Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: z baraków przeniosą się do mieszkań

Iwona Kamieńska
Stanisław Śmierciak
W dwóch barakach przy ulicy Zawiszy Czarnego w Nowym Sączu od jesieni do wiosny ludzie marzną. - A latem dusimy się w smrodzie - mówi Krystyna Mirga. Wszystko dlatego że na ścianach są wilgoć i grzyb. Zamokłe baraki wręcz gniją. Kanalizacji nie ma. Tak żyje kilkanaście rodzin, razem około 150 osób.

Tuż za rogiem ulicy jest inny świat - gmach i akademiki Wyższej Szkoły Biznesu i dzielnica przemysłowa, ze skupiskiem firm i dużych sklepów. Ale ulicę Zawiszy kto może, omija z daleka. Nie jest przyjemnie patrzeć na siedlisko takiej biedy.

Ten stan rzeczy władze Nowego Sącza zamierzają zmienić. Osada romska ma zniknąć, a jej mieszkańcy przeprowadzą się do innych dzielnic, do mieszkań komunalnych. Z problemami mieszkańców osady, walczących ze społecznym wykluczeniem, władze miejskie usiłują się uporać od dawna. Romów często pogrążają stereotypy.

Wielu z nich deklaruje, że chciałoby pracować i zarobić pieniądze. Jednak trudno im znaleźć zatrudnienie. W tej chwili wskaźnik bezrobocia na romskim osiedlu wynosi 100 proc.

Teraz sądeccy urzędnicy doszli do wniosku, że jedyną szansą na odmianę życia i fatalnego wizerunku Romów jest przeniesienie rodzin z Zawiszy Czarnego między Polaków - do bloków i kamienic.
Likwidacja jednego z największych i najbiedniejszych osiedli romskich w regionie ma się rozpocząć jeszcze w tym roku.

- Mamy przygotowanych pierwszych osiem mieszkań dla rodzin z osady przy ulicy Zawiszy. To wystarczy, aby zlikwidować na początek jeden z dwóch baraków. Szukamy kolejnych mieszkań, nie jest to jednak łatwe. Chodzi o bardzo liczne rodziny, więc lokale muszą być odpowiednio duże - mówi Małgorzata Grybel, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Nowego Sącza.

Gdy ogłoszono wieść o likwidacji osiedla, pojawiły się pytania, czy Romowie będą chcieli zrezygnować z życia w swojej społeczności nawet na rzecz większego komfortu. Na Sądecczyźnie, m.in. w Maszkowicach, dochodziło już wcześniej do sytuacji, kiedy ludzie z romskich osad nie chcieli ich opuszczać.

Mieszkańcy baraków przy Zawiszy Czarnego nie mają jednak żadnych wątpliwości. - Żyję tutaj od 1966 roku, a od 1971 czekam na mieszkanie. Pani jest pewna, że dadzą nam te mieszkania? Chcielibyśmy się przenieść, ale tutaj nikt w to nie wierzy - żali się Krystyna Mirga, która w ciasnym, zawilgoconym pokoju z kuchnią gnieździ się z rodziną córki. 10 osób ledwie mieści się w klitce. - Dzieciaki nie mają się gdzie uczyć - rozkłada ręce kobieta.

Śliczna, figlarnie spoglądająca spod czarnych rzęs Kazandra - pierwszoklasistka - nie poszła wczoraj do szkoły. - Butów nie ma - mówi jej matka Barbara Mirga. 43-letnia Barbara oprócz Kazandry ma jeszcze szóstkę dzieci. Mąż Zygmunt skończył kurs operatora wózka widłowego, jednak pracy nie znalazł. - Pani wie, jak patrzą na Cyganów... Wszyscy żyjemy z zasiłków - mówi pani Barbara.

To wyzwanie już nie dla władz miasta, ale i dla sądeczan - spróbować zaufać i dać Romom zarobić. Wtedy nie będą wyciągać rąk po pomoc. Przynajmniej kilkanaście sądeckich rodzin romskich udowodniło już, że to możliwe.

- Prowadzą własne biznesy, pracują i są chwaleni przez pracodawców. Mamy już młodych Romów z maturą, a jeden niebawem kończy studia na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Świetnie współżyją z Polakami - mówi Krzysztof Popiela, pełnomocnik prezydenta Nowego Sącza do spraw mniejszości narodowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska