- Dzień przed meczem któryś ze starszych kolegów powiedział mi, że spotkanie będzie sprzedane. Nie pamiętam teraz, kto to był. W każdym razie pomyślałem, że robi sobie ze mnie jaja - mówi skruszony jeden z zawodników, proszący o zachowanie anonimowości.
Tutaj zobaczysz, co grozi skorumpowanym osobom
Jak zapewnia, dzień spotkania nie różnił się niczym od każdego innego w sezonie. - Wyjazd do Lublina wyglądał całkowicie normalnie; zbiórka, pakowanie, obiad, profesjonalna odprawa, rozgrzewka. Patrząc na cały ten rytuał nie chciało mi się wierzyć, że mecz jest już ułożony - twierdzi dzisiaj.
O tym przekonał się tuż przed pierwszym gwizdkiem.
- Przed wyjściem z szatni któryś z trenerów podszedł do mnie i powiedział : "Graj normalnie, jak najlepiej potrafisz, bo i tak sam nic nie wskórasz". Zrobiłem jak mi polecono. Zagrałem na full - zapewnia.
Oskarżony zawodnik: Któryś ze starszych piłkarzy mógłby mnie zgnoić albo powiedzieć, żebym się zamknął
Za spotkanie zawodnik wziął jednak pieniądze. - A co miałem zrobić? - pyta. - Kilka dni po meczu przyjechałem na trening. Znowu któryś ze starszych kolegów powiedział, żebym poszedł do kantorka, bo coś na mnie czeka. Na mojej półce leżała koperta. Było w niej 900 zł. Bez żadnego kwitka. Przyznaję, wziąłem te pieniądze. Nie pytałem jednak o nic. Byłem za młody, żeby być dociekliwym. Któryś ze starszych piłkarzy mógłby mnie zgnoić albo powiedzieć, żebym się zamknął.
Jak twierdzi, jest załamany. Jego dalsza kariera stoi pod znakiem zapytania.
- Każdy zna moje inicjały. Na razie nie wiem, co na to wszystko mój obecny klub. Pewnie jednak będę mieć nieprzyjemności.
W tamtym sezonie Motor ścigał się z Tłokami Gorzyce o miejsce gwarantujące udział w barażach o drugą ligę. Karty rozdawał jednak Hutnik. Po meczu w Lublinie, krakowianie grali u siebie z... Tłokami. - Słyszałem coś, że jak wygramy, to dostaniemy dodatkowe pieniądze na wakacje - zdradza.
Takiemu postawieniu sprawy stanowczo zaprzecza jednak w rozmowie obok inny oskarżony zawodnik.
Mecz - jak pisała GK - walczący jak o życie krakowianie przegrali 0:1. Na dziś fakty są takie: cała wspomniana grupa przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. - Namówił nas do tego ówczesny trener - przekonuje nasz rozmówca. Jak twierdzi, piłkarze hurtem do wrocławskiej prokuratury pierwszy raz zgłosili się w sierpniu.
Robert K. od kilku tygodni jest opiekunem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Klub wydał oświadczenie. Czytamy w nim m.in.: "...przed podpisaniem umowy (...) poinformował zarząd klubu o ciążącym na jego osobie zarzucie (...). W związku z tym, iż trener sam zgłosił się do prokuratury, namówił do tego inne osoby, a także dobrowolnie poddał się karze - zarząd klubu uznał, że pomimo złamania standardów etycznych trener dalszym postępowaniem zasłużył na szansę pracy w naszym klubie. W kontrakcie (...) znajduje się klauzula, dająca możliwość natychmiastowego zwolnienia w wypadku pojawienia się jakichkolwiek nowych zarzutów lub ujawnienia nowych okoliczności związanych z przeszłością trenera".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?