Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Zwyczajne życie Jana Kotyzy

Czytaj dalej
Fot. fot. archiwum
Wojciech Paduchowski, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Zwyczajne życie Jana Kotyzy

Wojciech Paduchowski, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

JAN KOTYZA. Od urodzenia związany z Bieńczycami. Żołnierz Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i „ludowego” Wojska Polskiego. Działacz katolicki związany z Kurią Metropolitalną w Krakowie.

Już w okresie międzywojennym był znaną postacią na obszarze podkrakowskich wsi - zwłaszcza tych znajdujących się na wschód od Krakowa, które potem po części weszły w skład Nowej Huty.

Chłopski syn

Pochodził z rodziny chłopskiej, choć jego rodzice zajmowali się pracą najemną. Stąd w okresie PRL-u mógł śmiało - gdyby była taka potrzeba - wpisywać w kwestionariusze osobowe pochodzenie chłopsko-robotnicze.

Jego pierwszym silnym wspomnieniem z dzieciństwa był rok 1918, kiedy to Polska odzyskała niepodległość. Wspominał rozbrajanie austriackich żołnierzy, spośród których wielu było ojcami i braćmi rozbrajających. Jako dziecko zajmował się, jak wielu podobnych mu rówieśników, pasieniem krów i kóz. Zdołał jednak dzięki uporowi rodziców i nauczycieli ukończyć gimnazjum, a następnie również studium wychowania fizycznego przy UJ.

W rodzinnej wsi założył Bieńczyckie Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej. Później był prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej (KSMM) w tejże wsi. Na tym polu bardzo aktywnie działał, wiążąc się na całe życie z Kościołem krakowskim, a tym samym z katolicką nauką społeczną. Dzięki swojemu zaangażowaniu w życie lokalnego Kościoła poznał osobiście kardynała Adama Stefana Sapiehę.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej Kotyza objął posadę kierownika nowobudowanego stadionu miejskiego przy Alei 3 Maja w Krakowie - późniejszego obiektu klubu sportowego „Cracovia” - co pozwoliło mu ustabilizować osobistą sytuacje finansową.

W dniu 6 sierpnia 1939 r. był naocznym świadkiem ostatniego zjazdu legionistów na krakowskich błoniach, gdzie marszałek Śmigły-Rydz wygłosił swoje słynne, jak się wkrótce okazało bardzo gorzkie przemówienie, w którym deklarował „nie oddamy [Niemcom] nie tylko sukmany, ale nawet guzika od niej”. Miesiąc później w Krakowie byli już Niemcy.

Od AK do BCh

Kotyza był oficerem rezerwy, ale nie wziął udziału w kampanii wrześniowej. Został wyreklamowany od wojska jako pracownik krakowskiego zarządu miejskiego. Fakt, że nie wziął udziału w wojnie obronnej, bardzo mu ciążył. W czasie okupacji zaangażował się w pracę konspiracyjną.

Początkowo polegała ona tylko na kolportażu podziemnych pism. Z biegiem czasu zaczął wchodzić w nią głębiej. Jako pracownik krakowskiego magistratu zajmował się m.in. meldunkami na terenie Krakowa. Funkcja taka umożliwiała mu meldowanie na terenie Krakowa osób, które tego bardzo potrzebowały. W ten sposób pomagał również działaczom konspiracji. W pewnym momencie jego tajna praca się wydała. W nie do końca jasnych okolicznościach nie został jednak aresztowany.

Oficjalnie przysięgę w Związku Walki Zbrojnej złożył przed inż. Józefem Rosiewiczem ps. „Rodak”, który pochodził z niedalekiego Bieńczycom Pleszowa. Kotyza przyjął ps. „Krzemień”. Początkowo dostał rozkaz zorganizowania plutonu na terenie wsi Bieńczyce, Krzesławice oraz Mistrzejowice. Następnie został komendantem placówki ZWZ Mogiła, która obejmowała terytorialnie trzy gminy, Mogiła, Ruszcza oraz Węgrzce.

Przed Kotyzą stawały nie byle jakie problemy natury ideowej. Był bardzo mocno nakłaniany, aby przeszedł w pracy konspiracyjnej do tworzących się pod auspicjami podziemnego ruchu ludowego Batalionów Chłopskich. Po długich wahaniach uczynił to - czując się przede wszystkim synem chłopskim. Jednocześnie został członkiem konspiracyjnego Stronnictwa Ludowego „Roch”. Bardzo źle przyjęto to w kierownictwie ZWZ-AK. W końcu ostatecznie i tak doszło do scalenia AK z BCh. Po tym fakcie objął dowództwo batalionu krypt. „Pająk”, w skład którego wchodziły cztery placówki/kompanie.

W 1943 r. awansował w ramach BCh i został komendantem powiatu krakowskiego krypt. „Nadleśnictwo nr 6”. Piastując to stanowisko jednocześnie został drugim zastępcą komendanta Obwodu Krakowskiego AK, ciągle pozostając dowódcą „Pająka”. W swoich wspomnieniach opisywał szczegółowo wiele akcji, które zostały przeprowadzone pod jego dowództwem. Dotyczyły one głównie karania zdrajców lub ludzi zbyt gorliwie wysługującym się Niemcom.

Kotyza działał również na polu cywilnym. Pracował w bieńczyckiej delegaturze Rady Głównej Opiekuńczej, w której zajmował się m.in. pomocą dla przywiezionych tu po powstaniu warszawiaków. Był współzałożycielem Spółdzielni Spożywców Bieńczycanka, której sklep pomagał w trudnych latach okupacji w zaopatrzeniu miejscowej społeczności. Uczestniczył również wraz z żoną Marią w akcji tajnego nauczania. Komplety odbywały się również w jego domu w Bieńczycach, sam nauczał geografii.

Działacz katolicki

Kres niemieckiej okupacji i widok sowieckich żołnierzy, jak sam pisał, powitał z radością. Pierwszy raz mógł pójść do kościoła i w dniu 20 stycznia 1945 r. zaśpiewać: „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”.

Jak się niedługo okazało Polska nie była wolna. W niedługim czasie zgłosił się na wezwanie nowych władz do tzw. ludowego Wojska Polskiego. Wielu jemu podobnych nie chciało w nim służyć, dostrzegając jego podporządkowanie Sowietom. Szybko przekonał się, że wojsko to w niczym nie przypominało tego przedwojennego. Złe traktowanie i straszenie bronią żołnierzy było na porządku dziennym.

Początkowo nie wysyłano go front, z powodu przeszłości jego dwóch braci, którzy byli przedwojennymi policjantami. Brat Józef zmarł w więzieniu NKWD w 1945 r., a Stanisław został zamordowany przez NKWD w Twerze w 1940 r.

Ostatecznie Kotyza został wysłany na front 2. Armii lWP, w której trzeba było uzupełnić braki w kadrze oficerskiej po ogromnych stratach doznanych na skutek fatalnego dowodzenia przez Karola Świerczewskiego w bitwie pod Budziszynem. Nie zdążył jednak wziąć udziału w walkach z Niemcami. Był pod Dreznem, skąd wycofano go poprzez Wrocław do Rzeszowa, gdzie brał udział w walkach z UPA.

Po zdemobilizowaniu wrócił w rodzinne strony. Pracował w szkole w Mogile oraz w Referacie Duszpasterskim Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Kontynuował działalność na polu pracy z młodzieżą w KSMM. W 1947 r., za sprawą kardynała Adama Stefana Sapiehy, został prezesem KSMM Archidiecezji Krakowskiej. Próbował kształtować młodzież w duchu społecznej nauki kościoła na polach religijnym, kulturowo-oświatowym oraz sportowo-turystycznym.

W 1953 r. przestał być prezesem w związku z szykanami i represjami władz komunistycznych, które ostatecznie doprowadziły do rozwiązania stowarzyszenia. Urząd Bezpieczeństwa określał go jako osobę o poglądach wybitnie antykomunistycznych. Zdecydowanie uważał, że pomiędzy komunistami a Kościołem nie może być żadnej współpracy, ponieważ władza dąży do zniszczenia Kościoła. Po październiku 1956 r. był jednym z założycieli krakowskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Na krótko zawierzył Władysławowi Gomułce, który jednak zawiódł jego oczekiwania.

Był najaktywniejszym przewodniczącym Komitetu Budowy Kościoła w Nowej Hucie Bieńczycach, który w 1957 r. postawił krzyż na miejscu, w którym miał stanąć kościół. Próba usunięcia krzyża przez władze w kwietniu 1960 r. zakończyła się znanymi szeroko walkami. Do końca pracy zawodowej był zatrudniony w Kurii Krakowskiej, w Wydziale Duszpasterskim. W 1989 r., pod koniec życia, zaangażował się jeszcze w reaktywowanie PSL w Krakowie. Zmarł w 1991 r. i został pochowany na cmentarzu w Mogile - Nowej Hucie.

Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.

Wojciech Paduchowski, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.