Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łemko na uniwersyteckiej katedrze, czyli rzecz o Emilianie Czyrniańskim

Tomasz Jacek Lis
Archiwum autora
Do końca II wojny światowej część terenów Sądecczyzny zamieszkana była przez liczną grupę Łemków, stanowiących jeden z elementów wielobarwnej mozaiki, jaką na przełomie XIX i XX wieku były ziemie Beskidu Niskiego. Jednym z ich reprezentantów był Emilian Czyrniański, polski chemik, współzałożyciel Polskiej Akademii Umiejętności, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kultura łemkowska miała charakter wiejski, przez co jej elity również wywodziły się z gminu. Byli to więc albo bogaci gospodarze albo grekokatoliccy duchowni. Parochowie zajmowali szczególną rolę wśród lokalnej społeczności, gdyż ze względu na wykształcenie posiadali największy w całej wsi autorytet. Ponadto w łemkowskiej wsi, gdzie większość mieszkańców stanowili analfabeci, mieli oni do wypełnienia dużo więcej obowiązków niż tylko te, wynikających z funkcji duszpasterskiej. Dlatego pełnili wielorakie role, od funkcji duszpasterskich, po bycie nauczycielami lub urzędnikami.

Tę ostatnią profesją parał się niejaki Hryhorij Czyrniański, unicki proboszcz we Florynce (gm. Grybów), który pracował także jako inspektor szkolny w Muszynie. Jego rodzina była typową familią pogranicza kulturowego, łączącą w sobie elementy kultury wiejskiej (łemkowskiej) z inteligenckim sznytem. Interesująca jest też tożsamość narodowa tej rodziny, gdyż mimo grekokatolickiej religii i etnicznej odrębności, Czyrniańscy czuli się pod względem narodowym bliżsi kulturze polskiej niż rusińskiej. Dlaczego tak było? Przede wszystkim należy w tym miejscu podkreślić, że o Łemkowszczyźnie mało kto wówczas słyszał. Po raz pierwszy określenia Łemko użyto dopiero w 1820 r., zaś w powszechnym użytku nazwa ta przyjęła się dopiero w drugiej połowie XIX w.

Można więc określić rodzinę Czyrniańskich jako „Gente Rutheni, natione Poloni”, co oznacza, że czuli się grekokatolikami przynależnymi do narodowości polskiej. Wbrew pozorom, taka postawa nie należała wówczas do rzadkości i dopiero przełom XIX i XX w. przyniósł znaczące zmiany oraz wzrost wrogości między Polakami a Rusinami (Ukraińcami).

Wróćmy jednak do rodziny Czyrniańskich, którzy w mroźną styczniową noc 1824 r. doczekali się przyjścia na świat Emiliana, syna Hryhorija i jego żony Krystyny, z domu Kaniuk. Chłopiec uczył się w Nowym Sączu, gdzie także zdał maturę. Wśród unitów częstą praktyką było przechodzenie funkcji parocha z ojca na syna. Tak też miało być w przypadku Emiliana, który po ukończeniu dwuletnich kursów przygotowawczych w Przemyślu (Instytut Teologiczny), udał się w 1844 r. na dalsze nauki do Lwowa, stolicy Królestwa Galicji i Lodomerii. Niestety, lub patrząc z perspektywy czasu, na szczęście, nie udało mu się pójść w ślady ojca.

Z powodu nagłej choroby musiał przerwać studia i wrócić do rodziny, a rekonwalescencja trwała dwa lata. W tym czasie, Emilian nie tylko powrócił do zdrowia, ale zmienił także swoje życiowe plany. Zamiast oddawać się zgłębianiu tajemnic boskich, postanowił poświęcić się badaniom naukowym. I chociaż stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych chemików zarówno w Galicji, jak i w Austrii swoich zainteresowań duchowych nigdy nie porzucił. W 1853 r., gdy Czyrniański był już szanowanym profesorem, krakowska gazeta „Czas” donosiła o jego udziale w seansach spirytystycznych, które były wówczas popularne wśród inteligencji. Zanim jednak jako profesor zasiadł do „wywoływania duchów” studiował we lwowskiej Akademii Technicznej (późniejsza Politechnika Lwowska), a następnie na Uniwersytecie w Pradze. Po opracowaniu teorii wiązania chemicznego, które przyniosło mu naukową sławę, powrócił do Galicji, jednak nie do Lwowa, ale do Krakowa, z którym związał swe losy. To właśnie w tym mieście, w wieku 26 lat, otrzymał katedrę chemii, stając się tym samym jednym z najmłodszych profesorów w całej Austrii. Zakład był jednak ubogi, dysponował zaledwie dwoma salami i miał ograniczone możliwości działania.

Czyrnański musiał się więc zderzyć zarówno z niedostatkami finansowymi uczelni, jak i problemami politycznymi, gdyż początek jego kariery na Uniwersytecie Jagiellońskim przypadł na okres, gdy monarchia austriacka po raz ostatni postanowiła powrócić do absolutystycznych rządów, symbolizowanych przez ministra Aleksandera von Bacha. Jedną z cech neoabsolutyzmu był powrót do germanizacji, także na uczelniach wyższych.

Z taką polityką nie godził się Czyrniański, który jako Łemko i polski patriota, nic sobie nie robił z zarządzeń władz austriackich i wykładał w języku polskim. Za swoją zuchwałą postawę otrzymał naganę. Jako ciekawostkę warto dodać, że pismo to zachował do końca życia, każąc włożyć je sobie do trumny. Uważał bowiem naganę za najważniejsze „odznaczenie”, jakie otrzymał w swoim życiu.

Zobacz, jak wyglądał Nowy Sącz przed laty [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Czyrniański miał bardzo zdrowe podejście do nauki. Uważał, że nie powinna służyć jedynie naukowcom, ale również zwykłym ludziom. Stąd też pomysł opracowania w 1857 r. „Wykładu chemii nieorganicznej zastosowanej do przemysłu, rolnictwa i medycyny”, w której to pracy w sposób przystępny i zrozumiały wyjaśnił przydatność chemii w różnych dziedzinach gospodarki. Już wcześniej zresztą interesował się korzyściami jakie płynęły z nauk ścisłych dla rolnictwa galicyjskiego, dlatego też, jeszcze w latach 40- tych, uczęszczał na spotkania Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego.

Czyrnański, jako rodowity sądeczanin, nie zapomniał o rodzinnych stronach. Chęć przenoszenia akademickiej teorii na praktykę spowodowała, że zainteresował się składem chemicznym wód mineralnych uzyskiwanych m.in. z krynickich źródeł. Jego badania przyczyniły się zresztą do popularyzacji uzdrowiska, co stawia go obok dr Józefa Dietla w gronie krakowskich profesorów, którzy przyczynili się do rozwoju balneologii na Sądecczyźnie. I podobnie jak Dietl, Czyrniński także dostąpił zaszczytu zasiadania we władzach Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rektorskie berło dzierżył w swoich rękach w latach 1874-1875, a funkcja ta stanowiła ukoronowanie jego bogatej kariery naukowej

Choć Czyrniański ożenił się z Niemką Marią Stelzhammer, ich dom był na wskroś polski. Córka Emiliana i Marii , także Maria, była z kolei matką Józefa Hieronima Retingera, jednego z najbardziej wpływowych Polaków w I połowie XX wieku. Niestety Emilian nie doczekał narodzin swojego słynnego, jak się później okaże, wnuka gdyż zmarł 14 kwietnia 1888 r. na atak serca. Józef Hieronim Retinger przyszedł na świat trzy dni po śmierci dziadka.

ZOBACZ KONIECZNIE

FLESZ: PiS obiecuje: 500 plus na pierwsze dziecko, “13” dla emerytów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska