Wojtek jest programistą i zarabia prawie 5 tysięcy na rękę. Dobrze wybrał sobie zawód. W czasach kryzysu zarobki w jego branży są najwyższymi w Krakowie. Tak wynika z raportu portalu wynagrodzenia.pl.
Nieźle można też zarobić w branży energetycznej i komunikacyjnej. Jak się okazuje, pracownicy firm i spółek odpowiedzialnych za wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz i gorącą wodę dostają za swoją pracę średnio 5 231 zł brutto. To nadal nieco mniej niż informatyk. Ci pod Wawelem dostają ok. 5 579 zł. Ich zarobki w 2009 roku wzrosły o 5,6 proc. w porównaniu z 2008 r.
- Tak naprawdę są one zróżnicowane. Można dostać na rękę i 8 tysięcy, ale też 2 tys. - zauważa Wojtek. - Wszystko zależy od firmy - im większa korporacja, tym lepsze zarobki.
Najniższe wypłaty trafiają na konta krakowian zatrudnionych w administracji. Sekretarki, asystenci, pracownicy urzędów mają średnio 1 642 zł miesięcznie. Ale za to w porównaniu do roku 2008 dostali oni najwyższe podwyżki, nawet o 15 proc.
Gorzej niż przed rokiem wiedzie się pracownikom związanym z transportem, gospodarką magazynową, odpadami i budownictwem. Ścięto im wynagrodzenia o 2, 5 proc.
- Gorzej jest od marca - potwierdza Andrzej Smoter, zarządzający firmą transportową Asik. - Mamy 35 proc. mniej zleceń w porównaniu do poprzedniego roku. To nie koniec cięć.
Skąd tak duże różnice wynagrodzeń? - Administracja to głównie szeregowi pracownicy niższego szczebla, stąd niskie zarobki - wyjaśnia Renata Kucharska-Kawalec, autorka raportu z portalu wynagrodzenia.pl. - Nie są tu wymagane unikalne kompetencje. Na budownictwie odbijają się zawirowania występujące na rynku deweloperskim. Z kolei branża informatyczna to już wysoce wyspecjalizowane zawody.
Jak wyglądają zarobki krakowianina na tle innych polskich miast? Kiepsko. Na jego głowę przypada 3300 zł brutto. Więcej zarabia się w Katowicach (4 478 zł), Warszawie (4 431 zł), Gdańsku (4 176 zł) i Poznaniu (3 644 zł).
- W Katowicach sytuacja jest specyficzna: górnicy i hutnicy mają płace państwowe, wyższe niż średnia krajowa - wyjaśnia Michał Macierzyński, analityk serwisu Bankier.pl. - Warszawa zawsze znajdowała się na innym biegunie. Jestem jednak zaskoczony, że Kraków jest na tak odległej pozycji.
Pocieszające, że od 2005 r. płace w Krakowie systematycznie rosną: z 2 433 zł do 3 308 w 2009 r. Pod Wawelem zdecydowanie mniej osób niż w całym województwie boryka się też z brakiem pracy. W czerwcu 2009 roku stopa bezrobocia w Krakowie wyniosła 3,5 proc., zaś w Małopolsce 8,7 proc.
