Kraków: napadł z bronią na bar z zapiekankami

To nie opis kolejnego napadu na bank w Krakowie, ale nieudany skok z bronią na... punkt sprzedaży zapiekanek na placu Nowym. Do sądu właśnie wpłynął akt oskarżenia. Wydarzenia rozegrały się 22 grudnia ub.r. około godziny 20.30 w jednym z boksów.

Sprzedawca zapiekanek, Emil R. został sterroryzowany bronią przez nieznanego mu osobnika i ze strachu schował się za piecem. Odmówił wydania pieniędzy, a po cichu zawiadomił telefonicznie policję oraz swojego menadżera Katarzynę N. Sytuacja stawała się groźna, bo mężczyzna oddał jeden strzał ze swojej broni. Efektu nie było, ale napastnik nie ustępował i gdy sprzedawca ponownie wyjrzał z okienka, znów padły groźby, wyzwiska i żądania pieniędzy.

- Widzę twoje nogi. Wyłaź i dawaj kasę - wrzasnął emeryt. A gdy Emil R. wskoczył na stół za piecem, Ryszard S. oddał drugi strzał w powietrze. Więcej nie zdołał narozrabiać, bo został obezwładniony przez policjantów. Zabezpieczono jego broń.

W czasie oględzin stwierdzono, że w rewolwerze jest siedem naboi, dwie komory były już puste. Policjanci pojechali do mieszkania mężczyzny i znaleźli tekturowe pudełko, a w nim kolejny rewolwer sygnałowo-alarmowy baflo 9, kaliber 22 mm oraz kilkadziesiąt sztuk amunicji. Z opinii biegłego ds. balistyki wynika jednak, że na posiadanie takiej broni i amunicji nie jest wymagane żadne pozwolenie.

- Nie przyznaję się do winy. Cała ta sprawa to mistyfikacja i wszystko zostało ustawione - twierdził podejrzany o usiłowanie rozboju na placu Nowym. Grozi mu od 2 do 12 lat więzienia, mężczyzna trafił do aresztu tymczasowego. W przeszłości był karany za zniszczenie mienia. Do odrębnego prowadzenia wyłączono materiały w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów, dokonujących zatrzymania Ryszarda S. i nieuzasadnione zastosowanie wobec niego środków przymusu.