- Butelkę po wódce znalazła w sądzie, w koszu na śmieci kobieta, która tam sprząta - opowiada Bogusława Marcinkowska, rzecznik prokuratury. - W środku był jasny płyn. Kobieta dała butelkę mężczyźnie, który pracuje w sądzie jako ochroniarz. 59-latek zabrał butelkę do domu i wypił kilka łyków. Wcześniej pił alkohol, więc żona sądząc, że jego samopoczucie jest efektem opilstwa, położyła go do łóżka - dodaje Marcinkowska.
Rano mężczyzna był już nieprzytomny. Z objawami silnego zatrucia trafił najpierw do szpitala Narutowicza, a potem na toksykologię do Rydygiera. Prokurator dyżurny już w sobotę skoncentrował się na ustaleniu, co znajdowało się w butelkach. Policjanci przeszukali okolice sądu. W śmietniku znaleźli trzy kolejne butelki. Na wszystkich były naklejki z informacją, że to depozyt sądowy. Był też na nich numer sprawy i rok, w którym wszczęto postępowania. Śledczy dotarł do dokumentów dotyczących tych spraw. Wynikało z nich, że w butelkach jest heroina. - Tę informację przekazaliśmy do szpitala. To ułatwiło uratowanie mężczyzny - dodaje Marcinkowska.
Z sygnatury akt wnika, że butelki były dowodem sprawy z 2007 r. Jak trafiły do kosza w sądzie? Śledczy to badają. Wiadomo, że przepisy dotyczące tego, jak utylizować podobne dowody, są niejasne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?