Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Piskorek (Niwa Nowa Wieś): W drodze po trzecią koronę króla strzelców

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Mariusz Piskorek ma już na koncie dwie korony króla strzelców klasy okręgowej w zachodniej Małopolsce. Czy pokusi się o trzecią?
Mariusz Piskorek ma już na koncie dwie korony króla strzelców klasy okręgowej w zachodniej Małopolsce. Czy pokusi się o trzecią? Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 29-letnim MARIUSZEM PISKORKIEM z Niwy Nowa Wieś, najskuteczniejszym strzelcem oświęcimskiej klasy okręgowej.

Jak ocenić jesienny dorobek bramkowy? Pan na koncie ma aż 17 trafień.
Myślę, że tylko pozytywnie. Pamiętajmy, że w pierwszych czterech meczach jesieni nie grałem. Potem, już w trakcie rozgrywek, wypadło mi jeszcze jedno spotkanie, bo pojechałem na wczasy. Zatem rozegrałem o kilka spotkań mniej od innych zawodników, a – mimo wszystko – wciąż jestem na czele.

Na początku sezonu trener Kamil Żmuda powiedział, że zdecydował się pan na zakończenie przygody z futbolem. Jakie były przesłanki tej decyzji?
Byłem trochę zmęczony fizycznie. Z pewnością łączenie pracy w kopalni z futbolem wymaga wielu wyrzeczeń. W dodatku letnia przerwa jest bardzo krótka. Piłka już mnie tak nie cieszyła. Postanowiłem bardziej poświęcić się rodzinie. Córka jest już trochę starsza, ale syn Dawid ma zaledwie dwa lata, więc chciałem więcej czasu z nim spędzić. Pomyślałem sobie, niech młodsi ode mnie powalczą o koronę ligowego króla strzelców, choć sam do weteranów się jeszcze nie zaliczam. Jednak ostatecznie dałem się skusić raz jeszcze do walki na boisku. Moje pokolenie do sportu podchodzi z pasją. Jestem z tych, co to w młodości od rana do wieczora uganiali się po podwórku za piłką.

W ostatnich trzech latach dwa razy sięgał pan po koronę króla strzelców klasy okręgowej. Jaki jest układ sił w tym sezonie?
Bodaj najbardziej wyrównany na przestrzeni ostatnich lat. Mam na koncie 17 goli, ale tylko o trzy mniej ma Kamil Majka z Chełmka. To taki młody zawodnik, czujący głód sukcesu. Z kolei na najniższym stopniu podium jest Grzegorz Kmiecik, doświadczony grający szkoleniowiec Babiej Góry z Suchej Beskidzkiej. Mogę powiedzieć, że jestem między „młotem” i kowadłem”. Niewykluczone, że wiosną ktoś jeszcze może włączyć się do walki o prymat wśród snajperów. Jednak rywalizacja zawsze wpływa mobilizująco. Walki się nie boję. Oby tylko zdrowie dopisało, bo ono w futbolu jest najważniejsze. Mam na tym szczeblu spory bagaż doświadczeń, więc to powinno być moim dodatkowym atutem. Poza tym, zimą przerwa jest znacznie dłuższa nić latem. Jest zatem czas na regenerację i solidne przygotowania do runy rewanżowej.

W trakcie rundy miał pan też mały zastój.
Zgadza się. Czułem, że nie do końca pomagam drużynie, ale na napastnika przychodzi czasem taki okres, że nie może się wstrzelić w bramkę rywala. Brakuje szczęścia, bo co można innego powiedzieć, skoro miałem przed sobą tylko bramkarza, zrobiłem zwód i uderzyłem prawidłowo, a piłka odbiła się od słupka. W takich momentach najważniejsza jest cierpliwość, czyli umiejętność czekania na przełamanie. Tak też się stało.

Jak się pan przełamał, to nie obeszło się bez strzeleckich fajerwerków…
W meczu kończącym rundę jesienną, w Gromcu przeciwko miejscowemu Nadwiślaninowi, wygranym 6:2, zdobyłem aż cztery gole. To było moje najlepsze jesienne spotkanie pod względem skuteczności. Pozwoliło mi trochę odskoczyć od konkurencji w ligowej klasyfikacji snajperów. Wiadomo, że dla napastnika najlepsza jest regularność. Jednak czasami strzeleckie fajerwerki też są potrzebne dla poprawy samopoczucia. W moim przypadku tak właśnie było. Zresztą boisko w Gromcu chyba jest dla mnie szczęśliwe, bo sezon wcześniej zdobyłem na nim trzy gole, wtedy także wygraliśmy.

Na pewno jednym z pana atutów jest szybkość. To dzięki niej można zdobyć bramkę, która na dłużej zapadnie kibicom w pamięci...
Wrzucenie „piątego biegu” pomaga zgubić obrońcę, a potem zostaje już tylko bramkarz. Wiadomo, że przy wyrównanym pojedynku staram się stosować najprostsze rozwiązania. Jednak przy słabszym rywalu, kiedy wynik jest już przesądzony, lubię „wkręcić” rywala w murawę i spróbować minąć bramkarza.

Kiedyś inny zawodnik Niwy, Przemysław Dudzic, obecnie grający w Zgodzie Malec powiedział, że czeka na pobicie jego wyniku 44 goli, bo właśnie z takim wynikiem przed laty sięgnął po koronę króla strzelców. Czy może się pan pokusić o wymazanie tego wyniku?
Sam zdobyłem jedną z koron króla strzelców z 35 golami i wydawało mi się to bardzo dużym wynikiem. Może i udałby mi się szturm na taki wynik, ale do realizacji tego ambitnego zadanie potrzebne byłoby spełnienie kilku czynników. Przede wszystkim zdrowie, którego u progu nowego roku sobie życzę. Jak ono dopisze, a nie będę patrzył w tabelę strzelców, to reszta sama przyjdzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska