Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech moc będzie z Matim

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. halina gajda
Gorliczanin Mateusz Berkowicz, fechmistrz przygotowuje grupę szermierzy do Mistrzostw Świata w Szermierce Artystycznej. To swoista olimpiada, na której spotykają się najlepsi z najlepszych.

- Mamy tajny oręż - świetliste miecze wprost z Gwiezdnych Wojen - zdradza, śmiejąc się szelmowsko Mateusz Berkowicz.
Trzeba tu zaznaczyć - gorliczanin z oryginalnym życiorysem. Bo Mateusz jest certyfikowanym specem od szermierki historycznej, prawie filozofem i w ćwierci historykiem sztuki.

- No co? Filozofię skończyłem, praca magisterska leży napisana w domu. Obronić ją tylko wystarczy - podkreśla. - A z historią sztuki to jakoś się rozminęliśmy - dodaje z rozbrajającym uśmiechem.

To wszystko nic. Najważniejsze, że Mateusz wraz ze swoim zespołem będzie w lipcu reprezentował Polskę na Mistrzostwa Świata Szermierki Artystycznej w Moskwie. Te zawody są jak olimpiada, bo rozgrywane co cztery lata. By tam trafić, trzeba naprawdę nieźle władać białą bronią. Tą świetlistą również...

Nie liczy się szeroka klata, ale spryt i przebiegłość
By umówić się z Mateuszem, trzeba mieć świętą cierpliwość. Albo niebywałe szczęście. Gdy jest na sali szermierczej, zapomina o całym świecie, nie tylko o dzwoniącym raz po raz telefonie. Poza treningami na niewiele sobie pozwala. Gdy opowiada o rapierach, kopiach, floretach, mieczach, szablach, to jest jak w transie. - Szermierka to takie fizyczne szachy. Jeden ruch decyduje o zwycięstwie - mówi, jakby zdradzał największy sekret. - I nie wielkość bicepsów jest tu decydująca, ale jasny umysł, przewidywanie - tłumaczy dalej.

[b]Po chwili dodaje, że przydaje się znajomość praw fizyki.
- Załóżmy, że chcę „nadziać” na miecz wroga, z którym akurat walczę. Znacznie lepszy efekt osiągnę, gdy będę napierał całym ciałem, niż wówczas, gdy wezmę, choćby nie wiem jak szeroki zamach ręką - zdradza.

Szermierka historyczna to zupełnie nowa dyscyplina, powołana po to, by walki prezentowane na deskach teatru, były jak najbliższe prawdzie. Kamera filmowa potrafi cuda - coś się ukryje, coś dokręci, pomajstruje z komputerem. Tymczasem na scenie, przed widzem na takie sztuczki nie ma miejsca, czasu ani możliwości. Mateusz swoją pracą chce zaprosić widza, by ten „stanął” pomiędzy nim, a jego rywalem. - Czasem na scenie celowo przerysowuję pewne gesty, zachowania. Wszystko, by widz miał czas i szansę dostrzec niuanse. Żeby wiedział, dlaczego bohater zginął - opowiada z przejęciem.

Ze swoją grupą szermierzy, poza sceną teatralną, występował nawet w musicalu w sycylijskim Teatro Massimo Vittorio Emanuele.

Z Góry Parkowej do Francji za filmem
Fascynacja szermierką zaczęła się od gorlickiej biblioteki. Półki z Sienkiewiczem i jego Trylogią, Dumasem i „Trzema muszkieterami”, setką innych powieści z gatunku płaszcza i szpady. - Czytaliśmy wieczorami, by następnego dnia na Górze Parkowej urządzać potyczki - wspomina. - Nie było mowy o żadnych atrapach broni, wystarczył po prostu patyk z napotkanego drzewa albo krzaka - dodaje.

Potem było odkrycie płyty z filmem o szermierce. Mateusza oczarował nie tyle sam sposób pokazania walki, szybkość ruchów, ile finezja. Dołączony wywiad z Francuzem Claudem Carliez’em, kaskaderem, uznawanym za guru szermierki teatralnej, był swoistym kopniakiem do działania. Zamiast tylko marzyć o karierze, walkach w teatrze, filmie, zakasał rękawy i... pojechał do Francji szukać mistrza z nagrania. Wpierw jednak sprawdził w internecie, czy ten, aby na pewno jeszcze żyje. Wizyta młodego Polaka, który ni z tego, ni z owego zastukał do drzwi, niespecjalnie zdziwiła Carliez’a. - Nie byłem jedynym „pielgrzymującym do źródła wiedzy” - śmieje się.

Mistrz miał wówczas około osiemdziesiątki, więc skontaktował go ze swoimi asystentami, a ci, pokazali, co trzeba. Na efekty nie trzeba było długo czekać - Mateuszowi jako pierwszemu na świecie Międzynarodowa Akademia Broni przyznała tytuł fechmistrza o specjalizacji szermierka historyczna.

Gwiezdne Wojny teraz w wersji po moskiewsku
Tegoroczna olimpiada nie będzie pierwsza. Cztery lata temu w Portugalii jego uczniowie wywalczyli brązowy medal. Co istotne, spotkało się tam wówczas ponad czterdzieści zespołów z całego świata. Prawdziwa śmietanka szermierczego świata. Teraz ostrzy zęby na złoto.

- Przygotowujemy kilka wariantów - humorystyczną scenę walki, tę wzorowaną na Gwiezdnych Wojnach, coś w stylu Sherlocka Holmesa, czyli pojedynek na laseczki i pewnie jeszcze jakiegoś niespodziewanego „królika z kapelusza” - wylicza.

Oczywiście do każdego z pokazów odpowiednie przebranie. - Stroje to nic, ale te nasze miecze świetlne, to prawdziwe cudeńka - rozpromienia się. - Pobłyskują, wydają dźwięki, mrugają. Dosłownie jota w jotę jak w filmie. I co najważniejsze, są praktycznie niezniszczalne - emocjonuje się.

Aby wystartować w Rosji, jako fechtmistrz Akademii Narodowej pracujący w Polsce, miał za zadanie wytypować reprezentantów kraju. Grupa wybrańców nie była stała, ci bowiem, którzy zostawali w tyle, po prostu odpadali. Z grupy kilkudziesięciu chętnych, wytypowana została piątka.

O tym, jak wysoki poziom obowiązuje na zawodach, świadczą zamieszczone w sieci filmiki z treningów. Na jednym, nie kto inny jak Mateusz stojący na jednej ręce. Drugą, markuje ruchy szablą. Jedyną stabilizacją jest stopa oparta o ścianę. Wygląda, jakby zaraz miał zrobić sobie krzywdę. - Tylko pozornie wygląda to niebezpiecznie - przekonuje. - To esencja mojego życia.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska