Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuriozum na granicy ze Słowacją! Mąż góralki z Pienin pracuje 5 km od domu. By do niego wrócić musi jednak pokonać 250 km!

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Ta historia pokazuje, że w dobie koronawirusa wiele praw i obostrzeń wprowadzanych przez polski rząd nijak się ma do codzienności zwykłych ludzi. Do naszej redakcji napisała właśnie mieszkanka Pienin, której mężem jest obywatel Słowacji. Ten pracuje jako policjant w położonym 5 km od domu w polskich Sromowcach Niżnych - mieście Spiska Stara Wieś. Mimo, że od niedawna (jako pracownik transgraniczny) może wrócić do domu bez konieczności kwarantanny, to fizycznie jest to dla niego bardzo uciążliwe.

FLESZ - Zasiłki dla bezrobotnych będą wyższe

od 16 lat

Wszystko dlatego, że polska Straż Graniczna pozwala ludziom i towarom przekraczać naszą południową granicę tylko w dwóch wybranych miejscach: w Chyżnem w Małopolsce i Barwinku na Podkarpaciu. Odwiedzenie tych przejść to dla męża naszej czytelniczki konieczność pokonania jednorazowo 250 kilometrów. Wszystko to w sytuacji gdy najbliższe przejście ma on 2,5 kilometra od domu i pracy. To jednak jest wyłączone z ruchu.

Oto list jaki dostaliśmy na adres redakcji.

"Prosimy o pomoc. Z mężem, który jest Słowakiem oraz trojką dzieci mieszkamy w Pieninach w miejscowości Sromowce Niżne. Mąż od 2 miesięcy nie może wrócić do domu, ponieważ pracuje jako policjant w Spiskiej Starej Wsi po stronie słowackiej. Dotychczas w tej trudnej sytuacji nie mógł sobie pozwolić na wybranie tak długiego wolnego, by móc przy wjeździe do Polski i powrocie na Słowację odbyć dwa razy 14-dniową kwarantannę."

Dlatego kobieta nie ukrywa, że mąż bardzo się ucieszył, jak premier Morawiecki ogłosił, że znosi kwarantannę dla pracowników transgranicznych. Niestety radość szybko zgasła, gdy okazało się, że tej konkretnej rodzinie to znowu nic nie da, ponieważ najbliższe czynne przejście graniczne, przez który mąż Czytelniczki mógłby wjechać do Polski jest w Chyżnem przez co jej mąż musi pokonywać 250 km w jedną stronę.

Zakopane. Prokuratura chce postawić zarzuty za nielegalną rozbiórkę "Panoramy". Tylko podejrzany zapadł się pod ziemię

- Normalnie mąż ma 2 km do przejścia granicznego w Łysej nad Dunajcem oraz kilkaset metrów do kładki pieszej, która jest w Sromowcach. A tu musi jechać tak długo. A wracając do pracy na Słowację musi odbyć kwarantannę, ponieważ Słowacja zwalnia z kwarantanny tylko jeżeli przekracza się do 30 km - dodaje.

Kobieta twierdzi, że pisze gdzie tylko może pisze listy z prośbą o otwarcie innych przejść na polsko-słowackim pograniczu, m.in. tego między Łysą nad Dunajcem a Niedzicą, Kacwinem i Frankową lub Jurgowem i Podspadami.

- Moje maile do Ministerstwa pozostały bez odpowiedzi, a Straż Graniczna kieruje mnie do Ministerstwa. Bardzo Pana proszę o pomoc, ponieważ moje dzieci (8m-cy; 6 lat i 12 lat) bardzo tęsknią za tatą, z którym były na co dzień. Nie jestem odosobniona ze swoim problemem - kończy pismo.

Niestety, nie mamy dla mieszki Pienin dobrych wieści. Przynajmniej do 15 czerwca nie ma szans na pełne otwarcie granic. Mało prawdopodobne jest także otwarcie kolejnych przejść granicznych pomiędzy Słowacją i Polską. Do tego dnia rząd zamierza pilnie strzec naszego kraju przed gośćmi z zewnątrz... To oznacza, że rodziny takie jak naszej Czytelniczki na pewno mają przed sobą minimum 2 tygodnie rozłąki.

Białka Tatrzańska. Termy Bania czekają już na ponowne przyję...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska