- Sprawa jest bardzo interesująca. Również dlatego, że akty prawne sprzed kilku wieków trzeba było zinterpretować i zastosować współcześnie. Jedyną podobną sprawą, którą pamiętam, była kwestia serwitutów królewskich na wypas bydła na krakowskich Błoniach. Podparli się nimi współcześni zwolennicy pozostawienia w tym miejscu łąki i ochronienia Błoń przed zabudową- mówi Waldemar Żurek, cywilista, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
A jak było z Niepołomicami? 4 października 1358 r. król Kazimierz Wielki wydaje dyplom erekcyjny, na mocy którego parafia w Niepołomicach ma prawo poboru drewna z okolicznych lasów. Prawo to rząd cesarza Austrii już pod zaborami przekształcił w 1877 r. w stałą daninę w drewnie. Przyjęto, że co roku probostwo ma prawo pobierać 81 kubików miękkiego drewna (sosna, osika) i 81 twardego (dąb, olcha, brzoza). Prawo to było egzekwowane aż do1950 r. (w PRL je zawieszono), ale od 1990 r. realizowano je jak dawniej. W 2002 r. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krakowie przestała oddawać drewno. Jej zdaniem, przywilej się przedawnił.
Parafia wystąpiła na drogę prawną. Sąd w Wieliczce trzy razy przyznawał jej rację, potem sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie.
I wtedy zaczęły się schody. Po pierwsze, kłopot był z samym tekstem przywileju. Napisany nietypową czcionką, i to średniowieczną łaciną, przysporzył nie lada kłopotu. Gdy się udało go odczytać, pojawił się problem z tłumaczeniem i interpretacją. Sąd powołał biegłego z zakresu historii państwa i prawa polskiego, prof. Wacława Uruszczaka z UJ. - Zaistniała potrzeba odczytania historycznej ewolucji prawa na przestrzeni 600 lat - tłumaczyła potem w uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Łoboz z SO w Krakowie.
W końcu zapadł salomonowy wyrok. Sędzia stwierdziła, że przywilej wygasł w PRL, ale odnowił się w 1990 r., bo był faktycznie wykonywany. I wtedy powstała między obu stronami tzw. umowa nienazwana, taka sama jak przywilej.
Wyrok zapadł i się uprawomocnił, ale nadleśnictwo nie dało za wygraną i umowę nienazwaną... rozwiązało. Zgodnie jednak z decyzją sądu, oddało parafii pieniądze za zaległe drewno - 34 tys. zł plus odsetki. Parafia nie ma zamiaru ciągnąć dalej sądowego sporu.
- Wydali nam zaległe drzewo i wypowiedzieli umowę. No i koniec tej długiej historii - mówi ks. Stanisław Mika, obecny proboszcz parafii. Zaznacza, że spór już był w toku, kiedy w 2004 r. zaczął jej szefować. Zdradza, że część drzewa, które dostali z nadleśnictwa, wywieźli do tartaku, część spalili w kominku.
Ale dodaje, że również bez przywileju parafia da sobie radę. - Nie zawali się bez tego królewskiego drewna. Sami sobie do kominka kupujemy - kwituje. Zaznacza, że żalu do nadleśnictwa nie ma. - Nadleśniczy wykonuje to, co mu każą jego przełożeni, a ja też żyję zgodnie z prawem - mówi.
Marek Świderski, nadleśniczy Nadleśnictwa Niepołomice kwituje sprawę następująco. - Ona wcale nie jest taka prosta. Była trudna zarówno dla nas, parafii, jak i dla sądu. Dokumenty stare, język niezrozumiały. Mam cały segregator po tej dziesięcioletniej rozprawie. Ale to nie była wcale batalia - wyrokuje.
O tym że obie strony nie żywią do siebie urazy, przekonuje proboszcz Mika. Zdradza nam, że nawet po kolędzie odwiedzał rodzinę nadleśniczego, który jest mieszkańcem parafii. - Miło sobie porozmawialiśmy, życie toczy się dalej. - uśmiecha się ksiądz.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?