Jednocześnie wszystko, co znajduje się za postawionym przez siebie płotem, traktują jak „wspólne”, czyli niczyje… Jednym z efektów jest to, że w Krakowie wszystko, co nie jest skryte za płotem, staje się wielkim parkingiem park & ride dla ludzi, którzy albo wynieśli się za miasto i teraz codziennie docierają do niego samochodem, z którym nie mają co zrobić, albo pożałowali 20 tys. + na wykupienie miejsca dla swego pojazdu na terenie Parku, Gardena lub Residence.
Szczególnie dotkliwie da się to odczuć w miejscach, które są dobrze skomunikowane i stanowią węzły przesiadkowe. Takich jak osiedle Widok, na którym mam przyjemność mieszkać. To, w każdy dzień roboczy, szczególnie w okolicach pętli tramwajowej, zmienia się w wielki park & ride. Setki przyjezdnych parkują tam rano, przesiadają się na komunikację miejską, a wracają wieczorem, by „odebrać” swój pojazd.
My potykamy się o samochody, które stoją wszędzie. Zastawiają uliczki i wyjazdy z garaży, które trzeba było zabezpieczyć słupkami.