Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na linii strzałów myśliwych wędkarze, kobiety i dzieci

Bogumił Storch
Bogumił Storch
W okolicy Oświęcimia myśliwi idący ze strzelbami i psami, to częsty widok, szczególnie w weekendy. Mieszkańcy zaczynają się ich bać, bo polują zbyt blisko domów i miejsc, gdzie chodzą na spacery
W okolicy Oświęcimia myśliwi idący ze strzelbami i psami, to częsty widok, szczególnie w weekendy. Mieszkańcy zaczynają się ich bać, bo polują zbyt blisko domów i miejsc, gdzie chodzą na spacery Sebastian Wołosz
Myśliwi strzelają tuż nad głowami ludzi. W Zaborzu nie zamierzają żyć w strachu. Po buncie na Facebooku, strzelających śrutem w kierunku mieszkańców i domów szuka policja. Do bulwersujących zdarzeń dochodziło także w Rokowie, ale tu ludzie się boją i wolą milczeć.

W Zaborzu (gm. Oświęcim) kilka dni temu strzelano śrutem w kierunku domów i ludzi. Z kolei w Rokowie (gm. Wadowice) ostrzelano m.in. wędkarzy, a jedną z kobiet zraniono w nogę przed jej własnym domem.

Natomiast we Frydrychowicach (gm. Wieprz) pod koniec sierpnia ktoś śrutem atakował dzieci podczas nauki jazdy konnej na terenie stadniny.

Od kilku miesięcy docierają do nas coraz to bardziej niepokojące sygnały o bandyckim zachowaniu osób, podających się za myśliwych. Ci czują się bezkarni, bo - jak do tej pory - nikogo nie udało się policji zatrzymać.

- Doszło nawet do tego, że przed domem nie możemy czuć się bezpiecznie - przyznaje jedna z mieszkanek Rokowa. Nie chce się przedstawić. - W kołach łowieckich często są urzędnicy, czasem i policjanci albo sędziowie. Strach się im narazić - tłumaczy.

Zmowę milczenia przerwali jednak mieszkańcy Zaborza pod Oświęcimiem. Najpierw skrzyknęli się na Facebooku, a potem wymogli na samorządowcach, by coś z tym problemem zrobili. Są już pierwsze efekty.

- Koło łowieckie obiecało nam, że zmienią rewir, na którym polują, tak by był bardziej oddalony od miejsc, gdzie przebywają ludzie - mówi Jacek Mydlarz, radny gminy Oświęcim. W sprawę zaangażował się też wójt Albert Bartosz.

Czytaj także:

Sprawę zgłoszono policji

Dowody dostarczyli mieszkańcy, przynosząc do urzędu gminy śrut, którym do nich strzelano.

Ludzie mieszkający i posiadający działki w pobliżu stawów w Zaborzu w słoneczne weekendy zamiast wypoczywać w swoich ogródkach, na zewnątrz wychodzą z duszą na ramieniu. Powód? Dookoła ich głów gwiżdżą kulki śrutu. Okolicę do polowań upodobali sobie myśliwi, którzy za cel biorą sobie kaczki.

- Już od dawna tak jest. Chodziłam tam z psami na spacery, ale strach - opowiada Beata Kostka z Oświęcimia, która nad tamtejsze stawy ma bardzo blisko.

Polowania odbywają się też często nad stawami na granicy Oświęcimia i Grojca. Małgorzata Mosur niespełna rok temu na rowerze jechała publiczną drogą między stawami. - Grupka myśliwych ze strzelbami stała na skraju jezdni i mierzyła w stronę ptaków - opowiada. Ich psy co jakiś czas wskakiwały do wody i przynosiły zdobycz.

- Ludziom z okolicy te hałasy przeszkadzają. Jest też strach, bo przecież te stawy nie są jakieś bardzo wielkie. Nieraz słychać, jak kule uderzają po liściach koło naszych domów. Kiedy dostaniemy my albo nasze samochody? - denerwuje się kobieta mieszkająca na ul. Kolistej w Stawach Grojeckich.

Wpisy na Facebooku

Sprawa polowań stała się głośna kilka dni temu, gdy Iwona Pasternak wrzuciła post na Facebooka: „Dzień dobry. Dziś po raz kolejny zostaliśmy „potraktowani” śrutem, który ląduje na naszych domach, samochodach, oknach [...]. Ładna pogoda, wychodzimy przed dom, a tu śrut leci na głowę”.

Pod postem posypały się komentarze od ludzi, którzy przeżyli to samo. Nie chcą dłużej żyć w obawie, że ktoś z nich oberwie.

„ Z tymi polowaniami to jest naprawdę problem. Strzelają praktycznie co tydzień w soboty i niedziele, jak wyjść na spacer koło stawów, skoro ma się wrażenie, że zaraz się zostanie trafionym” - napisała jedna z internautek.

W końcu o sprawie zawiadomiono mundurowych.

- Policjanci prowadzą ustalenia w tym temacie. Natomiast nie mamy zgłoszenia, aby ktoś został ranny lub że zostało uszkodzone jakiekolwiek mienie - mówi Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji. To jedyne zgłoszenie, które dotyczy polowań, jakie obecnie prowadzi policja.

Mieszkańcy Zaborza po pomoc poszli też do Urzędu Gminy Oświęcim. Jako dowód mieli śrut, który został już przekazany policji. Wedle wstępnych ustaleń wynika, że jego stan sugeruje, iż strzały oddano z odległości mniejszej, niż jest ona dozwolona. Jak jednak poinformował na Facebooku wójt Albert Bartosz, był to prawdopodobnie śrut sportowy, a nie myśliwski.

Ludzi nie obchodzi, czym ktoś strzela. Chcą mieć spokój. Postanowili, że niezależnie od policyjnego dochodzenia postarają się zrobić porządek z myśliwymi. O pomoc w tym poprosili radnych gminy: Jacka Mydlarza, Pawła Jezierskiego oraz Piotra Śreniawskiego.

Rozmowy z myśliwymi

- We trójkę wybadaliśmy problem. W rozmowie z łowczym z tych terenów, Janem Nykazą z koła łowieckiego Cyranka, wstępnie uzgodniliśmy, że zmieni się teren, na którym myśliwi polują. Jest szansa, że przeniosą się oni znacznie dalej od miejsc, w których przebywać mogą ludzie - wyjaśnia radny Jacek Mydlarz.

Jak dodaje, myśliwi nie wykluczają, że za wydarzeniami opisywanymi przez mieszkańców, mogą stać ich koledzy.

- Usłyszałem, że nie każdego z członków da się cały czas kontrolować, ale w klubie łowieckim przypomniane zostaną raz jeszcze zasady polowania, tak by nie było wątpliwości, co do tego, gdzie i jak wolno polować. Zwrócił im na to uwagę też wójt gminy. Mam nadzieję, że strzały ustaną - dodaje Jacek Mydlarz.

Podkreśla, że tylko dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności, która zmobilizowała do działania urzędników i policję, można ukrócić praktyki, do których tu dochodziło.

Odwagi, by o nieodpowiedzialnych zachowaniach podczas polowań głośno mówić, zabrakło natomiast w Rokowie (gm. Wadowice), gdzie m.in. ostrzelano wędkarzy, postrzelono śrutem w nogę jedną z kobiet tuż przed jej domem, a nawet oddano strzały w pobliżu placu zabaw. Tutaj miejscowi też skarżą się, że do podobnych sytuacji dochodzi bardzo często, ale nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem.

- W kołach myśliwskich pełno jest urzędników, pracodawców i innych wpływowych w gminie osób a nawet policjantów. Nie chcę im się narazić, bo potem mogą mi się odwdzięczyć za donosy - wyjaśnia jeden z mieszkańców.

Zasady polowań w Polsce reguluje prawo łowieckie.

  1. Polować wolno tylko i wyłącznie na terenach obwodów łowieckich. Poza nimi jest zabronione i może odbywać się tylko na podstawie specjalnego zezwolenia ministra rolnictwa i leśnictwa.
  2. Zabrania się celowania i strzelania do zwierzyny, jeżeli za nią lub przed nią znajdują się myśliwi, inne osoby lub zwierzęta gospodarskie, budynki lub pojazdy, a odległość nie gwarantuje bezpieczeństwa strzału.
  3. Nie wolno polować w odległości mniejszej niż 100 od zabudowań i 500 od zgromadzeń publicznych.
  4. Przy przechodzeniu przez tereny zabudowane, broń musi być zawsze rozładowana.
  5. Zasięg śrutu wynosi 200-400 m, w zależności od jego wielkości. Może mieć od 1,5 do 4,5 milimetra. Rozsiew śrutu o średnicy 2,5 mm wynosi w odległości 150 metrów 46 m.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na linii strzałów myśliwych wędkarze, kobiety i dzieci - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska