Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MŚ 2018. Polacy już na mundialu w Rosji. Zagrajcie tym razem nie tylko o honor! [ZDJĘCIA, WIDEO]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Polska kadra przyleciała do Soczi
Polska kadra przyleciała do Soczi Bartek Syta
MŚ 2018. Piłkarska reprezentacja Polski przyleciała do Soczi, gdzie została powitana chlebem i solą. Po dwunastu latach nasza drużyna wróciła na mundial. Szmat czasu, już nawet zapomnieliśmy, kto wówczas w Niemczech walczył i… przegrywał. Chociaż, jeśli dobrze sobie przypominamy, to jeden mecz udało nam się nawet wygrać - z Kostaryką w Hanowerze na pożegnanie z mistrzostwami.

To był tak zwany mecz o honor. Wszyscy dobrze znamy tę złośliwą frazę o naszych piłkarzach, którzy rozgrywają na wielkich turniejach trzy mecze: otwarcia, o wszystko i właśnie o honor. Tyle że tym razem mamy drużynę, którą tak jak przed dwoma laty we Francji prowadzi Adam Nawałka. A to oznacza, że znów możemy żyć nadzieją, iż nie wszystko skończy się na fazie grupowej.
Podczas Euro 2016 „Orły” spisały się znakomicie, nie tylko awansując z grupy bez porażki, ale w kolejnej rundzie pokonując Szwajcarię, by zmierzyć się w ćwierćfinale z Portugalią. Tu limit szczęścia w rzutach karnych się wyczerpał, ale Robert Lewandowski i spółka mogli wracać do kraju z podniesionymi głowami.


Z Senegalem chociaż na remis

Tym razem cele stawiane przed drużyną Nawałki nie są tak wygórowane. Mundial jawi się nam jako turniej jeszcze trudniejszy. Na początek przyjdzie nam mierzyć się z rywalami ze wszystkich stron świata: Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Egzotyka w pełnej krasie. Co nie znaczy, że to są Himalaje nie do przekroczenia. Wręcz przeciwnie - wydaje się, że zarówno Senegal, jak i Kolumbia, a przede wszystkim Japonia są w zasięgu naszych piłkarzy. Dlatego awans z grupy jest wręcz obowiązkiem Biało-Czerwonych, tego mamy prawo od nich wymagać.

Polacy byli losowani z pierwszego koszyka, więc zgodnie z rankingiem FIFA są faworytami do awansu. Teraz trzeba to tylko potwierdzić na boisku. Wyższych wymagań tym razem nie stawiamy, co brzmi dziwnie zważywszy na fakt, że zawsze chętnie podbijaliśmy bębenek. Pewnie dlatego, że w 2002 roku na dzień dobry przegraliśmy z Koreą Południową, a cztery lata później z Ekwadorem i to w nas kibicach tkwi do dzisiaj.

Jeśli w meczu otwarcia przynajmniej remisowaliśmy, zawsze wychodziliśmy z grupy. W 1974 roku wygraliśmy na inaugurację z Argentyną, a później były już same remisy: w 1978 roku z RFN, w 1982 z późniejszymi mistrzami świata Włochami, a w 1986 roku z Marokiem.

Z Senegalem przegrać nie można, bo kilka dni później mierzymy się z Kolumbią, która zdaje się być jeszcze groźniejszym rywalem. Podczas ostatniego mundialu pracowała na miano „czarnego konia” i odpadła dopiero po wyrównanym ćwierćfinale z Brazylią. Najsłabszą drużyną w naszej grupie wydaje się być Japonia. Jeśli więc Polacy potracą punkty w dwóch pierwszych meczach, to w trzecim będą mieli wielką szansę na odrobienie strat.


Z Glikiem, czy bez Glika - też muszą dać radę

Kontuzja Kamila Glika mocno pokrzyżowała plany selekcjonera, lecz czy przez to ma szukać usprawiedliwień? Nie, gdyż Nawałka zawsze myślał o zespole kompleksowo, podkreślał, że selekcja trwa nieustannie i wciąż szuka dublerów, bo musi być przygotowany na każdą ewentualność. I oto nadszedł dzień próby, przekonamy się, ile są warci ci, którzy do tej pory jeździli na zgrupowania kadry, by uczyć się od stopera AS Monaco.

W tym gronie najbardziej doświadczony jest Thiago Cionek, a najmniej Jan Bednarek. Obaj występują w silnych ligach, ale drugi z nich zaliczył dopiero kilka występów w Anglii i opieranie na nim całej defensywy jest wielkim ryzykiem. A jednak to na Bednarka wolał postawić selekcjoner w generalnej próbie przed mundialem. W meczu z Chile i Litwą 22-letni piłkarz zaprezentował się przyzwoicie, ale w pierwszych z tych spotkań, gdy rywal był mocniejszy, defensywa jako całość popełniała sporo błędów. Widać było, że brakuje jej szefa. Nawałka, który przez ostatnie miesiące testował ustawienie z trzema stoperami, zakładając, że centralną postacią będzie Glik, teraz wraca do ustawienia z czterema obrońcami. Bo to rozwiązanie wydaje się być bezpieczniejsze.

Zagadką jest też dyspozycja drugiej linii, gdyż Grzegorz Krychowiak ma za sobą słabszy sezon, a Krzysztof Mączyński, który mu dzielnie asystował podczas Euro, z uwagi na perypetie zdrowotne i słabą formę w ogóle nie jedzie do Rosji. Jacek Góralski, który odebrał miejsce w kadrze pomocnikowi Legii Warszawa, to piłkarz na dorobku. Na dodatek w słabszej dyspozycji niż przed dwoma laty wydają się być boczni pomocnicy - Jakub Błaszczykowski, który długo leczył uraz oraz Kamil Grosicki, który miał kłopot z wywalczeniem miejsca w jedenastce słabego Hull.

Nadchodzi czas Zielińskiego

Po meczu z Chile powiało jednak optymizmem, bo wyraźnie widać, że Nawałka wraz z trenerem przygotowania fizycznego Remigiuszem Rzepką w trakcie zgrupowania w Arłamowie zdołali wznieść reprezentantów na wyższy poziom. Po raz kolejny okazało się, że gra w klubie to jedno, a w kadrze to drugie.

Co więcej, wciąż solidnie prezentuje się nasza ofensywa. Pierwsze skrzypce będzie w niej grał Robert Lewandowski, który w tym sezonie był w lidze mniej eksploatowany niż zazwyczaj, więc powinien mieć większą świeżość niż podczas Euro 2016. A ponieważ będzie to dla niego pierwszy mundial w karierze, wszelkie braki będzie nadrabiał ogromną wolą walki. Kapitalny gol w piątkowym meczu w Poznaniu wlał w nasze serca nadzieję, że jego słabsze występy w wiosennych spotkaniach Bundesligi i Ligi Mistrzów odeszły w zapomnienie.

Równie ambitnie podejdzie do swojego zadania Arkadiusz Milik, który przez ostatnie lata zmagał się z dwoma poważnymi kontuzjami. Pozostali napastnicy - Łukasz Teodorczyk i Dawid Kownacki znacznie od nich odstają i będą czekać na swoją szansę na ławce rezerwowych.

Możliwe jest i takie rozwiązanie, że jedynym napastnikiem w wyjściowym składzie pozostanie „Lewy”. Tak czy inaczej ogromną rolę w ofensywnie będzie miał do odegrania 24-letni Piotr Zieliński. Przed dwoma lat w decydującym sprawdzianie z Holandią zawiódł i podczas mistrzostw Europy nie zaistniał, znalazł się nawet w cieniu młodszego o dwa i pół roku Bartosza Kapustki. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. „Kapi” niemal przestał grać w piłkę, natomiast „Zielu” stał się jednym z liderów Napoli i reprezentacji. Jeśli na dobre pozbył się strachu przed braniem odpowiedzialności za wynik drużyny w ważnych meczach, może trafić do jedenastki odkryć mundialu.

Wyjście z grupy będzie oznaczać dla Polaków grę z pierwszą lub drugą drużyną grupy G, czyli najprawdopodobniej z Anglią lub Belgią. To rywale bardzo wymagający, których liderami są wyceniani na ponad 100 milionów euro Harry Kane z Tottenhamu i Eden Hazard z Chelsea. My mamy jednak swoje gwiazdy z Bayernu Monachium, Juventusu Turyn, Paris Saint Germain i Napoli, które już dawno pozbyły się jakichkolwiek kompleksów wobec tej klasy rywali.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: MŚ 2018. Polacy już na mundialu w Rosji. Zagrajcie tym razem nie tylko o honor! [ZDJĘCIA, WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska