Była już niedziela, zegar wskazywał 40 minut po północy, kiedy policja, straż pożarna i pogotowie otrzymały sygnał o wypadku drogowym w rejonie ulic Klasztornej i Królowej Jadwigi w Nowym Sączu.
- Osobowe bmw uderzyło w latarnię dosłownie środkiem zderzaka - mówi brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta sądeckiej Straży Pożarnej. - Solidny metalowy słup został powalony. Rozbity samochód siłą rozpędu wsunął się na ten słup pokonując jeszcze kilka metrów.
- Kiedy służby ratownicze dotarły na miejsce, okazało się, że bez śladu zniknął kierowca roztrzaskanego auta - relacjonuje inspektor Henryk Koział, zastępca komendanta sądeckiej policji. - Tylko ślady wskazywały, że w feralnym momencie uderzenia w latarnię w aucie byli także pasażerowie. W samochodzie ani w jego pobliżu nie było krwi, co wskazywało, że jadący być może nie zostali ciężko ranni. Teraz są poszukiwani.