Organizacje i osoby indywidualne z tego kraju, poruszone dramatycznymi relacjami z zalanych terenów, zebrały 20 ton darów. Odbiorem ich zajął się Aleksander Burek, przyjaciel zwierząt, który opiekuje się starym koniem w stadninie w Rzeszotarach (pow. krakowski). Potem odbierali je wolontariusze z całej Polski.
Holandia jest uczulona na nieszczęścia związane z powodzią, bo ten kraj, który w większości leży poniżej poziomu morza, często boryka się z powodzią. Dlatego mieszkańcy szybko odpowiedzieli na apel o zbiórce darów. Organizowało ją małżeństwo Miranda Moerkerken i Jury van Kuil, którzy pomagają organizacjom zajmującym się zwierzętami. Akcję "Powódź w Polsce" wsparło sześć fundacji, wiele osób prywatnych.
Zbierali rzeczy, pieniądze, rozdawali ulotki, a lokalna gazeta apelowała o pomoc. - W ten sposób przez kilka dni zebrali 20 ton karmy dla zwierząt, leków, koców i bud - mówi Aleksander Burek. - Holendrzy nie pomagają instytucjom rządowym, które opiekują się zwierzętami. Ale niosą pomoc stowarzyszeniom i osobom, które prywatnie opiekują się psami, kotami, starymi końmi. W zamian chcą tylko jednego, wiedzieć, jak ich produkty zostały wykorzystane - dodaje.
Pan Aleksander od lat zna Mirkę Chojecki, która współpracuje z Mirandą Moerkerken. Kiedy one organizowały zbiórkę darów dla Polski, a ilość ich z dnia na dzień rosła w tony, on szukał miejsca, gdzie je rozładować. Wtedy swoją halę zaoferował Wacław Kurowski, właściciel stadniny koni w Rzeszotarach.
- Zrobiliśmy miejsce w hali, gdzie trzymamy zapas słomy - mówi pan Wacław. Cieszy się, że mógł wesprzeć akcję. A firma z sąsiedztwa wysłała tu pracownika z wózkiem widłowym, by pomógł wyładować dary. Transport za pół ceny dostarczyła polska firma z Cieszyna.
Holendrzy zadbali o wszystko, opisali, które produkty są dla zdrowych, które dla chorych czy starych zwierząt. Dali praktyczne wskazówki, jak ze skrzyń, w których dary przyjechały, zrobić budy dla zwierząt w schroniskach. - Nawet dołączyli plastik do uszczelniania desek, farbę do malowania oraz gwoździe i śruby, żeby po otwarciu skrzyń było je czym zbić i wzmocnić. Dzięki temu ktoś kto dostanie skrzynię, nie będzie musiał niczego szukać, zrobi budę od ręki - pokazuje pan Aleksander.
Wiele z holenderskich darów trafi do Sandomierza i Tarnobrzega, ale skorzystają też zwierzęta w Małopolsce. Po rozładowaniu towaru pojawili się pierwsi odbiorcy - wolontariusze z różnych organizacji.
Danuta Lembas i Katarzyna Kuczyńska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt zabierały do oświęcimskiego schroniska karmę i posłania dla zwierząt. - Część produktów zawieziemy też do Płocka i Świniar - mówią wolontariuszki.