Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Most zawalił się pod ciężarem auta i betonu

Redakcja
Drewniany most, choć na stalowej konstrukcji, nie wytrzymał naporu kilkunastotonowego samochodu załadowanego kilkoma kubikami betonu
Drewniany most, choć na stalowej konstrukcji, nie wytrzymał naporu kilkunastotonowego samochodu załadowanego kilkoma kubikami betonu Rafał Kamieński
Mieszkańcy przysiółka Łącki w Gostwicy jutro nie pojadą samochodami do pracy. Jedyna droga do ich domostw, prowadząca przez pobliską rzeczkę, jest zabarykadowana przez zawalony most i leżąca tam jeszcze dziś rano sporych rozmiarów ciężarówkę typu gruszka do transportu betonu.

Rafał KamieńskiWczoraj późnym popołudniem na całkiem solidnie wyglądający most wjechał ciężarowy samochód wiozący beton na pobliską budowę. Most nie wytrzymał jednak ok. trzydziestotonowego ciężaru i zapadł się pod autem. Na konstrukcji metalowej mostu były położone deski. Świadkowie zdarzenia mówią o wielkim huku i szczęściu kierowcy, który z wypadku wyszedł cały. Kilka minut wcześniej przejeżdżał tamtędy wolkswagen transporter z kilkoma osobami. Gdyby pod nimi most się zawalił - mogłoby dojść do tragedii.

Na miejscu szybko pojawili się mieszkańcy przysiółka wracający z pracy, policja i straż pożarna. Wszyscy zastanawiali się, jak wyciągnąć ciężarówkę z głębokiego na kilka metrów koryta potoku. Beton wcześniej wypompowano z gruszki, żeby nie zastygł.

Firma Handlbet, do której należy gruszka, szybko zabrała się do organizowania prowizorycznej przeprawy obok mostu z betonowych drogowych płyt. Jednak dopiero dziś ciężarówka zostanie postawiona i po specjalnie przywiezionych płytach wyjedzie na drogę. Czy jednak uda się zorganizować mieszkańcom przejazd przez zlamany most - nie wiadomo.

- Wszystkiemu winne są władze gminy - stwierdza mieszkanka Gostwicy Beata Mróz. - To był most zbudowany po powodzi w 1997 roku. Miał służyć rok, góra dwa lata. Przez 11 lat urząd planuje
i debatuje nad budową solidnego mostu i, jak się dowiedziałam - sporządza dokumentację, ale przeprawy, jak nie było, tak nie ma. Ciekawe, jak teraz władze wybrnie z tej sytuacji. Musimy przecież jakoś dojeżdżać do domów i do pracy.

Radna gminy Podegrodzie Wiesława Misterka, która zjawiła się na miejscu, nie umiała wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego do tej pory trwają prace nad dokumentacją techniczną nowego mostu.

- Do nas nie prowadzi żadna inna droga - żali się mężczyzna, mieszkaniec przysiółka Łącki. - Szybka budowa nowego mostu to konieczność. Jest niby droga polna, lecz nie ma mowy o wybraniu się tam samochodem osobowym. Gmina ją od czasu do czasu żwiruje, ale po każdej ulewie po żwirze nie ma śladu. Jak do nas teraz dojedzie karetka pogotowia albo straż pożarna?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska