Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał się oświadczyć ukochanej, cudem przeżył udar. Bliscy winią lekarzy, prokuratura wszczęła śledztwo

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Andrzej Banas / Polska Press
29-letni Szczepan Kachnic cudem przeżył udar mózgu. Teraz walczy, by odzyskać wszystko, co stracił. O jego sprawie pisaliśmy w grudniu 2018 roku. Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej wszczęła śledztwo w sprawie narażenia mężczyzny na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez personel tamtejszego Szpitala Rejonowego.

WIDEO: Barometr Bartusia

Mężczyzna przebywał w placówce w maju 2017 roku. Doszło u niego do ciężkiego kalectwa. Szczepan ma niedowład czterokończynowy.

- Postępowanie zostało zawieszone z uwagi na konieczność ustalenia biegłych, którzy podejmą się opracowania opinii odnośnie prawidłowości podejmowanych działań leczniczych przez personel medyczny Szpitala Rejonowego w Suchej Beskidzkiej - przekazał nam prokurator Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Śledczy zwrócili się do kilkudziesięciu instytucji medycznych z całej Polski. Przygotowanie opinii może zająć nawet 20 miesięcy.

„Zamknęliście mu okienko”

Szczepan otwiera oczy. Przez chwilę dochodzi do siebie i odwraca głowę w stronę okna. To jeden z niewielu ruchów, które może wykonać.

"Widzi tam kawałek ogrodu i drzewa. Czasem gałęzie są łyse i smutne, a za oknem jeszcze szaro. Czasem pojawiają się na nich zalążki liści, a do okna dochodzą leniwe promienie słońca" - piszą bliscy Szczepana na stronie siepomaga.pl, gdzie zbierają pieniądze na leczenie i intensywną rehabilitację 29-latka.

Innym razem buchają zielenią, a słońce błyszczy na nich niczym brokat. Bywają też kolorowe, albo zasłonięte ścianą deszczu. Zdarza się, że przysiada na nich ptak.

"Ten widok to jedna z niewielu rzeczy, która w jego życiu się zmienia. Poza tym dni są do złudzenia podobne” - czytamy.

8 maja 2017 roku. Szczepan źle się poczuł. Ok. godz. 22.30 zwymiotował. W pewnym momencie traci przytomność. Na miejsce przyjeżdżają ratownicy medyczni, którzy transportują mężczyznę do Szpitala Rejonowego w Suchej Beskidzkiej. Zostaje tam przyjęty tuż po północy następnego dnia.

Gdy trafia na Szpitalny Oddział Ratunkowy, jest już przytomny. Ale kontakt z nim jest utrudniony. Nie mówi, na pytania odpowiada gestykulując. Stan pacjenta określono jako „dość ciężki”.

Dopiero po dwunastu godzinach od momentu, gdy mężczyzna zostaje przyjęty do szpitala, trafia na Pododdział Udarowy. Tam zlecono szereg badań, w tym rezonans magnetyczny głowy. Medycy wypełniają „ankietę udarową”. Wskazują w niej, że u mężczyzny wystąpiły wszystkie objawy neurologiczne, typowe dla udaru.

- Napisano równocześnie, że nie zastosowano żadnego leczenia tego udaru - wskazuje mecenas Jolanta Budzowska, która reprezentuje 29-latka w postępowaniu sądowym o zadośćuczynienie dla pacjenta ze strony szpitala. Bliscy domagają się 900 tys. złotych.

Wkrótce po przyjęciu na Pododdział Udarowy Szpital w Suchej Beskidzkiej kontaktuje się z Kliniką Neurologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Zapada decyzja, by pacjenta tam przenieść. Gdy tam trafia, lekarze stwierdzają niedowład rąk i nóg.

- Szczepan został przewieziony do Krakowa zbyt późno, aby wdrożyć u niego skuteczne leczenie udaru - zaznacza Budzowska.

Teraz mężczyzna wymaga profesjonalnej i kosztownej rehabilitacji. Najpierw trafia do niepublicznego zakładu, gdzie jej koszt to kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

Rehabilitacja dała dobre rezultaty, ale rodziny nie stać, aby dalej ją opłacać. Po upływie dwóch lat od udaru mężczyzna nadal cierpi na porażenie czterokończynowe. Stwierdzono u niego znaczny stopień niepełnosprawności.

Pacjent pod wpływem narkotyków?

Bliscy zarzucają personelowi Szpitala w Suchej Beskidzkiej niedostateczną diagnostykę mężczyzny oraz zbyt późne rozpoznanie udaru.

- Szczepan dziewięć godzin spędził na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie nie włączono żadnego leczenia - zauważa Budzowska. Jej zdaniem decyzja o przeniesieniu mężczyzny do Szpitala w Krakowie zapadła zbyt późno.

- Z góry uznano, że człowiek młody udaru mieć nie może, a najbardziej prawdopodobną przyczyną zaburzeń jest użycie narkotyków. Przy czym żadne badania tego nie potwierdziły - kwituje Budzowska.

- Bardzo często lekarze mylą objawy udaru z działaniem narkotyków - mówił na naszych łamach dr Jakub Sienkiewicz, neurochirurg, gdy pierwszy raz pisaliśmy o sprawie.

Przedstawiciele Szpitala Rejonowego w Suchej Beskidzkiej odpierają zarzuty. Twierdzą, że pacjent był otoczony fachową opieką, a przy przyjęciu na SOR objawy były niejednoznaczne.

- Podejrzewano udar mózgu lub inną ostrą patologię, mogącą wymagać pilnej interwencji. Wymagało to jednak potwierdzenia. Odpowiednie czynności medyczne podjęto wobec pacjenta już w ciągu pół godziny od przyjęcia - zlecono i wykonano konsultację neurologiczną, badania laboratoryjne, zlecono diagnostyczne badania neuroobrazowe. Objawy występujące u pacjenta oraz wyniki przeprowadzonej konsultacji i badań nie pozwoliły na postawienie jednoznacznej diagnozy - twierdzi Monika Wróblewska-Polak, rzecznik prasowy szpitala w Suchej Beskidzkiej.

W ramach dalszej hospitalizacji pacjent ponownie był konsultowany przez neurologa oraz poddany kolejnemu badaniu neuroobrazowemu.

- Wdrażana diagnostyka w SOR i w Pododdziale Udarowym miała charakter wielokierunkowy. Wszystkie czynności medyczne podejmowane w trakcie procesu diagnostyczno-leczniczego miały na celu postawienie właściwej diagnozy i wdrożenie właściwego leczenia - dodaje Wróblewska-Polak.

Zapewnia, że "pacjent pozostawał w SOR nie z powodu przekonania personelu o stosowaniu narkotyków lecz z powodu niecharakterystycznego obrazu klinicznego choroby i trwającego procesu diagnostycznego".

- Zlecenie przy przyjęciu badań w panelu narkotykowym było jednym z kilku zleconych badań laboratoryjnych, co było standardowym i koniecznym postępowaniem w kontekście objawów, jakie pacjent prezentował i w przypadku klinicznie nieoczywistym - kwituje rzeczniczka.

Dlaczego tak późno - zdaniem bliskich pacjenta za późno - przekazano pacjenta do jednostki specjalistycznej w Krakowie? Na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Poprosiliśmy również przedstawicieli placówki, aby umożliwili nam rozmowę z lekarzami, którzy opiekowali się mężczyzną. Ale do tej prośby się nie odnieśli.

Miał się oświadczyć

Szczepan ma 193 cm wzrostu, kiedyś ważył prawie 100 kilogramów. Grał w piłkę nożną, chodził regularnie na siłownię, boksował. Pracował na budowie. W czerwcu 2017 roku miał oświadczyć się dziewczynie, Kindze. Nie zdążył.

Nadal potrzebuje profesjonalnej rehabilitacji. A to duży koszt. Aby pomóc w zbiórce pieniędzy, można wpłacić dowolną kwotę na stronie internetowej www.siepomaga.pl/en/dlaszczepana.

- Syn siedem godzin dziennie ćwiczy. Zauważamy postępy. Teraz kupiliśmy wózek elektryczny, na którym Szczepan uczy się jeździć. Cieszymy się z małych rzeczy - mówi nam Grażyna Kachnic, matka Szczepana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Miał się oświadczyć ukochanej, cudem przeżył udar. Bliscy winią lekarzy, prokuratura wszczęła śledztwo - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska