Ponad trzystu sądeczan postarało się o dokument potwierdzający oddanie pięciu litrów krwi tylko po to, aby zdobyć uprawnienia do darmowych przejazdów autobusami.
Gdy ulgę mieli już w kieszeni przestali oddawać krew. Sygnał o nadużyciu dotarł do radnych miasta od systematycznie dzielących się krwią mieszczan. Pseudokrwiodawców postanowiono wyeliminować z grupy uprzywilejowanych pasażerów. Radna Barbara Jurowicz zaproponowała wprowadzenie bardziej restrykcyjnych warunków, koniecznych do spełnienia przed zdobyciem autobusowego przywileju.
W porządku obrad wczorajszej sesji Rady Miasta Nowego Sącza pojawił się punkt dotyczący podwyższenia limitu oddanej krwi - z pięciu litrów do ośmiu dla kobiet i 18 dla mężczyzn. Projekt uchwały przygotowany przez radną Jurowicz zakłada również, że corocznie krwiodawca powinien oddać przynajmniej 450 mililitrów cennego leku.
Dotąd trzeba było oddawać krew przez około 2 lata, aby móc jeździć za darmo - bezterminowo. Po uzyskaniu wyniku 5 litrów (potrzeba na to właśnie około 24 miesięcy) można było zatem nie odwiedzać punktu krwiodawstwa zachowując przywilej. Gdy szeregi czynnych dawców zaczęły topnieć, zarząd Stowarzyszenia Honorowych Dawców Krwi RP w Nowym Sączu zawnioskował, aby posiadaczy autobusowych przywilejów zweryfikowano, czy rzeczywiście systematycznie oddają krew.
- Otrzymanie bezterminowego uprawnienia nie motywowało do dalszego oddawania krwi. Taki stan rzeczy niekorzystnie wpływa na wizerunek osób szczerze oddanych, aktywnych i zaangażowanych w inicjatywę. Stąd projekt uchwały, który pozwoli na wyeliminowanie nadużyć - tłumaczy radna Jurowicz.
O problemie, który wczoraj rozważano na sesji, pisaliśmy na naszych łamach 28 kwietnia. Plany korekty w regulaminie uprawnień do darmowych przejazdów autobusami dla krwiodawców, jak nam wówczas powiedziano, mogą otworzyć możliwość przyznania ulg osobom, które dotąd ich nie miały, a mieć powinny - na przykład inwalidzi drugiej grupy, którzy mają kłopoty z chodzeniem.
W naszym artykule opisywaliśmy historię 50-letniej pani Marii, inwalidki, która ma za sobą dwie wymiany endoprotezy i dziesięć operacji. Dziesiątą część 600-złotowej renty kobieta musi przeznaczyć na miesięczny bilet autobusowy, bo na zabiegi rehabilitacyjne trudno jej dotrzeć o własnych siłach.
W Nowym Sączu nie przysługują jej bilety ulgowe, bo nie ukończyła 60 lat. Pani Maria wielokrotnie apelowała o przywrócenie odebranej kilka lat temu inwalidom ulgi, ale bez efektu. W projekcie uchwały wprowadzonej wczoraj na sesję również nie uwzględniono jej postulatu.