Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: zabił swoją matkę, jednak o rok krócej będzie siedział w więzieniu

Artur Drożdżak
Polskapresse
Nie 10, a 9 lat więzienia spędzi za kratkami 45-letni Marek C., który w maju ub.r. zamordował swoją 83-letnią matkę.

Sąd Apelacyjny w Krakowie w środę złagodził wyrok o jeden rok, bo - jak podkreślił w ustnym uzasadnieniu sędzia Tomasz Duski - na tę sprawę trzeba spojrzeć przez pryzmat opinii biegłych lekarzy psychiatrów, którzy wypowiedzieli się, że oskarżony, dokonując zbrodni, miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.

- To ważna okoliczność łagodząca w tej sprawie i dlatego rażąco surową karę więzienia obniżamy o rok - podkreślał. Zauważył jednak, że nie można zastosować instytucji nadzwyczajnego złagodzenia kary i takiego jej obniżenia, by Marek C. odsiedział mniej niż 8 lat. A tego właśnie domagał się jego obrońca. - Nie tracimy też z pola widzenia okoliczności obciążających, czyli np. tego, że oskarżony dokonał zbrodni matkobójstwa - dodał sędzia.

Prokurator Jerzy Biederman wnosił o oddalenie apelacji obrony i przypomniał, że pokrzywdzona, schorowana, 83-letnia kobieta przepisała na syna cały swój majątek, a w zamian wymagała tylko minimalnej opieki z jego strony.

- A obdarowany okazał się tego niegodny. Będąc uzależnionym od alkoholu, zaczął wyprzedawać rodzinny majątek. To rodziło konflikty z matką - zauważył prokurator. Faktycznie, po śmierci ojca to Marek C. przejął opiekę nad Wiktorią C., z którą mieszkał w Podłopieniu pod Limanową.

Do jego obowiązków należało robienie zakupów, zajmowanie się kuchnią, dbanie o gospodarstwo i inwentarz oraz pilnowanie, by matka brała lekarstwa. Rodzeństwo zgodziło się, by notarialnie przepisano cały majątek na 45-latka, ale pod warunkiem że zadba o matkę. I to do końca jej życia. A majątek rodzinny nie był mały, to kilka hektarów ziemi i działka z lasem.

Relacje kobiety z synem nie układały się najlepiej, gdyż miała pretensje, że nie jest chętny do pracy i żyje z jej renty w wysokości 450 zł. Po pewnym czasie zorientowała się, że sukcesywnie i po kryjomu wyprzedaje ojcowiznę, a pieniądze przepija.

- Jesteś leniem i darmozjadem. Niepotrzebnie zgodziłam się, by to na ciebie przepisać majątek, który nasza rodzina miała od pokoleń - utyskiwała kobieta, lecz znajomym i dalszej rodzinie rzadko opowiadała, jakie to nieszczęście ją spotkało, że musi mieszkać z Markiem C.

Częściej broniła syna, usprawiedliwiała go, i mówiła publicznie, że to jej ukochane dziecko. On, bezdzietny kawaler, rzadko brał się do pracy, a gdy ludzie z sąsiednich wsi pytali go, czy zgodziłby się podjąć u nich robotę, często odmawiał.

- Jestem bardzo zmęczony, nie mogę. Muszę zajmować się schorowaną matką, nie mam wolnej chwili, powinienem jechać do Limanowej po lekarstwa dla matki - co chwilę wymyślał inne przeszkody, byle tylko siedzieć w domu lub z kolegami przed sklepem i popijać piwo.

Nasiliły się kłótnie z matką, ale nigdy nie dochodziło do rękoczynów, syn nie stosował przemocy. Bywało odwrotnie - matka kopnęła go w kolana lub zdzieliła go laską wściekła za to, że nie radzi sobie na gospodarstwie, on jednak nie reagował na takie zaczepki, nie odwzajemniał agresji. Ku zaskoczeniu pracowników GOPS 25 maja 2009 r. Marek C. zjawił się u nich i poprosił o pomoc, rozpłakał się.

Cztery dni później doszło do tragedii. Mężczyzna sam zawiadomił o zbrodni pogotowie, a lekarze policję.
- Pokłóciłem się z matką, chwyciłem siekierę i zadałem jej dwa ciosy w głowę, potem jeszcze nożem poderżnąłem gardło - powiedział potem na przesłuchaniu. Przyznał się do winy, wyraził skruchę. Wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska