- Pierwszeństwo mają sześciolatki, dzieci wychowywane tylko przez jednego rodzica i maluszki z rodzin zastępczych - informuje Iwona Banaszak, dyrektor samorządowej "siódemki" w Chrzanowie. Ta zasada obowiązuje we wszystkich samorządowych przedszkolach w Chrzanowie, Olkuszu, Wadowicach i Oświęcimiu.
Dyrektor Banaszak przyznaje, że w ubiegłym roku około pięćdziesięciu milusińskich musiała odprawić z kwitkiem. - Chętnych jest zawsze dużo więcej, niż wolnych miejsc - rozkłada ręce. O tym, które matki będą mogły odetchnąć z ulgą, wszyscy dowiedzą się dopiero w kwietniu.
Katarzyna Królikowska z Chrzanowa wróciła przed miesiącem z Dublina. Tam wychowywała swoją czteroletnią Zuzię. Zależy jej, by córka oswoiła się z rówieśnikami z Polski, dlatego postanowiła ją zapisać do przedszkola. - Słyszałam od koleżanki, jak trudno o miejsce w przedszkolu, dlatego wstałam o szóstej rano, by zaklepać sobie kolejkę - opowiada chrzanowianka.
Dyrektor osiedlowego przedszkola uświadomił ją jednak, że pierwszeństwo na liście zapisanych nie gwarantuje przyjęcia jej dziecka. - Usłyszałam, że czterolatki mają mniejsze szanse od starszych kolegów, bo nie obejmuje ich jeszcze obowiązek edukacji - żali się pani Katarzyna. Jej sytuacja finasowa także nie należy do najgorszych.
- Mąż dobrze zarabia, a ja nie pracuję, więc teoretycznie mogłabym się zająć dzieckiem - przyznaje kobieta. Marzy jednak, by wrócić do zawodu i na nowo zacząć pracę w handlu.
Pani Henryka z Chrzanowa (na zdjęciu), babcia pięcioletniej Nadii nie musi martwić się o miejsce dla wnuczki w przedszkolu. - Dzieci, które kontynuują naukę i zabawę w placówce, ponoć zawsze mają pierwszeństwo - uśmiecha się pani Henryka. Ale dla pewności także wypełniła wniosek już w pierwszym dniu rekrutacji.
Wczoraj, o godzinie 8 rano, do libiąskiej "jedynki" przy placu Zwycięstwa prawie dwudziestu rodziców przyszło z wypełnionym wnioskiem. W Oświęcimskiej "siódemce" i olkuskiej "czwórce" zostało jeszcze tylko kilka wolnych miejsc.
- Cały dzień wiszę na telefonie. Słuchawka jest już gorąca, bo rodzice dzwonią z prośbą o zaklepanie miejsca dla ich dzieci - wyznaje nauczycielka z wadowickiej "dwójki".
Wielu rodziców składa równocześnie podania do kilku placówek, by zwiększyć szansę na przyjęcie.
- Nie stać mnie na nianię, a w przedszkolu za 150 zł. dziecko ma nie tylko fachową opiekę, ale uczy się tańca, śpiewu, języków obcych, a do tego jest najedzone - wylicza Ewa, młoda mama czterolatka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?