Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSW 51. Mariusz Pudzianowski tanio skóry nie sprzedał. Mimo problemów pokonał Erko Juna [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO, WYNIKI]

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
KSW 51
KSW 51 Sebastian Rudnicki/KSW
KSW 51. Na bałkański rynek KSW weszło z przytupem. Na sobotnią galę w Zagrzebiu największa polska organizacja MMA sprzedała ponad 11 tys. biletów. Lokalni kibice stworzyli niezapomnianą atmosferę, choć większość ich zawodników musiała uznać wyższość Polaków. Wygrali m.in. Mariusz Pudzianowski i Borys Mańkowski. KSW 51 RELACJA WYNIKI ZDJĘCIA WIDEO PUDZIAN ERKO JUN

"Cierpliwy to i kamień ugotuje" - to jedna ze słynnych złotych myśli Mariusza Pudzianowskiego. W sobotę podczas gali w Zagrzebiu 42-letni Pudzian się do niej dostosował. Wymęczył o 13 lat młodszego Erko Juna przy siatce, a w drugiej rundzie sprowadził do parteru i ciosami z góry zakończył walkę wieczoru. Gdyby nie to, że Bośniak sprawił mu mnóstwo problemów w stójce, można by było uznać, że plan byłego Strongmana ziścił się w stu procentach.

Fani Pudziana wcześniej mogli dostać palpitacji serca. Ich ulubieniec w drugiej rundzie był, wydaje się, na skraju nokautu. Jun zdecydowanie górował nad Polakiem szybkością, co bezlitośnie wykorzystywał podczas stójkowych wymian. Na ciosy Bośniaka Pudzianowski miał jednak skuteczną receptę, sprowadzenia. W pierwszej odsłonie nie udało mu się wykorzystać dominującej pozycji. W drugiej - kiedy pod naporem rywala rozpaczliwie "nurkował" po jego nogi - w końcu mu się to jednak udało.

- Młodego wilka nie można lekceważyć. Erko postawił wszystko na jedną kartę. Wiem, co to znaczy być głodnym sukcesu. U niego wyszedł brak doświadczenia. Ja nie jestem jakimś orłem MMA, ale doświadczonym wilkiem na pewno - podkreślał po walce przed kamerami Polsatu Pudzian.

- Dokładnie wiedziałem, że od początku się na mnie rzuci. Sam przecież robiłem tak samo. Erko zdawał sobie sprawę z tego, że albo ubije mnie w pierwszej rundzie, albo się położy, bo zabraknie mu siły. Takiego chłopaka z siłowni trzeba wymęczyć. Jest spięty, ręce puchną, przez co biją na 50 procent. Później to już było klepanie muchy - dodał.

Pudzianowski wygrał, ale nie zaimponował. Przed walką z Junem przyznał, że nie trenuje już na 100 proc. możliwości. Co dalej z jednym z najpopularniejszych polskich zawodników MMA? W końcu w dużej mierze dzięki niemu Polacy pokochali ten sport.

- Na razie o tym nie myślę, Jeszcze parę razy na pewno mnie zobaczycie. Ale czy dwa, trzy, czy cztery, nie wiem. Na pewno niebawem chcę to kończyć. Zostawię pole młodym wilkom takim jak Erko. Ja mam swoje lata i zacząłem patrzeć na wszystko rozsądnie. Istnieje też życie poza sportem - podkreślił Pudzian.

Były mistrz świata Strongmanów wygrał pierwszą walkę od ponad dwóch lat i KSW 40 w Dublinie. Później ulegał Karolowi Bedorfowi i Szymonowi Kołeckiemu. Jeszcze dłużej na zwycięstwo czekał były mistrz dywizji półśredniej Borys Mańkowski - od grudnia 2016 roku. Później "Diabeł Tasmański" przegrał z Mamedem Chalidowem w walce wieczoru gali na PGE Narodowym, stracił pas na rzecz Chorwata Roberto Soldicia (on w sobotę w Zagrzebiu nie wystąpił) i uległ Normanowi Parke'owi. Miał też spore problemy z kontuzjami.

Na KSW 51 Mańkowski wystąpił w niższej kategorii wagowej. Choć w limicie do 70 kg nie startował od ponad dziewięciu lat (ba, w tej kategorii zaliczył wtedy trzy porażki z rzędu), tym razem pokazał się ze znakomitej strony. Kibice spodziewali się zresztą fajerwerków. Jego rywalem był Vaso Bakočević, który nie od parady nosi pseudonim "Psychopata". Weteran z Czarnogóry, dla którego była to 59(!) zawodowa walka w MMA zapowiadał szalone show. I słowa dotrzymał. Prowokował Polaka udając torreadora, pokazał też swoją wersję "moonwalku" i krzyczał coś w stronę trybun. "Diabeł Tasmański" szybko ukrócił jednak wybryki przeciwnika, poddając go duszeniem (anakonda) jeszcze w pierwszej rundzie.

Po walce obaj serdecznie się uściskali, a zawodnik z Bałkanów zachęcił publiczność do oklasków dla zwycięzcy. Mańkowski z kolei... podniósł rywala i paradował z nim na barkach po klatce.

- Jestem w najlepszej formie w życiu. To moja kategoria wagowa, czuję się w niej doskonale. Dziękuję kibicom. Rozumiem, że kibicowali Vaso, nie mam im tego za złe. Spodziewałem się nawet trochę wrogiego przyjęcia, a było inaczej. Ten wynik to dla nich rozczarowanie, ale musiałem go poddać. Lepiej nie oddawać decyzji w ręce sędziów - przyznał po walce Mańkowski. Kiedy chciał na koniec zareklamować swój kanał na YouTube, Mateusz Borek zabrał mu mikrofon. "Diabeł Tasmański" w odpowiedzi... uderzył dziennikarza. Cios wyprowadził w żartach, okazało się jednak że wcale nie był lekki. - O jak zabolało - skrzywił się Borek, ale po chwili przeprowadzał kolejne rozmowy. Po gali obaj spotkali się w szatni i przybili "piątkę".

Na wszelki wypadek poniżej linkujemy do jednego z filmów na kanale Borys Mańkowski TV:

W pojedynkach polsko-bałkańskich nasi zawodnicy byli zdecydowanie górą. Poza Pudzianowskim i Mańkowskim triumfowali Cezary Kęsik, Roman Szymański, Krystian Kaszubowski i Sebastian Przybysz. Ten pierwszy zachował miano niepokonanego (rekord 10-0) w efektownym stylu pokonując pogromcę Damiana Janikowskiego, Aleksandara Ilicia. "Joker" byłego medalistę olimpijskiego w zapasach znokautował kapitalnym kopnięciem na głowę. Z Kęsikiem też pokazał wysokie umiejętności kickbokserskie. Kilka razy trafił mocno, ale "Lubelski Czołg" potwierdził, że w pełni zasługuje na swój pseudonim. Parł do przodu, szukał obaleń, a w parterze neutralizował atuty Serba. W drugiej rundzie na tyle skutecznie, że po serii ciosów łokciami Ilić oddał mu plecy, a Polak zakończył walkę duszeniem.

- Pokazałem, że nie należy mnie lekceważyć. Nie bałem się bić z nim w stójce, w parterze go zdominowałem. Dziękuję za doping zwłaszcza kibicom, którzy przyjechali tu za mną z Puław - cieszył się po walce Kęsik.

Szymański, który ostatnio startował w kategorii piórkowej, tym razem zawalczył w lekkiej. W bardzo ładnym stylu rozbił zdecydowanie większego fizycznie (na piątkowym ważeniu jako jedyny zawodnik gali nie wypełnił limitu, za co został zresztą ukarany odjęciem 40 proc. wypłaty) Miloša Janičicia. Czarnogórzec był przedstawiany jako wschodząca gwiazda MMA na Bałkanach, w dwóch pierwszych rundach nie pokazał jednak nic poza twardą szczęką i sercem do walki. Do ataków rzucił się w trzeciej odsłonie, ale nie potrafił zakończyć pojedynku przed czasem.

Jednogłośną decyzją wygrał też Sebastian Przybysz, który dał kolejną bardzo ciekawą walkę. Po emocjonujących 15 minutach 26-latek pokonał doświadczonego Lemmy'ego Krušicia ze Słowenii. Kibice głośno wspierali swojego faworyta, ale część mogła sympatyzować z Przybyszem, który wystąpił ze swojsko dla nich brzmiącym pseudonimem "Sebić" na spodenkach. Na punkty wygrał też - choć niejednogłośnie - Krystian Kaszubowski. Powracający po pierwszej w karierze porażce z rąk mistrza wagi półśredniej, wspomnianego już Soldicia "Kris" wypunktował (u dwóch z trzech sędziów) Chorwata Ivicę Truščka. 31-letni "Terror", dla którego była to 71(!) zawodowa walka MMA w dniu gali zastąpił Aleksandara Rakasa, który w piątek wieczorem doznał groźnej kontuzji (zerwanie torebki stawowej, uszkodzenie stopy) podczas... spaceru z psem.

W Zagrzebiu wygrało sześciu Polaków, najcenniejszy skalp pozostał jednak w Chorwacji. Pierwszy w historii pas mistrza KSW wagi koguciej zdobył Antun Racić, który na dystansie pięciu rund okazał się lepszy od Damiana Stasiaka. Walka nie porwała, najbliżej jej skończenia obaj zawodnicy byli próbując poddań, jednak żaden nie potrafił postawić kropki nad "i". Wydawało się, że zapaśniczo nastawiony reprezentant gospodarzy był nieco bardziej agresywny, sędziowie orzekliby jednak remis gdyby nie sytuacja z czwartej rundy. "Webster" zadał cios kolanem pozostającemu w parterze Raciciowi, za do odjęto mu punkt. Okazał się on kluczowy, bo końcowy werdykt zabrzmiał 48:46, 48:47 i 47:47 na korzyść Chorwata.

Dwie z trzech walk bez udziału Polaków wygrali zawodnicy gospodarzy. Ivan Erslan znokautował Darwina Rodrigueza, a Ante Delija - przy ogłuszającym wręcz dopingu publiczności - Oliego Thompsona. Zawiódł tylko Filip Pejić, który po bardzo dobrym pojedynku uległ na punkty Danielowi Torresowi z Brazylii.

Debiut KSW na Bałkanach trzeba uznać za bardzo udany. W Arenie Zagrzeb pojawiło się ponad 11 tys. kibiców, w zdecydowanej większości z Chorwacji i sąsiednich krajów (w przeciwieństwie do poprzednich zagranicznych gal, w Anglii i Irlandii, gdzie dużą przewagę na trybunach mieli Polacy). Fani stworzyli fantastyczną atmosferę. Zjednoczyli się też ponad podziałami i głośno wspierali "swoich" walczących przeciw zawodnikom z innych krajów. Galę przed kamerami chwalił gość honorowy, legenda sportów walki w Chorwacji, Mirko "Cro Cop" Filipović.

- Świetne widowisko, wspaniała atmosfera. Brawo, Zagrzeb - skomentował były zawodnik kultowych dziś japońskich organizacji K-1 i Pride.

ZOBACZ ZDJĘCIA PUDZIANA, MAŃKOWSKIEGO I POZOSTAŁYCH BOHATERÓW KSW 51 W ZAGRZEBIU:

Następna gala KSW 7 grudnia w Arenie Gliwice. W walce wieczoru były mistrz kategorii średniej (a wcześniej półciężkiej) Mamed Chalidow (34-6-2) zmierzy się z aktualnym czempionem, Scottem Askhamem (18-4). Znakomicie zapowiada się też pojedynek medalistów olimpijskich, Damiana Janikowskiego (4-2) z Szymonem Kołeckim (7-1).

Tomasz Dębek, Zagrzeb
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Trwa głosowanie...

Czy Mariusz Pudzianowski powinien zakończyć karierę w MMA?

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:>> ZOBACZ TEŻ: KSW 47 NA ZDJĘCIACH. CZARNA SOBOTA POLSKICH FAWORYTÓW [GALERIA] <<

KSW 51 - wyniki:
Mariusz Pudzianowski (13-7) - Erko Jun (3-1) - TKO, 2. runda
Borys Mańkowski (20-8-1) - Vaso Bakočević (39-19-1) - poddanie (duszenie, anakonda), 1. runda
Antun Račić (24-8-1) - Damian Stasiak (11-6) - większościowa decyzja (o pas mistrza kat. koguciej)
Daniel Torres (9-4) - Filip Pejić (14-3-2) - jednogłośna decyzja
Ante Delija (17-3) - Oli Thompson (20-12) - TKO, 2. runda
Cezary Kęsik (10-0) - Aleksandar Ilić (12-3) - poddanie (duszenie zza pleców) - 2. runda
Ivan Erslan (8-0) - Darwin Rodriguez (9-5) - TKO, 1. runda
Roman Szymański (12-5) - Miloš Janičić (11-3) - jednogłośna decyzja
Krystian Kaszubowski (8-1) - Ivica Trušček (38-33) - niejednogłośna decyzja
Sebastian Przybysz (6-2) - Lemmy Krušič (20-7) - jednogłośna decyzja

Mariusz Pudzianowski przed KSW 51: Mojego doświadczenia nie da się kupić za żadne pieniądze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: KSW 51. Mariusz Pudzianowski tanio skóry nie sprzedał. Mimo problemów pokonał Erko Juna [RELACJA, ZDJĘCIA, WIDEO, WYNIKI] - Sportowy24

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska