Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: sceny grozy w nocnym klubie

Marian Satała
Krzysztof Matuszyński
W noc z niedzieli na poniedziałek o godz. 3.20 w Night Club Extaza w Krakowie doszło do awantury. Finał rozegrał się na zewnątrz. Ochroniarz maczetą odciął rękę klientowi, prawie na oczach policjantów, którzy przyjechali na miejsce, gdyż włączył się alarm w klubie. Poszkodowany śmigłowcem, wraz z zabezpieczoną w worku z lodem odciętą dłonią, przewieziony został do specjalistycznego szpitala w Trzebnicy.

- Policjanci twierdzą, że kiedy podjeżdżali pod klub, w którym włączono alarm, ze środka wybiegło dwóch mężczyzn - relacjonuje Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. - Jeden z nich w pewnym momencie zamachnął się na drugiego jakimś długim przedmiotem. Trafiony mężczyzna przykucnął, a wokół niego pojawiła się duża kałuża krwi. Ranny mężczyzna powiedział, że ma pocięte ręce. Dłoń leżała nieopodal. Atakujący mężczyzna odrzucił trzymany w ręku przedmiot, który okazał się maczetą. Został zatrzymany - dodał Nowak.

27-latek może i tak mówić o szczęściu. Funkcjonariusze, którzy patrolowali tamten rejon miasta, byli na miejscu wypadku. Wezwali pogotowie ratunkowe. Mężczyzną od razu zajęli się lekarze. Postanowili, że trafi do szpitala im. św. Jadwigi w Trzebnicy koło Wrocławia. Lekarze z tego szpitala słyną ze skutecznej pomocy w ciężkich przypadkach.

Okaleczony mężczyzna był w Trzebnicy już o 10 rano. Doc. Jerzy Jabłecki, szef trzebnickiego ośrodka replantacji mówi, że do operacji trzeba go było przygotować. Pacjent był bowiem nietrzeźwy. - Przez kilka godzin przyszywaliśmy prawą rękę, która była częściowo amputowana - tłumaczy doc. Jabłecki. - Przed godz. 17 przygotowywano mężczyznę do kolejnej kilkugodzinnej operacji, przyszycia lewej ręki, odciętej w całości. Czy dłonie będą sprawne? Okaże się w przyszłości.

Niejasne są przyczyny awantury. Przesłuchiwani pracownicy twierdzą, że 27-latek nie zapłacił za usługę świadczoną przez jedną z kobiet, inni zaś utrzymują, że młodzieniec awanturował się, nie chcąc płacić za drinka, który zamówił. Zatrzymany 33-letni mężczyzna utrzymuje, że jest ochroniarzem w klubie. Interweniował, bo zaczął się awanturować młody klient. Odmówił jednak dalszych zeznań. Policja bada okoliczności zdarzenia, jednocześnie dementuje, że sprawcą jatki był licencjonowany ochroniarz. - To taki wielki bramkarz, wynajęty przez właścicieli do pilnowania porządku - usłyszeliśmy.

Jerzy Woźniakiewicz, członek magistrackiej komisji praworządności uważa, że konieczne są kontrole, które wykażą, jakich ludzi zatrudniają właściciele nocnych klubów. - Być może, aby było taniej, rezygnują z licencjonowanej ochrony - zastanawia się. - Przypadkowych ochroniarzy trzeba eliminować, by nie dochodziło do tragedii.

Internauci potwierdzają, że w wielu klubach na bramkach stoją umięśnieni mężczyźni, nafaszerowani sterydami. - U takich agresja rodzi się szybko - zaznaczają. - Nie mamy wielu zgłoszeń o awanturach wywoływanych przez ochroniarzy - zapewnia Nowak. - Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że rzadko kiedy osoby poszkodowane chcą rozgłosu. Tym bardziej, że na ogół są pod wpływem alkoholu.

Współpraca Magdalena Kozioł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska