które okradł.